3.

104 16 6
                                    

Obudziłam się o 8 i ledwo zwlekłam się z łóżka. Lubię sobie pospać, ale wiem że czeka mnie sporo pracy, bo z projektami jestem dalej w lesie. Już ubrana poszłam do kuchni by zrobić sobie śniadanie, tym razem padło na płatki z mlekiem. Po skończonym jedzenu zmyłam naczynia i postanowiłam wyrzucić śmieci, bo trochę już się ich nazbierało. Zaraz po tym zabrałam się do kończenia projektów.

Po kilku godzinach pracy uznałam, że projekty są już gotowe do wysłania i jednak zrobię to dzisiaj, żeby mieć to z głowy. Najpierw jednak postanowiłam przejść się na spacer, żeby trochę się zrelaksować. Pięć minut później już wychodziłam z budynku i szłam w stronę pobliskiego parku.

Chodziłam już po parku dłuższą chwilę i zobaczyłam stoisko z lodami, więc postanowiłam, że kupie sobie jakieś. W drodze do budki zobaczyłam śliczne kwiaty i schyliłam się, żeby im się przyjrzeć. Kocham kwiaty, zawsze są dla mnie inspiracją do nowych projektów. Nagle ktoś na mnie wpadł i przewrócił się na mnie. Sądząc po posturze zgaduję, że to mężczyzna. Gdy odwracam głowę w stronę tej osoby widzę, że się nie pomyliłam. Właśnie leży na mnie chłopak, chyba w moim wieku.

-Aj przepraszam! Pochyliłam się tylko na chwilkę, żeby obejrzeć te kwiaty obok, nie chciałam stwarzać problemu.. - zaczęłam się panicznie tłumaczyć, a chłopak zaczął się podnosić.

- Nic się nie stało Kwiatuszku - powiedział z uśmiechem, a ja strzeliłam buraka. Brunet wyciągnął do mnie rękę, żeby pomóc mi wstać, a ja, zdając sobie sprawę, że nadal siedzę na tej ziemi jak głupia, zaczerwieniłam się jeszcze bardziej. Podałam mu rękę a on dźwignął mnie do pozycji stojącej.

- Dziękuję - powiedziałam chowając kosmyk moich włosów za ucho. - Nie często powoduję takie wypadki - zaśmiałam się nerwowo. - Jeszcze raz bardzo cię przepraszam.

- Już tak nie przepraszaj, ja też nie patrzyłem pod nogi. Zresztą, przecież nic się nie stało - upewnił mnie. Uśmiechnęłam się do niego.

- To dobrze - powiedziałam i otrzepałam sobie spodnie z piasku. - Cześć.

- Do zobaczenia - także mnie pożegnał. Postanowiłam, że jednak daruję sobie lody i przespaceruję się jeszcze po parku.

Po powrocie zdecydowałam się zeskanować moje projekty i je wysłać. Tylko jak mam to zrobić? Strzeliłam sobie mentalnego facepalma. Przecież mam tutaj tylko laptopa.

-Może pani Bridget ma drukarkę..- pomyślałam na głos. Zebrałam się ze wszystkimi projektami i poszłam piętro niżej gdzie mieszka kobieta. Zapukałam do drzwi, a one chwile później zostały otworzone, a w progu stała moja nowa znajoma.

- Dzień dobry pani Bridget - powiedziałam z uśmiechem. - Ma pani może drukarkę?

- Oh tak, wchodź kochana - zaprosiła mnie do środka. Szłyśmy prosto i zobaczyłam że ktoś kąpie się w łazience, bo słychać szum wody i pali się światło, ale nie zastanawiałam się nad tym długo, bo pani Evans właśnie otworzyła drzwi do jakiegoś biura, w którym na stole stał komuter stacjonarny i drukarka. Moje zbawienie. Usiadłam na krześle i zaczęłam zajmować się moją sprawą. Starsza zaproponowała mi coś do picia, ale podziękowałam, więc przyniosła same ciasto. Gdy przeskanowałam wszystko, zgrałam to na pendrive i zebrałam kartki z prokjektami.

- Dziękuję pani bardzo, uratowała mnie pani.

- Nie musisz mi dziękować, zawsze z chęcią ci pomogę - powiedziała miło.

- Do zobaczenia - odpowiedziałam z uśmiechem i wróciłam do mojego mieszkania. Włączyłam laptopa i zgrałam na niego moje zeskanowane już projekty. Wyszukałam w telefonie maile do firm projektowych i wysłałam moje prace wraz z CV. Teraz pozostało mi tylko czekać.

*****
Dzisiaj trochę dłuższy rozdział
Gwiazdka? 🌟
Komentarz? 💬
Byłoby mi bardzo miło 😋 (jak fejm leci to zawsze jest miło 😎😂)

ProjektantkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz