Przerażająca prawda | 15

1.5K 153 15
                                    


  W duchu modliłam się tylko o to, żeby moje myśli się nie spełniły. Oni nie mogą zostać pożarci! Nagle koń Levi'a się poślizgnął, a mój nie wyrobił i również upadł obok. Oboje poturlaliśmy się kilka metrów dalej, wpadając we wszechobecne błoto. Podczas upadku poczułam, jak moją nogę przepełnia ogromny ból. Z głośnym syknięciem podniosłam się na łokciach. Wtem zobaczyłam jak przede mną leży głowa. Jednak nie byle jaka. To Isabel! Mocno roztworzyłam powieki i krzyknęłam ze wszystkich sił, jakie jeszcze miałam.
Nie, nie, nie. To niemożliwe. To nie może być prawda! To nie ona – tak sobie wmawiałam, ale nie mogłam nie rozpoznać dużych zielonych oczu i rudych włosów, które były związane w dwa kucyki. Łzy bardzo szybko napłynęły do moich oczu. Rozejrzałam się wokół i zobaczyłam trochę dalej, jak przerażający tytan o jaskrawo-czerwonych oczach wypluwa ciało Farlana. Zakryłam ręką usta, czując, jak łzy mieszają się z deszczem. Moje serce momentalnie przyśpieszyło, a ja nie mogłam się uspokoić. Nie mogłam uspokoić moich łez płynących z oczu ani oddechu. Wielka gula utknęła mi w gardle i nie miałam już nawet siły krzyczeć. Miałam ich chronić, miałam ich bronić od wszelkiego niebezpieczeństwa, a teraz co? Oni nie żyją i to moja wina! Dlaczego ich posłuchałam? Dlaczego w ogóle zostawiłam samych? Może i radzili sobie lepiej ode mnie, ale to nie oznacza, że bym się na coś nie przydała. Usłyszałam głośny krzyk Levi'a, a po chwili przerażający wrzask tytana. Levi go zaatakował. Widziałam, z jaką furią wyżywa się na tytanie. Jeszcze nigdy go takiego nie widziałam, zdziwiłoby mnie to, gdyby nie ta sytuacja. Dobrze go rozumiałam, ale z brunetem różnimy się tym, że inaczej reagujemy na sytuacje. On wpada w furię i z rządzą mordu atakuje, a ja? Ja jedynie płaczę z bezsilności. Nie mogę nic na to poradzić, moje ciało mnie nie słucha. Jedynie, o czym teraz myślę i błagam, to żeby ten koszmar się wreszcie skończył, bo dłużej nie wytrzymam. Kiedy Levi upada na kolana przed ciałem Farlana spostrzegam za nim grupkę ludzi. Wśród nich był Erwin. Czyli widział, jak Levi rozrywa tego potwora na strzępy w zawrotnej prędkości. Nie wiedząc, dlaczego przypomniałam sobie słowa dowódcy z dzisiejszego poranka: ,, Nie daj się ponieść emocjom. Myśl racjonalnie, bo to może uratować komuś życie. ''

Teraz dopiero uświadamiam sobie, co powinnam zrobić. Przecież Erwin zaraz zginie z rąk Levi'a! Nie zważając na pulsujący ból w okolicach kostki, wstałam i jak najszybciej pognałam w stronę zwiadowców. Przez dodatkowy ból, tym razem fizyczny, łzy płynęły mi wciąż po policzkach. Jedyne co widziałam przed sobą, to jak brunet odwraca się w stronę blondyna i momentalnie rusza w jego kierunku. Kiedy już miał zaatakować, ja przyśpieszyłam, wyjmując przy tym swoją broń, stanęłam pomiędzy Erwinem a moim przyjacielem, przecinając się z nim ostrzami.

- Levi! – wykrzesałam z siebie krzyk przez łzy oraz wciąż padający deszcz. – Myśl racjonalnie! Co ci da zabicie go, skoro już nie mamy do tego celu? Jeśli nadal chcesz go zabić, najpierw go wysłuchajmy. Jeśli cię nie przekona, masz wolną rękę.

Teraz zobaczyłam z bliska w jego oczach, tę rządzę mordu. Jest przerażający, chyba pierwszy raz się go tak bardzo zaczęłam bać. To był ryzykowny ruch, krzyżując z nim broń, ale ufam mu. Nie zrobiły mi krzywdy, ponieważ... Teraz zostałam mu tylko ja.

Groźnie spojrzał w stronę dowódcy, a ja odwróciłam głowę w tę samą stronę.

- Levi, nie rozumiesz? To koniec. Wiedziałem, że któreś z was będzie chciało mnie zabić dla papierów. Jeszcze przed waszym przyjazdem wysłałem dokumenty do odpowiednich władz. Ten mężczyzna, co zlecił wam zabójstwo na mnie, już dawno siedzi w więzieniu.

Oboje rozszerzyliśmy powieki ze zdziwienia. On wiedział już dawno, że jest na szabli, lecz mimo to, nic z tym nie robił, nadal udawał, że ma przy sobie papiery.

Wyciągnął spod płaszcza rulon i nam pokazał zawartość.

- To są fałszywe dokumenty.

Teraz zrozumiałam, że to wszystko było bez sensu. Ten plan, te wysiłki, to zostawienie na pastwę tytana Farlana i Isabel. Czyli śmierć obojga była na marne?

Ostrze wyślizgnęło mi się z ręki, a coraz więcej łez wypływało z moich oczu. Moje nogi zrobiły się jak z waty i nawet nie myśląc o bólu w nodze, runęłam w dół. Przed upadkiem powstrzymały mnie silne ręce Erwina.

Teraz mnie już nic nie obchodzi, chcę się wypłakać, chcę mieć już ten najgorszy dzień w całym moim życiu za sobą. Nieustannie moje łzy spływały, zamazując obraz przede mną. Dowódca wziął mnie na ręce, wiedząc zapewne, że nie będę mogła już ponownie wstać o własnych siłach. Czułam, jak przekazał mnie komuś innemu, a następnie ta osoba posadziła mnie z przodu siodła tuż przed blondynem. Jedyne co zrobiłam, to oparłam głowę na mundurze zwiadowcy i płakałam dalej. Koń ruszył żwawym stępem, a ręka Erwina oplotła moje ciało, żebym się nie zsunęła z konia. Nawet nie wiedział, że ten gest i ciepła dłoń dodawały mi odrobinę wsparcia, którego teraz potrzebowałam, kiedy mój mały świat zawalił się w jeden dzień.

Po dłuższym czasie nie miałam już siły na nic. Nie mogłam wykrzesać już żadnej łzy, chodź tak bardzo cierpię. Zasypiając powoli w objęciach dowódcy, błagałam o szybkie nadejście błogiego snu, jakiego w tej chwili potrzebuję.

=================================

Na koniec troszkę osłodziłam, ale mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe :)

Szczerze, na początku byłam sceptycznie nastawiona, co do końcówki z Erwinem, ale potem pomyśłałam: ,,Czemu nie? Trochę osłodzę wam życie'' XD

Miłęgo ranka/popołudnia/wieczoru :) <3 

PS Mam ten fanart na tapecie hihi <3 XDD

Tam gdzie ty | Erwin x Reader - SnKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz