ROZDZIAŁ 3

12.5K 688 149
                                    

Tak na dobry początek, co by się dobrze czytało jest i rozdział 3

  - Tak mi przykro, kochanie - Marnie, Luna naszego stada patrzy na mnie ze łzami w oczach wraz z moją mamą jesteśmy w gabinecie Alfy, jednak jego samego nie ma, ponieważ ma ważniejsze sprawy niż żegnanie jednej ze swoim Bet.
- Nie musi być, bo to nie wina, Luny. - staram się ją uspokoić, to wina Seth'a.
Kobieta przytula mnie do siebie.
- Nie chcę się żegnać, to brzmi jakbyśmy miały się więcej nie spotkać. - mama prawie płacze.
Przytulam się do niej i trwamy w uścisku, póki do pomieszczenia nie wchodzi moja siostra z Charlotte.
- Nie zapomnij o nas - obejmujemy się we trzy.
- Jakbym mogła, Charlie. - łzy wzbierają w moich oczach.
Nadchodzi czas na pożegnanie mojej drugiej połówki, czyli mojej bliźniaczki.
Moja siostra stara się wyglądać na niewzruszoną, jednak nie do końca jej to wychodzi. Nasza więź ją zdradza. Czujemy w tym momencie smutek, że nie możemy być już razem, jak to bywało do tej pory. Nie będziemy już siedzieć do wieczora na dachu domu i podziwiały zachodów słońca. Mam nadzieję, że raz na kilka tygodni uda nam się spotkać, że będziemy rozmawiać codziennie bez względu na to co dzieje się wokół nas.
Mocno się do siebie przytulamy.
- Będę dzwonić - Mówię do niej.
Kiwa głową nie chcąc się rozkleić.

Po raz pierwszy rozdzielamy się na tak długo okres czasu bez perspektyw na szybki powrót do domu.

- Czas na nas. - oznajmia Seth, który pojawia się znikąd.
Odsuwamy się od siebie, ścieram szybko łzy i idę za nim do auta, w którym już siedzi ruda, Bella Swan. Dowiedziałam się tego od Marnie. Wyjaśniła przyczynę ich przybycia dzisiaj rano. Ich przywódca, coś jak nas Alfa, szukał swojej partnerki, jednak był przekonany, że będzie ona należała do jego gatunku.
Zajęła przednie siedzenie, więc mi pozostaje usiąść z tyłu, Seth nic na to nie mówi, tylko siada na miejscu kierowcy.
Kobieta od razu się do niego przysuwa i kładzie rękę na jego udzie.
Przygryzam mocno dolną wargę, żeby się nie popłakać na brak reakcji z jego strony.
Bella, grając mi na nerwach przesuwa swoją dłoń wyżej na co warczę wściekle, a czarnowłosy siedzący obok mnie patrzy na mnie ze współczuciem.
- Nie ma to jak kundel w aucie - mruczy kobieta.
- Przynajmniej nie taka dziwka jak ty. - odszczekuje się Jack.
Odwracam wzrok w stronę okna.
Jak on może nie reagować na te zaczepki. Skoro jest przywódcą, a ja jego partnerką to powinien mnie bronić. Jego czyny uświadamiają mnie w tym ile dla niego znaczę.
- Esme - Złotooki zwraca się do mnie - Nie przejmuj się.
Bella na te słowa pycha, a ja nic nie odpowiadam.
Zapowiada się długa droga do Wirginii.
Wyciągam z plecaka słuchawki bezprzewodowe i włączam je. Zatapiam się w pierwszych dźwiękach Modern Talking.

*****************************************

Ktoś mnie podnosi z miejsca pasażera, postanawiam udawać, że śpię.
- Jakbyś nie mógł jej zostawić w aucie, obudziłaby się i by przyszła - głos Belli dociera do mnie, gdy Seth wnosi mnie do pokoju.
On jednak jej nie odpowiada, a kładzie mnie na łóżku i przykrywa kocem, pokaz czułości.
- Powiem, Jack'owi żeby tu przyszedł i z nią posiedział, gdy my...
- Zostanę z nią, a wy możecie kupić coś do jedzenia i przynieść nam.
Trzask drzwi budzi mnie na dobre.
Muszę uważać na tę kocicę, może narobić mi wielu problemów w przyszłości.
Otwieram jedno oko.
- Obudziłaś się.
- Tak.
Moją odpowiedź jest krótka.
Rozglądam się po pokoju, w którym się znajdujemy, jasno niebieskie ściany i ciemne meble, duże małżeńskie łóżko i uchylone drzwi do łazienki.

Na pewno w nim będzie mu wygodnie z tą wywłoką, nie wiem czemu takie myśli mnie zadręczają, ale czuję zagrożenie z jej strony. Nie wiem jak można się doczepiać do mężczyzny, gdy on jest zajęty przez swoja drugą połówkę.

Zdejmuję swoje buty.
- Czemu tak mało mówisz? Osoba w twoim wieku powinna tryskać energią. - wytyka mi.
Zachowuje się jakby był moim ojcem.
- Nie udawaj takiego troskliwego. - mamroczę.
Przeciąga się, a ja wchodzę do łazienki odświeżyć się. Z mojego plecaka wygrzebuję sportowy stanik i spodenki. Wygodny strój do spania, szczególnie, że tutaj jest bardzo ciepło. Po szybkim wycieram się i szybko ubieram.
Związuję włosy w kitkę.
W pomieszczeniu znajduje się więcej osób niż wcześniej.
Jack siedzący hamburgera, Bella zajadająca się frytkami.
- To dla ciebie. - Seth podaje mi w ręce torbę z logo baru przy szosie.
Odbieram ją od niego.
Aż mi ślinka cieknie na to co jest w torbie, hamburger wieprzowy i frytki, a do tego Pepsi. Każdy wilkołak potrzebuje dużo energii, którą wyciąga z mięsa.
Zjadam wszystko nie patrząc na nich po czym wycieram brodę i palce chusteczkami.
- Jesteś obrzydliwa. - Bella patrzy na mnie z obrzydzeniem.
- Ona przynajmniej się naje. - Jack nadal nie przestaje mnie bronić co jest słodkie, szczególnie, że nie musi tego robić, bo to jest w interesie Seth'a, który olewa mnie na rzecz rudej szmaty.
Przygryzam dolną wargę i posyłam mu wdzięczne spojrzenie.
Biorę w ręce swój telefon i czytam wiadomość od Ava'y.
Jak tam?
Od razu jej odpowiadam.
Nijak.
Odkładam urządzenie na stolik nocny i kładę się na jednej ze stron łóżka po posprzątaniu po sobie.
- Nie zapominasz się? - Swan wstaje ze swojego miejsca.
- Co masz na myśli? - pytam uprzejmie.
- Śpisz w pokoju obok, dorośli muszą zająć się sobą - Mówi to takim tonem jak do małego dziecka.
Podnoszę się ze swojego miejsca, Jack się ożywia, a Seth obserwuje wszystko ze swojego miejsca w kącie pokoju przy oknie.

- Nie zapominaj się, kto tu jest partnerką Seth'a, - powarkuję. - To, że do tej pory go pieprzyłaś, nie oznacza, że będziesz to robić nadal.

Dziewczyna uśmiecha się do mnie z wyższością.

- Robiliśmy to nawet w czasie, gdy już cię znalazł - jej słowa docierają do mnie ze zdwojoną siłą.

Bella nie ma nawet okazji zareagować na mój atak wściekłości, ciskam nią o ścianę, ledwo nie podnosi, a już jestem przy niej i uderzam po raz kolejny jej głową o ścianę, w której pozostaje wgniecenie.

Dwie silne dłonie odciągają mnie od niej, Jack mnie trzyma, gdy Seth podchodzi do niej i sprawdza co jej dokładnie zrobiłam. Nawet na mnie nie patrzy.

- Esme - cichy głos czarnowłosego wytrąca mnie z równowagi - przykro mi...

Wyrywa się z jego uścisku, a Seth odwraca się w moją stronę z zamiarem obronienia tej suki przede mną. Łzy ściekają mi po policzkach, gdy zauważam w nich chłód jakiego nie ma nawet w najmroźniejszy poranek zimy. Jego piękne niebieskie oczy patrzą na mnie z wyrzutem, otwiera usta, ale ja uciekam z pokoju w motelu.

Wybiegam na świeże powietrze, a tam biegnę prosto w nieznanym mi kierunku o mało co nie wpadając pod samochód. Wbiegam z las przechodząc przemianę w rudobrązowego wilka, kontrolę nade mną przejmuje po części moje dzikie "ja".

Ukrywam się w leśnej gęstwinie, tam gdzie nie znajdą mnie przez kilka dobrych godzin. Układam się na leśnej ściółce pod ogromnym dębem i zamykam swoje oczy. Nie przejmuję się tym, że może mnie ktoś napaść, bo kogo by to obeszło? Na pewno nie Seth'a.

***********************************************************************************************

Na skraju lasu, czeka na mnie Jack wraz z moimi ubraniami, zakładam je szybko po przemianie i wracamy do pokoju hotelowego. Nie prowadzi mnie do sypialni, którą miałam mieć z mężczyzną, lecz do swojej. Tam są już moje rzeczy.

Załamana siadam na brzegu fotela.

- Czemu to robiłaś? - pyta mnie spokojnie, bez wyrzutu.

Patrzę w jego oczy z nadzieją, że nie będę musiała odpowiadać.

- Bo nie powinna tego mówić... Seth... Może on mnie nie chce, ale nie potrafię wyprzeć się więzi. Nie jestem w sobie tylko ja, jest też i mój instynkt, który broni swojego terenu. A on... Czy tego chce czy nie... On jest teraz częścią mnie. - szepczę przez cały czas.

Jack podchodzi do mnie i mnie obejmuje.

Staram się uspokoić w jego ramionach.

- Poznasz niedługo resztę naszej paczki, z pewnością będzie ci trochę łatwiej. Annie i Roland z pewnością cię polubią. - chce mnie jakoś wesprzeć.

- Bardzo jest zły? - pytam.

- Wściekły. Siedzi cały czas przy niej i spełnia jej każdą zachciankę. - jest ze mną szczery, nawet jeśli ma to wywołać moje łzy.

Podkulam nogi pod siebie.

- Idę się umyć - mówię do niego po chwili. - Chciałabym, żeby moja więź się we mnie nie obudziła - mówię prosto w jego oczy. - Wtedy on i Bella mogliby być razem, a ja nie musiałabym cierpieć przez to, a Seth... Nie byłby mną zawiedziony.

Spuszczam smętnie głowę w dół i idę do łazienki.

- Kiedyś on to zrozumie. - mówi do mnie mężczyzna o złotych oczach.

NIE ŁADNIE SETH.

LAPIS-LAZURIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz