7.

67 12 2
                                    

Siedzimy i rozmawiamy już dłuższą chwilę, aż ciasto się skończyło.

- Wiesz Mia, muszę powiedzieć ci coś ważnego - jego twarz nagle nabrała poważnego wyrazu. - Bo ja nie byłem z tobą do końca szczery - zdziwiłam się.

- Jak to? - zapytałam nierozumiejąc o co mu chodzi.

- Bo.. To ciasto.. To nie jest całe ciasto, które zrobiła babcia - zacisnął usta w wąską linię. - Ona zostawiła mi trochę, żebym też mógł je zjeść - powiedział poważnie.

- Ty! A ja się z tobą podzieliłam moją częścią! Tak się nie robi! - mówiąc to rzuciłam w niego poduszką z kanapy. - Ty draniu! Jak mogłeś mi to zrobić? - kolejna poduszka poleciała w jego stronę.

- Dobrze, przepraszam! Przesań już mnie bombardować swoimi poduszakmi! - udawał skruchę, jakby jakiś gangster go atakował i wtedy poduszka trafiła go prosto w twarz. Zaśmiałam się, a on zmrórzył oczy. - Teraz się doigrasz! - i zaczął iść w moją stronę z rozłożonymi ramionami, a ja zaczęłam cofać się by mnie nie złapał. Niestety wpadłam na szafkę i nie miałam gdzie się ruszyć, a on, korzystając z okazji złapał mnie w szczelnym uścisku. - I co teraz zrobisz? - powiedział pewnie.

- Wiesz, jesteś taki silny i męski.. Najchętniej dałabym ci buziaka.. - powiedziałam, a on odsunął mnie od siebie, nadal trzymając za ramiona.

- Buzi? - zapytał.

- No co ty, żartowałam. Przecież zjadłeś moje ciasto ty chamie - powiedziałam z drwiną w głosie. Chłopak zrobił smutną minę. - Ej, co jest?

- Jesteś okrutna. Chciałem tylko spędzić z tobą trochę czasu i cię poznać. Gdy zobaczyłem cię w drzwiach pomyślałem, że ciasto to dobry pretekst - zdziwiło mnie jego wyznanie.

- Ojej kochany.. Choć tutaj - powiedziałam rozkładając ręce jak do uścisku, a gdy podszedł ustałam na palcach i cmoknęłam go w nos. Zobaczyłam jego niezadowoloną minę.

- Nie o takie buzi mi chodziło, ale może być - powiedział, a ja dałam mu kuksańca w ramię. - Auć, po co ta agresja - rozmasował sobię miejsce, w które uderzyłam. Przekręciłam oczami i zaśmiałam się. Po chwili uśmiechnęłam się. To mój pierwszy przyjaciel w Nowym Jorku. - Co się tak szczerzysz?

- A nic, tak mi się coś przypomniało.

- Aha, masz lód? Naprawdę mocno mi przyłożyłaś.

- Oj nie przesadzaj, nawet nie mam tyle siły - odpowiedziałam. - Dobra, musisz się już zbierać. Pewnie babcia zastanawia się czemu tak długo cię nie ma.

- Muszę? - zajęczał.

- Tak. Nie chcę by myślała, że uprowadziłam jej wnuka. Zresztą jest już prawie południe, a ja dalej paraduję w piżamie.

- Mi to tam nie przeszkadza.

- Ale mi tak, no już, tam są drzwi - pomachałam w tamtą stronę ręką, a on poszedł w ich stronę. - Pa pa, jak coś to możesz pisać jak tak bardzo lubisz moje towarzystwo - uśmiechnęłam się. - A teraz sio, sio, bo czas goni - pospieszyłam go.

- Pa Mia - odpowiedział, a ja zamknęłam drzwi gdy odszedł. Nie to, że go nie lubię, ale głupio mi tak łazić w piżamce w kotki. Właściwie to cieszę się, że go poznałam, w końcu mogę spędzać czas z kimś w moim wieku, a nie ze starszą sąsiadką, którą mimo wszystko także lubię, bo jest jedną z najsympatyczniejszych osób jakie znam. Mój monolog wewnętrzny przerwał dźwięk telefonu. Gdy wzięłam go do ręki na ekranie ukazała się wiadomość od Rose.

Od Rose:
Cześć, co tam?

Do Rose:
A spoko, znalazłam nowego przyjaciela.

Od Rose:
Jak to, chcesz mnie zastąpić? Jak możesz ;(
Nie no żartuję, cieszę się, że kogoś poznałaś, chociaż i tak wiem, że jestem niezastąpiona. 💃

Zaśmiałam się.

Do Rose:
Nie uwierzysz kto to jest, to ten chłopak ze starbucksa.

Od Rose:
Co, jak to? Zadzwoniłaś do niego?

Do Rose:
Nie, sam przyszedł pod moje drzwi.

Od Rose:
Nie rozumiem.

Do Rose:
Wieczorem zadzwonię i wszystko ci opowiem.

Od Rose:
Okej, czekam!

Odłożyłam telefon i poszłam w końcu przebrać się w normalne ubranie.

*****
I tutaj utnę ten rozdział, mam nadzieję, że się spodobał.
Pozdrawiam cieplutko i dobranoc.
⭐ 💬

ProjektantkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz