Ava wpada w moje ramiona, gdy tylko wysiadam z auta, które zatrzymało się pod domem głównym watahy, a Seth nie zdążył nawet z niego wysiąść.
- Musisz mi wszystko opowiedzieć! - dziewczyna od razu ciągnie mnie do środka i prowadzi do swojego pokoju. - Jak to się stało, że czuję jego zapach na tobie? I to tak intensywnie! - chichocze jakby już wszystko wiedziała.
Opowiadam jej wszystko co działo się, gdy nie miałyśmy ze sobą codziennego kontaktu i o ostatnim dniu i nocy, oraz to, że Swan zniknęła z mojego życia i Seth jest cały mój. Mówię również o swoich wątpliwościach względem jego zachowania co do mnie, ponieważ to jest jak dotknięcie czarodziejskiej różdżki i nagła zmiana w jego sposobie bycia na bardziej wilczy.- Nie uważasz, że przesadzasz? - pyta mnie czarnowłosa, poprawiając kosmyki opadające jej po bokach twarzy. - W końcu to kot, a one mają swoje odchyły.
Wzdycham na jej słowa.
- Czuję się szczęśliwa, ale coś z tyłu mojej głowy mówi mi, że coś jest nie tak. - przyznaję się w końcu do swojego przeczucia. - Swan nie zniknęła z naszego życia na dobre. Jakby miała jeszcze namieszać...
Dziewczyna przytula mnie do siebie mocno.
- Nie przejmuj się tak, w końcu jest tak jak być powinno, a Seth w końcu się opamiętał. - chce mi poprawić tym humor. - Wiesz kto jeszcze przyjechał? Marnie z Aron'em! Znaczy on to jasne, że przyjechał, ale Marnie postanowiła w końcu pojechać gdzieś dalej niż do miasteczka i z powrotem.
Uśmiecham się radośnie na wieść o tym, że zobaczę swoją Lunę, znaczy byłą Lunę, ponieważ już nie należę do stada.
Dalszą rozmowę przerywa nam wjazd kilku aut na dziedziniec przed domem, od razu schodzimy na dół, wiedząc, że wrócił Alfa.
Abe wysiada z auta i od razu jest czujny, jakby miał zaraz kogoś zaatakować, ale w końcu wraca do swojej rozluźnionej postawy, a za nim z auta wysiada Adrien, który od razu do mnie podchodzi, jednak Seth, który pojawia się jak duch, staje przed nim nie pozwalając mu się do mnie zbliżyć. Wzdycham na to teatralnie, ciągnąc go za szlufkę w spodniach do siebie.
- Uspokój się, bo nas wyproszą. - daję nacisk na te słowa.
- Spokojnie Esm, jak wiesz przyzwyczaiłem się już - uśmiecha się do mnie miło, a mężczyzna obok prycha, zwracając na nas uwagę Alfy.
Gdy mężczyźni się witają, Abe podchodzi na mnie i bliźniaczki, a jego przenikliwe spojrzenie ląduje na nas. Mierzy nas swoim wzrokiem od stóp do głów, jakby porównywał nasze podobieństwo do siebie.
- Esme, miło Cię znów widzieć w moich skromnych progach, - mówi uprzejmie - a to twoja siostra Ava, tak?
- Tak, Alfo. - potwierdzam spokojnie.
- Zapraszam do środka. - mówi to, wpatrując się intensywnie w moją siostrę, a jego oczy się zmieniają co chwilę, z kolei Ava nie patrzy w nie, zawstydzona całą sytuacją.
Seth przyciąga mnie do siebie, gdy już znajdujemy się w gabinecie, tym samym, w którym byłam ostatnio.
- Witaj, Alfo - Davis kłania się Aron'owi. - Moon, - zwraca się do mojego mate już nie tak uprzejmie.
- Przejdźmy od razu do rzeczy, - Abe siada za biurkiem, a naprzeciw niego Marnie że swoim Alfą - konkurs na moją partnerkę się nie odbędzie.
Rozglądam się po ludziach zaskoczona, ale przecież... Ava.
Kazali jej przyjechać tu, bo chcieli ją oddać jako Lunę do stada Abe'a. Zaciskam palce na dłoni Seth'a. Jak oni mogą decydować o czyimś życiu?! Zwłaszcza, że moja siostra jeszcze może znaleźć swojego mate. Patrzę na oczy Alfy watahy, jego oczy jak na nią patrzył.
- Jak to nie będzie konkursu? - pyta niemało mój były Alfa.
- Nie będzie, ponieważ moja mate siedzi w tym pomieszczeniu. - odpowiada gładko, bez zająknięcia.
Wszystkie spojrzenia dziwnym trafem padają na mnie.
- Zapomnijcie. - mówi Seth. - Esme jest moja.
Nacisk jaki daje na swoje słowa mnie dziwi.
- Ava jest mate Alfy. - Mówię spokojnie.
CZYTASZ
LAPIS-LAZURI
WerewolfDwoje zmiennych z dwóch różnych światów. Dziewczyna, żyjąca w sforze gdzie mieszkają nie tylko wilkołaki, ale i kotołaki, młoda pomocna Beta. Mężczyzna w sile wieku, kotołak białego lwa, poszukuje swojej partnerki wśród swojego gatunku, lecz co się...