17.

16 2 12
                                    

Dzisiaj jest deszczowy dzień w Nowym Jorku. Siedzę czytając wypożyczoną ostatnio książkę, już nie zostało mi dużo do końca. Trzy dni temu Rose wróciła do Los Angeles. Na święta też tam polecę na kilka dni, a to już niedługo. Kolejno przewracam strony czytając zawartą na nich historię. Zdecydowanie wolę tradycyjne czytanie niż eBooki. One nie zastąpią dotyku kartek, ich zapachu i szelestu. Biorę łyk kawy wsłuchując się przez chwilę w krople deszczu obijające się o parapet za oknem. Lubię deszcz, oczywiście gdy jestem w domu, bo niezbyt lubię moknąć. Do tego jeszcze jeśli wieje moja parasolka często odmawia mi posłuszeństwa i odgina się w drugą stronę. Po bardziej wietrznych dniach idąc chodnikiem często widzi się połamane parasole w koszach na śmieci. Nie myśląc długo o tym wróciłam do czytania.

Jakiś czas później z dumą zamnęłam zakończoną lekturę i odłożyłam ją na parapet. Zauważyłam także, że przestało padać, więc postanowiłam pójść jeszcze dziś do biblioteki i wypożyczyć kolejny tom z tej serii. Ciekawe czy Lucas dziś tam będzie. Zamyśliłam się chwilę o chłopaku po czym wstałam i zaczęłam zbierać się do wyjścia. Na wszelki wypadek zapakowałam do torebki parasolkę, bo teraz nigdy nie wiadomo kiedy może złapać nas deszcz. Do tego ubrałam moje kalosze sztyblety, kamelowy płaszczyk oraz beret z perełkami. Całą drogę szłam omijając kałuże pozostawione przez deszcz na chodniku. W końcu zobaczyłam docelowe miejsce mojej małej podróży. Otwierając drzwi biblioteki usłyszałam charakterystyczny dzwoneczek. Gdy obejrzałam się do okoła zobaczylam lapki porozwieszane na regałach i piękną choinkę stojącą przy kąciku do czytania. Wtem z podziwu wystroju wyrwał mnie głos znanego mi już chłopaka.

- O cześć Mia - odezwał się.

- Cześć Lucas - odpowiedziałam. - Wow jak tu ślicznie, od razu czuć klimat świąt - uśmiechnęłąm się do niego co odwzajemnił.

- To prawda, razem z Markiem przystrajaliśmy to wszystko ostatnio jakieś dwie godziny, ale warto było - patrzył na mnie chwilę po czym dodał - I jak, przeczytałaś już książkę?

- Tak, bardzo dobrze mi się ją czytało i miałeś rację, była bardzo wciągająca. Jest może tutaj jej kontynuacja?

- Oczywiście, mamy wszystkie pięć tomów. Druga część to Próby Ognia. Chodź za mną - zrobiłam jak powiedział. Po dłuższej chwili znalazł szukany tytuł i podszedł wraz ze mną do lady. Wyjęłam w tym czasie pierwszą część i podałam mu ją wraz z moją kartą. Gdy chłopak zaksięgował w systemie, że zwróciłam przyniesioną książkę i wbił kolejną część jako wypożyczoną.

- Może dałabyś się zaprosić na kawę? - zapytał podając mi książkę.

- Masz na myśli dzisiaj? - zapytałam patrząc na zegarek. Była dopieo piętnasta.

- Jeśli tylko chcesz, to tak. O 16 kończę pracę to może spotkamy się o 18 w Royal Café? To niedakeko stąd, zapiszę ci adres - w tym czasie wziął samoprzylepną karteczkę i zapisał na niej miejsce spotkania.

- Oczywiście, z chęcią przyjdę - przyjęłamz uśmiechem kartkę od bruneta. - To do zobaczenia.

- Do zobaczenia - odpowiedział zanim zdążyłam wyjść z biblioteki. To miłe że zaprosił mnie na kawę. Czy to randka? O matko w co ja się ubiorę! Spojrzałam w dół na swoje postrzębione jeansy i postanowiłam szybko zazwonić do Rose o poradę. Powinna o tej porze już kończyć pracę. Po 3 sygnalach odebrała.

- Halo Mia, coś się stało? - zapytała mnie przyjaciółka.

- Oh Rose jak dobrze cię słyszeć. Tak, Lucas, ten chłopak z biblioteki o którym ci wspominałam zaprosił mnie dziś na kawę - po drugiej stronie usłyszałam pisk więc lekko odsunęłam telefon od ucha śmiejąc się. - Rose, ja nie wiem w co się ubrać. To nasze pierwsze wyjście i chcę wyglądać ładnie, ale nie chcę żeby wyglądało że za bardzo się staram i - moją paplanine przerwał głos w telefonie.

- Kochana, przecież ty we wszystkim wyglądasz pięknie. I skoro cię zaprosił to znaczy, że spodobałaś mu się taka jaka jesteś - jej słowa dodały mi nieco otuchy.

- Dziękuję Rose, jak coś to będziemy w kontakcie?

- Jasne, dzwoń kiedy chcesz. A teraz pa pa.

- Pa pa - odpowiedziałam i rozłączyłam się. Zostało mi już tylko 5 minut drogi do mkeszkania.

Po wkroczeniu do mojego pokoju szybko otworzyłam szafe i zaczęłam wywalać z niej różne rzeczy które mogłyby się nadawać na randkę. Po 30 minutach znalazłam idealny strój. Wybrałam luźny sweterek koloru ecru z zawiązanymi wstążkami na dole rękawów oraz jeansową spódniczkę z przyszytymi perełkami. Pamiętam jak sama ją przerabiałam ze starych jeansów. Uśmiechnęłam się na te wspomnienie. Do tego pstanowiłam ubrać czarne botki na słupku i płaszcz w tym samym kolorze. W między czasie poprawiłam także swoją fryzurę i makijaż. Będąc już gotowa stwierdziłam że zostało mi jeszcze półtora godziny do spotkania. Postanowilam więc sprawdzić maila czy któraś z firm odezwała się już w sprawie mojego podania o pracę, ale niestety nie miałam tam żadnych nowych wiadomości oprócz reklamy wyprzedaży butów. Na poprawę humoru postanowiłam jeszcze obejrzeć przed wyjściem 2 odcinki Friends. Gdy zostało pół godziny do spotkania ubrałam wcześniej przygotowane buty i płaszcz, oraz dobrałam do tego czapkę listonoszkę i ogromny beżowy szalik w kratkę. Wrzuciłam tylko telefon i portfel do torebki i zabrałam klucze leżące na szafce by zamknąć dom. Schodząc po schodach w tych wysokich butach lekko się zachwiałam ale na szczęście ktoś mnie złapał. Okazało się że to Simon.

- A ty znów na mnie lecisz Kwiatuszku. To chyba przeznaczenie - zrobił, według niego, zalotną minę na co zaczęłam się śmiać.

- Dzięki Simon za ratunek, trochę za szybko szłam w tych butach - wskazalam ręką na moje botki. Dopiero wtedy zaczął mi się przyglądać od stóp do głów.

- Wow, ale się wystroiłaś, przecież nie wiedziałaś że tu będę - powiedział żartobliwie udając, że bardzo go to zastanawia. Uśmiechnęłam się.

- Dobrze wyglądam? - zapytałam chłopaka o opinię. - Idę na randkę - powiedziałam z dziecięcym uśmieszkiem szturchając go łokciem. Zauważyłam że bardzo zdziwiła go ta informacja, ale po chwili się otrząsnął.

- Wyglądasz pięknie Mia, chłopak ma szczęście - powiedział jak na niego bardzo poważnie. Zdziwiło mnie że zawsze uśmiechniętego Simona tak nagle opuścił humor.

- Dziękuję, ale wiesz to dopiero nasze pierwsze wyjście. To na razie nic poważnego - powiedziałam żeby nie zapeszać - I pamiętaj że jesteś moim facetem numer jeden w życiu. To skarb mieć takiego przyjeciela jak ty przy sobie - dopowiedziałam ściskając jego ramię. Spojrzał w kierunku mojej dłoni i uśmiechnął się lekko.

- No to może jako twój przyjaciel facet numer jeden ci trochę pomogę? - spojrzałam na niego nie wiedząc o co mu chodzi. Nagle pisnęłam gdy zlapał mnie pod kolanami i trzymając jak panne młodą zaniósł na sam dół schodów.

- Dzięki - zaśmiałam się na jego gest. Już miałam wychodzić gdy zatrzymał mnie jego głos.

- Czekaj, może cię podrzucić? - spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że zostało mi już tylko 10 minut.

- Byłoby super jeśli możesz - uśmiechnęłam się i wyszliśmy w stronę jego auta. Jako najbardziej szarmancki dżentelmen otworzył mi także drzwi od strony pasażera. Po chwili sam siedział już obok mnie zapinając pasy.

- To gdzie jedziemy? - na jego pytanie wyjęłam szybko kartkę z adresem i mu ją podałam. - Yhm - mruknął i bez słowa ruszył w kierunku kawiarni.


*****

Witam was z nowym rozdziale po bardzo długiej przerwie. Dostałam ostatnio wenę i przelalam ją jak najszybciej do tego opowiadania. Mam nadzieję, że was zadowoli o ile ktoś tu jeszcze ze mną został. Miłego dnia,

Neteper

ProjektantkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz