Szybkie info, rozdziały będą pojawiać się tak jak w Kelnerce Alfy, czyli co poniedziałek. Miłego dnia!Od jakiegoś czasu leżę bez ruchu na lewym boku, obserwując mojego mate, który śpi z rozwalonymi włosami na twarzy i ręką pod głową. Wygląda seksownie i niesamowicie pociągająco w tej pozycji. Szczególnie, że koc nie zasłania jego klatki piersiowej.
Po tym co mi powiedział budziłam się w nocy, aby sprawdzić czy jest obok, a później nie mogłam zasnąć. Teraz obudziłam się wystarczająco wcześnie, aby się nie wyspać.
Seth porusza się i przekręca na prawy bok twarzą do mnie. Po chwili otwiera oczy i patrzy prosto w moje, serce mi miękkie na widok jego pięknych jasno błękitnych oczu.
Odwracam wzrok, przecież powiedział, że będę dla niego tylko kobietą dla zaspokajania swoich potrzeb, ale trzyma mnie nadzieja na jego miłość.
- Esme, - dotyka moich włosów, odsuwa je z mojej twarzy - ile ty masz lat?
Myślałam, że powie coś bardziej romantycznego, jak na pierwszą pobudkę jaka mnie spotyka w towarzystwie mojego przeznaczonego przez księżyc. Zaczynam myśleć, że ta więź to jedna wielka kpina.
- Dwadzieścia dwa. - odpowiadam wstając z łóżka.
- Młoda jesteś - odzywa się ponownie, czuję na sobie jego wzrok. - Ja mam trzydzieści cztery.
Zatrzymuję się w pół kroku.
- Robisz sobie ze mnie żarty? - pytam zdenerwowana.
Mężczyzna siada na moim łóżku i przeciera twarz.
- Czemu miałbym? - zadaje pytanie. - A co za stary jestem?
Droczy się, zupełnie jak kot.
- Oczywiście. - odpowiadam poważnie, nie jest mi do śmiechu.
Pukanie do drzwi przerywa naszą wymianę zdań, gdy do pokoju wchodzi moja bliźniaczka.
Mężczyzna patrzy na nas w lekkim szoku.
- No co nie widziałeś nigdy bliźniąt? - syczy Ava.
Jestem zszokowana jej zachowaniem, nigdy się tak nie zachowywała.
Szybko biorę ubrania na dziś i idę z nimi do pokoju Ava'y, a dziewczyna ze mną.
- Co on tu robi? - pyta.
- To mój mate. - odpowiadam jej bez przekonania.
Dziewczyna patrzy na mnie zszokowana, a ja ściągam koszulkę, po to by założyć stanik, jednak dziewczyna mnie zatrzymuje.
- Co ty masz na plecach?! - drze się prawie na całe gardło.
Odwracam się w stronę lustra na jej ścianie i przekręcam głowę w stronę lustra. Na moich plecach znajdują się cztery długie cięcia pozostawione po pazurach Seth'a.
- Oznaczenie.
- Ale czemu nie ugryzienie?! - nie dociera to do niej.
Ubieram się i siadam bezradnie na jej łóżku.
- Co mam ci powiedzieć? - pytam nie patrząc na nią.
Nie wiem sama już co czuję, a ona odczuwa moje emocje, bezsilność jest straszna, szczególnie jeśli chodzi o Seth'a.
*****************************************Wyszedł nim wróciłam do swojego pokoju, nie zostawiając nawet jednej wiadomości o swoich zamiarach.
Schodzę zrezygnowana na śniadanie, które w siebie wmuszam po czym wychodzę do przychodni weterynaryjnej, miałam dzisiaj mieć dzień wolny, jednak przez tę sytuacje nie mogę się na niczym skupić.
Moje myśli błądzą wkoło mojego partnera, nie zauważam mężczyzny i wpadam na niego.
Łapie mnie za ramiona i stawia do pionu.
- Witaj, wilczyco.
Patrzę na niego, czarnowłosy mężczyzna o złotych oczach. To jest partner do tańca mojej siostry.
- Emm cześć. - odpowiadam niechętnie, chcąc pójść dalej.
- Tańczyliśmy - zaczyna mówić.
- To nie byłam ja.
Patrzy na mnie przez chwilę.
- Pachniesz jak Seth.
Odsuwam się od niego.
- Muszę iść.
Nim zdąży ponownie mnie zatrzymać uciekam w kierunku, przychodni i po chwili wchodzę do pomieszczenia socjalnego, a po chwili przebieram się w strój pielęgniarki, robię sobie kawę z mlekiem i dużą ilością cukru, nie zapominając o John'ie i jego czarnej mocnej kawie.
Wchodzę do gabinetu z dwoma kubkami kawy.
- Dzień dobry, doktorze. - witam się uprzejmie.
- Esme, nie miałaś mieć dzisiaj wolnego? - pyta mnie.
Uśmiecham się do niego.
- Miałam, jednak wolałam przyjść i...
Poprawia się na swoim siedzeniu.
- Wiesz, że czuć od ciebie kota? - przerywa mi.
Spuszczam wzrok na swoje białe trampki.
- Wiem, John. - Mówię cicho.
- Czemu z nim nie jesteś?
Siadam obok niego na krześle.
- Nie chce mnie.
Mam łzy w oczach.
- Jak może nie chcieć tak dobrej dziewczyny jak ty? - pyta zaskoczony. - Przecież pomagasz wszystkim i jesteś taka empatyczna. - John zawsze mówi to co myśli o innych ludziach, a już szczególnie o mnie.
Odkąd pracuję u niego stał się moim dobrym wujkiem i nie widzi problemu w rozmowie ze mną na różne tematy. Dzisiaj pada na mojego partnera.
- Wiesz, to kotołak, stary kotołak. - marszczę nos.
- Nie może być starszy ode mnie - klepie się po piersi na znak poparcia.
Uśmiecham się smutno.
- Może po prostu popracujemy? Będzie mi lepiej jak po prostu nie będę o tym myśleć. - pytam go.
Lekko klepie mnie po ramieniu.
- Nie ma sprawy.
CZYTASZ
LAPIS-LAZURI
WerewolfDwoje zmiennych z dwóch różnych światów. Dziewczyna, żyjąca w sforze gdzie mieszkają nie tylko wilkołaki, ale i kotołaki, młoda pomocna Beta. Mężczyzna w sile wieku, kotołak białego lwa, poszukuje swojej partnerki wśród swojego gatunku, lecz co się...