4.

84 14 5
                                    

Dzisiaj w końcu miałam wolne od pracy z projektami więc wstałam z łóżka dopiero o 12, bo akurat zgłodniałam. Po namyśle postanowiłam zrobić sobie jajecznice na moje późne śniadanie. W trakcie smażenia usłyszałam dzwonek do drzwi, więc poszłam by je otworzyć.
Tylko kto to jest? Tym razem na 100% nie zamawiałam pizzy. Gdy otworzyłam zobaczyłam..

- Mamo? Co ty tu robisz? - zapytałam zdziwiona.

- Dziecko tak się wita gości? Nie tak cię wychowałam..

- Przepraszam, ale zdziwiłam się. Myślałam, że macie z tatą jakiś opłacalny kontrakt, więc co tu robisz? - powtórzyłam pytanie.

- To już własnej córki nie mogę odwiedzić? - powiedziała z pretensją w głosie. - Zrób mi proszę kawę, jestem zmęczona po podróży. Uwierzysz, że leciałam tu dla ciebie klasą ekonomiczną? Straszne warunki, niewygodne krzesła i nawet gorących ręczników nie dawali! Wyobrażasz sobie to?

- Dobrze, rozgość się w salonie a ja zaparzę ci kawę - wskazałam mamie ręką kierunek i poszłam do kuchni. Musiała akurat przyjechać gdy chciałam sobie odpocząć? Nie to, że jej nie kocham, ale to dość specyficzna i wymagająca osoba. Pewnie przyleciała, żeby mnie skontrolować, tak jak robiła to gdy jeszcze mieszkałam pod jej dachem. Zdjęłam jejecznicę z patelni na dwa talerze, bo pewnie mama jest głodna po przelocie w tych 'strasznych' warunkach, cóż, tej kobiecie nie dogodzisz, ale rodziny się nie wybiera. Gdy weszłam do salonu zobaczyłam moją mame, która z ciekawością przyglądała się wszystkim rzeczom w pomieszczeniu.
Postawiłam kawy na stole i wróciłam się po talerze ze śniadaniem.

- Wiem, że jajecznica nie jest zbyt wytworna, ale nie wiedziałam, że mnie odwiedzisz.

- I jak, zaklimatyzowałaś się już w mieście? Nadal uważam, że lepiej byłoby ci na Manhattanie, ale ostatecznie ten Brooklyn nie jest aż taki zły - zmieniła temat.

- Dzięki mamo, bardzo podoba mi w tej dzielnicy. Na prawdę jest w porządku - odpowiedziałam, a mama spojrzała na mnie podejrzliwie, jakby chciała wykryć czy kłamię. Wybrałam Brooklyn, bo uważam, że to miejsce ma więcej charakteru i mogę znaleźć tu sporo inspiracji.

- A jak z pracą, znalazłaś sobie już coś? W razie problemów zawsze możesz wrócić i pracować u nas w firmie - a ta znowu swoje.. Moi rodzice chcą, żebym pracowała w ich redakcji, jest jedną z tych wielkich brukowców, popularnych na wielką skalę. Nie przyjmują do wiadomości, że nie chcę być częścią ich ogromnego imperium. Ciągle powtarzają mi, że przecież byłoby mi łatwiej w życiu i mogłabym mieć wszystko, ale ja kocham projektować i to właśnie chcę robić w życiu. Tylko oni tego nie rozumieją.

- Wczoraj wysłałam moje podanie do kilku firm i teraz czekam na odpowiedź - powiedziałam zbywając jej propozycję.

- To dobrze, że jakoś sobie radzisz - wzięła łyk kawy i się skrzywiła.

- Może cukru? - zapytałam, ja osobiście nie słodzę zwykłej kawy tylko dodaję samą śmietankę. Gdy skinęła głową przyniosłam jej cukiernicę i łyżeczkę.

- Więc jak ci się tu podoba? Poznałaś już kogoś?

- Tylko sąsiadkę z piętra niżej, miła kobieta.

-Yhm - mruknęła popijając już posłodzoną kawę. - Może pojedziemy do centrum na zakupy? Tyle mi mówłaś, że to stolica mody, więc może sama to sprawdzę - zaproponowała. W sumie to nie jest taki zły pomysł.

- Dobrze, tylko przygotuję się do wyjścia i możemy iść - powiedziałam, po czym poszłam w stronę pokoju po rzeczy, a potem do łazienki. Po 20 minutach byłam już gotowa. Nie potrzebowałam więcej czasu bo przecież to tylko wyjście do sklepów.

ProjektantkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz