*Perspektywa Mii*
Po wyjściu z przymierzalni już czekała na mnie Rose żebyśmy poszły do kasy zapłacić za nasze zakupy. Pokazała mi też srebrne szpilki, które wybrała na sylwestra. Dobrze pasują do jej sukienki o tym samym kolorze. Rose bardzo lubi mieć takie dobrane kolorystycznie stroje, uważa że wtedy są takie spójne i pełne. Ja za to lubię bawić się z kolorami i kontrastami. Przy kasie zobaczyłam jeszcze cienką opaskę z cyrkonii i postanowiłam ją dobrać do mojej sukienki. Po wyjściu ze sklepu udałyśmy się w stronę toalety, bo mojej przyjaciółce zachciało się siku.
- Weź nawet nie wiesz jak on na ciebie patrzył - powiedziała Rose będąc w kabinie.
- Kto? - zapytałam nie wiedząc o co jej chodzi.
- No Simon, a kto - powiedziała wychodząc z ubikacji, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Skierowałyśmy się w stronę zlewów.
- Przecież normalnie na mnie patrzył.
- Chyba mówimy o innej osobie, patrzył na ciebie jak zaczarowany - podchodzi do suszarki do rąk i przez chwilę w łazience zrobił się hałas od urządzenia. Po wysuszeniu spojrzała na mnie krótko pokazując, że czeka na odpowiedź i teraz z kolei wyjęła pomadkę by poprawić usta.
- Co ty mówisz, to tylko mój przyjaciel. Przyjaciele nie patrzą na siebie w ten sposób - odpowiedziałam jakby upewniając także siebie w tym co mówię.
- Może ty tego nie widzisz, ale ja tak. Myślę, że mu się spodobałaś i jeszcze wspomnisz moje słowa, a teraz chodźmy na kawę i coś do żarcia, bo umieram z głodu.
- Dobra chodźmy, też zgłodniałam.
Wyszłyśmy z toalety i poszłyśmy do Starbucksa, naszej ulubionej kawiarni. Zastanawiałam się chwilę co wybrać. Postanowiłam kupić świąteczne Gingerbread Latte, które jest o smaku piernika i do tego sernik z truskawkami. Za to Rose postawiła na Eggnog Latte, bo to jej ulubiona świąteczna kawa, a do jedzenia szarlotkę. Gdy była już nasza kolej przy kasie stał nie kto inny, jak Simon.
- A cóż to za piękne panie zawitały w nasze progi? Co zamawiacie? - zaśmiałyśmy się na jego słowa.
- Dla mnie Gingerbread Latte i sernik z truskawkami, a dla Rose Eggnog Latte i szarlotka - uśmiechnęłam się do niego podając wyznaczoną kwotę.
- Już się robi - odpowiedział nam. - Za pół godziny kończę zmianę, jak chcecie to mogę was odwieźć.
- Byłoby super, ale nie chcę cię znowu ciągać, przecież masz ode mnie pół godziny drogi, a samochodu też nie tankujesz na wodę - odpowiedziałam.
- Dla mnie to żaden problem, ale jak chcesz to dla wyrównania rachunków zostanę z wami na filmie i potem pojadę do domu.
- No dobrze, a teraz już idziemy żeby nie blokować kolejki - zgodziłam się na jego propozycję. Usiadłyśmy z Rose przy dwuosobowym stoliku i czekałyśmy na odczytanie naszych imion. Uzgodniłyśmy z brunetką, że ona odbierze zamówienie a ja poczekam przy stoliku. Kilka minut później mogłyśmy cieszyć się swoją kawą i ciastem.
- To miło, że Simon chcę nas odwieźć, prawda? - zapytała Rose biorąc łyk swojej kawy.
- Tak. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela w Nowym Jorku.
- I naprawdę nic do niego nie czujesz?
- Cii, bo jeszcze usłyszy. Już ci mówiłam, że to tylko przyjaciel - powiedziałam biorąc ostatni kęs sernika. - Nie możesz mi już dać z tym spokoju? - dopowiedziałam z irytacją. Czy ona musi tak drążyć ten temat?
- Z czym spokoju? - nagle obok nas pojawił się Simon dosuwając sobie krzesło do naszego stolika. Mam nadzieję, że nie słyszał mojego poprzedniego zdania. Lekko odchrząknęłam.
- Ee.. to nic takiego. Po prostu Rose ciągle narzeka, że nie kupiłam takiej złotej bransoletki i nie rozumie, że ja wolę nosić srebrną biżuterię - spojrzałam na nią wymownie, a potem uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Ale.. - urwała bo kopnęłam ją w kostkę. Spiorunowała mnie wzrokiem, ale gdy zobaczyła moją minę od razu wiedziała o co mi chodzi. - No tak, nie da się jej niestety przekonać do czegoś nowego - teraz ona zerknęła na mnie znacząco, na co przewróciłam oczami. Za to Simon nie bardzo wiedział o co chodzi, ale nie dopytywał o to.
- Dopijemy kawę i możemy już iść do auta - zmieniłam temat.
- W porządku, pomogę wam zanieść zakupy.
- Dzięki Simon, jesteś kochany - uśmiechnęłam się do niego.
- Wiem, cudowny ze mnie facet - wyprostował się dumie, a my zaśmiałyśmy się na to. Po chwili byliśmy już na parkingu w drodze do samochodu chłopaka. Sam zatachał wszystkie nasze zakupy i wsadził je do bagażnika. Rose od razu wpakowała się na tylne siedzenie.
- Ty idź do przodu. Wiem, że lubisz patrzeć na drogę - powiedziała do mnie. Zaśmiałam się, ale to prawda.
- Spoko, dzięki za pozwolenie - dalej się śmiałam.
- Nie ma za co - wyszczerzyła się do mnie. Jechaliśmy słuchając muzyki w radiu i od czasu do czasu wymieniając zdania. Po około dwudziestu minutach byliśmy pod moją kamienicą. Otworzyłam bagażnik i już chciałam zabrać jedną z toreb, ale brunet mnie ubiegł i wziął ją pierwszy. Przekręciłam oczami, cóż za dżentelmen. Jednak nic nie powiedziałam i dałam mu nas wyręczyć w noszeniu. Otworzyłam drzwi, a chłopak tylko zdjął buty i skierował się do mojej sypialni by zostawić tam zakupy. Ja i przyjaciółka dopiero zdjęłyśmy płaszcze, a Simon już wszedł do salonu z moim laptopem.
- Zwykle nie to mają na myśli ludzie mówiąc Czuj się jak u siebie w domu - zaśmiała się Rose.
- Mia jakie masz hasło do lapka? simon123 nie działa - powiedział z udawanym niedowierzaniem, a ja wybuchłam śmiechem.
- Daj - powiedziałam biorąc swój laptop i wpisując poprawne hasło. - To co chcecie oglądać?
*****
W tym miejscu utnę ten rozdział, bo nie chcę żeby był za długi. Nie martwcie się, całe oglądanie filmu będzie w następnej części 🎬
Nie zapomnijcie o gwiazdce i komentarzu jeśli Wam się podobało ⭐
Miłego dnia, oby nie padało
CZYTASZ
Projektantka
Teen FictionZostawiłam swoje dotychczasowe życie za sobą, ponieważ chcę spełnić marzenia o pracy w branży modowej, a gdzie mogę to zrobić jak nie w Nowym Jorku? Już od dawna wiedziałam, że chcę to zrobić, jednak w takiej pracy ciężko się utrzymać pod wpływem ko...