ROZDZIAŁ 20

8.3K 529 38
                                    

Nie jestem w stanie się ruszyć, a gdy próbuję, moje ręce wykrzywiają się pod dziwnym kątem. Zapach kurzu roznosi się wkoło mnie, a otumanienie nie pozwala mi na zarejestrowanie obrazów, zupełnie jakbym była ślepa.
Staram się nie wydawać z siebie żadnych dźwięków, nie wiem, czy ktoś jeszcze jest w pomieszczeniu, ale jeśli jest to będzie gorzej.
- Esme... - męski głos dobiega do mnie z prawej strony.
Uchyla ciężkie powieki, a gdy Podnoszę głowę, leci ona do tyłu.
Jest ciemno i nawet moje wyostrzone zmysły mają problem z zarejestrowaniem tego co jest wokół mnie.
- Adrien...? - Mówię cicho, na tyle na ile pozwala mi moje suche gardło.
- Tak to ja, - odpowiada szybko. - Jesteś cała?
Przełykam ślinę.
- Nic nie czuję... - odpowiadam zgodnie z prawdą. - Ile tu jesteśmy?
Mrugam oczami chcąc zobaczyć chociaż trochę, jednak i to nic nie daje.
- Kilka godzin. Nie wiem dokładnie - odpowiada. - Mamy przesrane.
Wzdycham zrezygnowana. Adrien ma racje. Przesrane, a nawet gorzej. Nie mogę uwierzyć, że tak łatwo udało im się nas złapać. A gdzie była reszta ludzi?

PERSPEKTYWA SETH'A:

- Jak to nie wróciła?! - mój głos chyba słychać na drugim końcu miasta. - Macie ją znaleźć!
Moje nerwy sięgają dzisiaj zenitu, gdy okazuje się, że dziewczyna zniknęła wraz z Adrien'em. Zabiję go i już nigdy więcej jej nie dotknie! Z wściekłości przewracam biurko w gabinecie Abe'a, co nie uchodzi jego uwadze. Gdzie ona do cholery jest?!
Lew porusza się pod moją skórą, chcąc wydostać się na łowy i zapolować na niegrzeczną wilczycę. Potem nie wypuszczać już nigdy z sypialni. Ten plan mi się zdecydowanie bardziej podoba niż pozwalanie jej na bieganie sobie po lesie.
- Demolując mój gabinet nic nie wskórasz! - odzywa się Alfa.
Ava siedzi na kanapie z pluszu pod oknem i nic nie mówi. Panna nadzwyczaj gadatliwa w końcu siedzi cicho. Jedna przynajmniej nie przeszkadza.
- Jak mam być spokojny?! - Nie wytrzymuję i drę się na niego. - Moja mate zniknęła z jednym z twoich ludzi, a ty mi mówisz o spokoju! - chodzę po pokoju jak lew zamknięty w klatce, co poniekąd ma swoje odzwierciedlenie w naturze.
Marvell i Davis wchodzą do pomieszczenia i bez słowa rozkładają mapę terenu watahy z zaznaczonymi magazynami.
- Tu jest przetrzymywana. - oznajmia jeden z nich. - Nasi widzieli jak wprowadzali ich do tego magazynu. - wskazuje ręką na prostokąt zaznaczony niebieskim markerem wzdłuż, którego są małe krzyżyki.
Na wiadomość o jej porwania lekko mnie uspokaja, aby zdenerwować mnie na nowo. Moja mate siedzi związana w jakimś obskórnym miejscu, a ja nie mogę jej nawet pomóc!
- Jaki jest plan? - Ava drga na moje słowa.
Davis zaczyna mówić co oni wymyślili, okazuje się, że krzyżyki to małe oddziały po cztery osoby w każdym. Dowódcy to dobrze przeszklone Bety, które działają w terenie z innymi już od dłuższego czasu.
- Do środka wejdą tylko dwa oddziały. Jeden z dwóch przez główne drzwi, wskazuje na wschód, a drugi od tyłu. Odwracamy uwagę, mamy stać się ich celem, abyście mogli wyciągnąć stamtąd Adrien'a i Korn, gdy reszta będzie czekać na rozwój wydarzeń.
Były Kosiarz musi przynieść śmierć innym.
- Jutro w mieście będzie roiło się od Kosiarzy - Mówię w końcu, trochę się uspokajając. - Jasper nie będzie miał możliwości ucieczki, są już blisko. Oni nie odpuszczą.
Patrzymy na siebie przez moment.
- Moja mate jest zagrożona, dlatego to ja, Jack i Roland pójdziemy jako oddział, który ma odbić naszych. - oznajmiam. - Esme wróci do domu cała i zdrowa.
Mam taką nadzieję, inaczej Jasper i jego ludzie będą umierali w męczarniach, sto razy większych niż jej zafundowali.
  Wychodzę z gabinetu nadzwyczaj wściekły, a huk jaki wywołały drzwi, uderzające o framugę, mogłyby obudzić umarłego.
 
PERSPEKTYWA ESME:
 
  - Możesz się poruszyć? - Adrien po raz kolejny próbuje się uwolnić, jednak ja tego nie robię, po kilku próbach i utracie krwi z poranionych nadgarstków, odpuściłam.
  Pozycja w jakiej się znajduję jest niewygodna, a moje kości są odrętwiałe.
  - Nie, - nogi mam ciasno związane w kostkach i przytwierdzone do nóżek krzesła. - Adrien, jeśli stąd nie wyjdziemy?
  Prycha na moje słowa.
  - Nie pieprz głupot, Esm. Jasne, że uda nam się uciec - po chwili słyszę jego jęk, gdy coś po prawej pęka.  - Kurwa, udało mi się - mamrocze.
  Słyszę szmery z jego strony.
  - Nic nie widzę. - Mówię do niego przerażona.
  Dźwięk jest głośniejszy.
  - Pomogę Ci. - jego głos jest tuż przy moim uchu.
  Jego dłonie powoli mnie uwalniają, rani się srebrem, jednak nie przestaje i po chwili mogę poruszać rękoma. Przysuwam je do siebie z jękiem bólu.
  - Esme, masz otwarte oczy, stoję przed tobą, widzisz? - pyta mnie.
  Przełykam ślinę.
  - Nie - czuję łzy pod powiekami.
  Nagły trzask z pomieszczenia obok jest naprawdę bardzo blisko, odsuwa się ode mnie mocno.
  - Gdy ci powiem masz się rzucić przed siebie.
  Wracam do poprzedniej pozycji, nim ktoś wchodzi po pomieszczenia.
  - Kogo moje oczy widzą! - od razu rozpoznaję ten głos, takiej suki nie da się zapomnieć. - Och Esme, czyżbyś miała z tym problem?
  Warczę w jej stronę, a przynajmniej mam taką nadzieję, wilk we mnie próbuje się uwolnić, jednak nie może, nawet z moją pomocą.
  - Nie bądź taka niemiła - strofuje ją drugi głos. - Korn zdecydowanie już nigdy nie zobaczy swojego mate, a on nie spojrzy w jej oczy, bo srebro działa.
  To co usłyszałam jest dla mnie ciosem prosto w splot słoneczny, jak to możliwe? Jak oni  mogli mi to zrobić?!
  - Jak to było? - zaczynam cicho. - Kurwa na zawsze zostanie kurwą.
  Mocny policzek z jej strony sprawia, że mam ochotę się roześmiać histerycznie z jej zachowania.
  - Seth was dopadnie! - głos Adrien'a wybija się ponad ich śmiech.
  Stukot szpilek, gdy kobieta przechodzi obok mnie jest niezwykle denerwujący.
  - Nic mi nie zrobi. Zapłaci za to, że mnie zostawił dla tej suki. - cedzi przez zacisnięte zęby. - To ja byłam na szczycie!
  To wariatka! Ona chce się na mnie zemścić za to, że Seth wolał mnie? Nie mieliśmy wyjścia! Gryzę się w język, co za mała szmata!
  - Gdyby tylko odrzucił więź... - zaczyna dziewczyna, a mnie zaczyna skręcać. - Nie byłoby tego. Ona by została na tamtym wygwizdówku, a on byłby mój!
  Chora fascynacja zbiera się w niej, dociera do mnie, że ona chce mojego mate, Seth jest jej celem.
  - Ty chcesz się zemścić, bo Seth się we mnie wpoił - mój głos jest ostry. - Ale Jasper, tak wiem, że to ty, może mnie oślepiliście, ale wiem, że jesteś tu z nią.
  Poruszam lekko nadgarstkami, gdy wilk we mnie uderza w barierę na dnie mojego umysłu.
  - Teraz, Esme!
  Wyskakuję do przodu, na oślep uderzam pazurami, czuję pod nimi miękką skórę, a później krew.
  Męski krzyk, przecina ciszę.
  Moje zmysły się wyostrzają, nadal nic nie widzę, jednak Adrien łapie mnie po chwili za ramię, i odciąga od nich.
  - Ty suko! - wykrzykuje wściekle mężczyzna. - Zapłacisz za to, a twoja szpetna twarz, będzie twoim ostatnim zmartwieniem!
  Słyszę jego szybkie kroki, rusza w naszą stronę. Odpycham się od ściany, przy której stanęłam.
  Moje oczy otwierają się szeroko, a ja widzę, zbliżające się do mnie cienie. Wzrok nie wrócił, ale wilk rozjaśnił mrok wkoło mnie.
  Odpycha cień od siebie, a on po chwili wraca z nowym okrzykiem w moim kierunku.
- Kiedy cię zabiję, on się stoczy, a później Kosiarze się od niego odwrócą. Zostanie sam! - wydziera się w szale.
  Beta odpycha go ode mnie, ale na jego miejsce pojawia się ta mała suka Swan.
  - Jak mogłaś się zbratać z wrogiem? - pytam ją. - Zdrada własnego gatunku. Jesteś słaba. - oznajmiam.
  Nie wiem skąd wzięło się we mnie tyle jadu i złości, ale kobieta reaguje impulsywnie, próbuje złapać mnie za włosy, jednak nie udaje jej się. Nie mogę uniknąć kolejnego uderzenia, bo wpadam na coś. Obrywam w nos, z którego zaczyna lecieć krew.
  - Nie wiesz o czym mówisz! - oponuje. - To ja byłam z nim przez całe jego życie!
  W jej głosie słyszę złość.
  Odgłos upadającego ciała zwraca moją uwagę, Adrien porusza się szybko, ale z Alfą nie ma szans. Jasper gra nieczysto.
  - Możesz tak mówić, bycie księżniczką, nie pomogło ci w utrzymaniu go przy sobie. Więź jest silniejsza niż jakiekolwiek inne uczucie!
  Odparowuję cios, aby po chwili dostać kolejny w żebra. Nie widzę dokładnie tego co dzieje się wokół mnie. Moje uderzenie zostaje uniknięte, a po chwili padam na plecy, a z mojego obojczyka spływa krew.
  - Teraz suko się policzymy! - jej głos wbija mi w głowę tysiące małych szpilek.
  - Jeśli ją zabijesz zostaniesz wygnana! - Adrien nagle się pojawia obok mnie.
  Stara sie mnie zasłonić.
  Nie jestem w stanie zobaczyć co się dzieje. Przed moimi oczami grają cienie.
  - On tego nie zrobi! - pewność w jej głosie mnie zaskakuje.
  - Wiesz do czego jest zdolny, chodzi o jego mate. Stajesz mu na drodze do Esme. Jest tego brat nią duszą, a ty zginiesz!

Jak emocje?

LAPIS-LAZURIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz