Razem z Rose obudziłyśmy się o 9 wraz z dźwiękiem budzika, by na spokojnie do 11 ogarnąć się do wyjścia. Zwykle rano jestem zaspana i przypominam zombie, jednak dziś wyjątkowo jestem pełna energii. W końcu moja najlepsza przyjaciółka tu jest i mega się cieszę, że mogę jej pokazać Nowy Jork i pobyć z nią chociaż te kilka dni.
Około 10 byłyśmy już wyszykowane i jadłyśmy nasze śniadanie, czyli gofry. Rose bardzo je lubi, dlatego zrobiłam je specjalnie dla niej.
- Niam, jak ja kocham gofry - powiedziała Rose zajadając się już trzecim gofrem.
- Przecież wiem, Rose - zaśmiałam się na to w jak błyskawicznym tępie moja przyjaciółka konsumuje. - Dobra, musimy się za 15 minut zbierać to zdążymy dojść na przystanek i pojechać autobusem do centrum - Rose tylko mi przytaknęła i popiła śniadanie kawą.
Byłyśmy już w drodze do autobusu, na szczęście wyszłyśmy o czasie, więc nie musiałyśmy się jakoś mocno śpieszyć. Rose była zachwycona architekturą Nowego Jorku, tak jak ja gdy pierwszy raz przechodziłam ulicami tego miasta.
Po około 20 minutach mogłyśmy już spokojnie pochodzić po ogromnej galerii, w której byłam ostatnio z moją mamą. Powoli już czuć w sklepach ten świąteczny klimat, mimo że jeszcze niecałe dwa miesiące do świąt. Już niedługo muszę kupić wszystkim prezenty. Pierwszym sklepem do jakiego poszłyśmy był Bonobos, bo Rose chciała już coś kupić dla swojego chłopaka.
- A co myślisz o tym? - zapytała mnie pokazując już siódmy krawat.
- Jest okej, ale mój faworyt to numer trzy - odpowiedziałam.
- Naprawdę? Teraz już sama nie wiem..
Po kolejnych dziesięciu minutach Rose stwierdziła, że kupi Holdenowi muchę bo jest bardziej stylowa. Od razu przy okazji stwierdziłam że kupię Simonowi po przyjacielsku śmieszny krawat z reniferem. Jak go zobaczyłam to stwierdziłam, że po prostu muszę mu go dać pod choinkę.
- Możemy iść jeszcze do TK Maxx? - powiedziała proszącym głosem Rose po półtora godzinnych zakupach. Z lekką niechęcią zgodziłam się, bo już powoli zaczynały mnie boleć nogi. Do prezentu dla Holdena dziewczyna dokupiła jeszcze zegarek i portfel, a ja kupiłam świąteczne lampki do ozdobienia mieszkania. Po wejściu do środka skierowałyśmy się w stronę działu z sukienkami, bo Rose szuka jakiejś na święta i jeszcze jednej na sylwestra. Ja na święta mam już ubranie, ale jedna sukienka na koniec tego roku wpadła mi w oko. Jest szmaragdowa z trochę obcisłego błyszczącego materiału z niebieskim połyskiem do połowy ud i z długim rękawem.
- Rose co sądzisz o tej sukience?
- Hm.. podoba mi się ta niebieska poświata, ale musiałabym cię w niej zobaczyć.
- Okej to idę ją przymierzyć, za jakieś pięć minutek możesz przyjść zobaczyć.
- Spoko, pójdę jeszcze zerknąć na buty przy wejściu.
Przytaknęłam i poszłam w stronę przymierzalni.
*Perspektywa Rose*
Oglądam buty już od dłuższej chwili i właśnie chcę złapać ostatnią parę z wystawy w moim rozmiarze, gdy ktoś ustał obok mnie.
- Spadaj, pierwsza je zobaczyłam i to ostatnie - spojrzałam na osobę przy mnie. - A to ty, cześć. Co tu robisz? - zapytałam rozbawionego Simona.
- To raczej nie mój rozmiar - odpowiedział wskazując na srebrne szpilki w moich rękach. - Pracuję w tym centrum, akurat mam przerwę i zobaczyłem cię przez szybę. Mia ci nie mówiła, że to ja jestem tym przystojnym baristą w Starbucksie? - pokazał plakietkę z imieniem przypiętą do roboczej koszulki. - Właśnie, ona jest tu z tobą? - przytaknęłam i zobaczyłam jakiś dziwny przebłysk w jego oczach. Czyżby spodobała mu się nasza Mia? Uśmiechnęłam się odrobinę chytrze.
- Jest akurat w przymierzalni. Właśnie miałam iść jej doradzić w sprawie sukienki na sylwestra, może pójdziesz ze mną? Myślę, że męskie oko przyda się w wyborze - zobaczyłam większy uśmiech na jego twarzy.
- Jasne, mogę iść - spojrzał na zegarek na ręku. - Mam jeszcze kilka minut przerwy - po tym zdaniu ruszyliśmy w stronę przymierzalni.
*Perspektywa Mii*
Ubrałam sukienkę i obejrzałam się w lustrze. Muszę przyznać, że wygląda to całkiem nieźle. Materiał lekko opina się w tali, nie jest też za luźny w biuście i na biodrach, dzięki czemu ładnie podkreśla moje kształty. Ma także lekkie wycięcie na plecach co tylko poprawia cały efekt. Zastanawiałam się nad butami i biżuterią do tej stylizacji gdy usłyszałam głos mojej przyjaciółki.
- I jak? Przebrałaś się już?
- Tak, już wychodzę - przekręciłam zamek w przymierzalni i z niej wyszłam, a moim oczom ukazała się dziwnie uśmiechnięta Rose i.. Simon? Co on tutaj robi?
- Cześć Mia, akurat mam przerwę w pracy i zobaczyłem Rose przez szybę sklepu, to podszedłem się przywitać.
- Tak, powiedziałam Simonowi, że pewnie przyda ci się jeszcze męska opinia co do tej sukienki i muszę ci przyznać, że wyglądasz..
- Bosko - przerwał jej Simon, a ja trochę wytrzeszczyłam na to oczy i poczułam lekkie ciepło na policzkach. Mam nadzieję, że tego nie widać pod makijażem. - Kupuj ją, podkreśla twoje niebieskie oczy.
- Zgadzam się z przedmówcą, bardzo pasuje ci ten strój. Na twoim miejscu nawet bym się nie zastanawiała.
- Dzięki - przejrzałam się jeszcze raz w lustrze z lekkim uśmiechem. Odwróciłam się z powrotem w ich stronę. - Wezmę ją - uśmiechnęłam się szeroko i wróciłam do przebieralni, by wskoczyć w swoje ubrania.
*Perspektywa Simona*
Gdy Mia zniknęła za drzwiami przymierzalni razem z Rose ruszyliśmy w stronę wyjścia, bo już kończyła mi się przerwa. Co do dziewczyny w zielonej sukience, naprawdę wyglądała pięknie. Bardzo jej pasowała, jak uszyta specjalnie dla niej.
- Mia wyglądała super w tej sukience, co nie? - z zamyślenia wyciągnął mnie głos brunetki.
- Racja, ale ładnemu we wszystkim ładnie - zaśmiałem się patrząc w jej stronę, na co odpowiedziała mi uśmiechem. Zerknąłem szybko na zegarek. - Dobra, muszę już wracać na zmianę, możecie wpaść to zrobię wam kawę.
- Spoko, na razie - pomachała w moją stronę, a ja zrobiłem to samo idąc w stronę kawiarni. Po chwili byłem już na miejscu wiążąc sobie w pasie fartuch. Podszedł do mnie kolega z pracy, Noah, który zaraz po mnie ma mieć dziesięciominutową przerwę.
- A ty co taki rozweselony? Jak szedłeś na przerwę narzekałeś, że się nie wyspałeś i najchętniej poszedłbyś w kimke - zaśmiał się do mnie.
- A nic, spotkałem koleżankę jak była na zakupach.
- Koleżankę powiadasz? - szturchną mnie z cwanym uśmiechem w ramię. - I ona tak cię odmieniła?
- Przestań Noah, to tylko przyjaciółka, nic więcej - zaśmiałem się z odrobiną smutku. Naprawdę ją lubię, znam ją krótko, ale nie czułem się nigdy tak przy innej osobie. Czuję jakbyśmy znali się długo i gdy ją widzę od razu poprawia mi się humor.
- Dobra, dobra. Tylko sobie żartuję. A teraz wybacz, zwijam na moją wyczekiwaną przerwę.
- Spoko, adios - powiedziałem i poszedłem obsługiwać klientów wraz z trzecią osobą na zmianie, Katherine.
*****
Teraz w końcu mogę napisać:
Witam wszystkich w nowym rozdziale! Ostatnio poszukiwałam trochę inspiracji i motywacji do tego opowiadania i nareszcie znalazłam to czego szukałam. Dziś trochę pobawiłam się z perspektywami i mam nadzieję, że Wam się to spodobało i nie pogubiliście się w tym wszystkim. Dajcie mi znać czy taka forma Wam się podoba czy jednak wolicie jak jest więcej perspektywy Mii.
Nie zapomnijcie o gwiazdce i komentarzu jeśli wam się podobało :D
Pozdrawiam cieplutko, Neteper
CZYTASZ
Projektantka
Teen FictionZostawiłam swoje dotychczasowe życie za sobą, ponieważ chcę spełnić marzenia o pracy w branży modowej, a gdzie mogę to zrobić jak nie w Nowym Jorku? Już od dawna wiedziałam, że chcę to zrobić, jednak w takiej pracy ciężko się utrzymać pod wpływem ko...