14.

25 3 5
                                    

*Perspektywa Mii*

Po wyjściu z przymierzalni już czekała na mnie Rose żebyśmy poszły do kasy zapłacić za nasze zakupy. Pokazała mi też srebrne szpilki, które wybrała na sylwestra. Dobrze pasują do jej sukienki o tym samym kolorze. Rose bardzo lubi mieć takie dobrane kolorystycznie stroje, uważa że wtedy są takie spójne i pełne. Ja za to lubię bawić się z kolorami i kontrastami. Przy kasie zobaczyłam jeszcze cienką opaskę z cyrkonii i postanowiłam ją dobrać do mojej sukienki. Po wyjściu ze sklepu udałyśmy się w stronę toalety, bo mojej przyjaciółce zachciało się siku.

- Weź nawet nie wiesz jak on na ciebie patrzył - powiedziała Rose będąc w kabinie.

- Kto? - zapytałam nie wiedząc o co jej chodzi.

- No Simon, a kto - powiedziała wychodząc z ubikacji, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Skierowałyśmy się w stronę zlewów.

- Przecież normalnie na mnie patrzył.

- Chyba mówimy o innej osobie, patrzył na ciebie jak zaczarowany - podchodzi do suszarki do rąk i przez chwilę w łazience zrobił się hałas od urządzenia. Po wysuszeniu spojrzała na mnie krótko pokazując, że czeka na odpowiedź i teraz z kolei wyjęła pomadkę by poprawić usta.

- Co ty mówisz, to tylko mój przyjaciel. Przyjaciele nie patrzą na siebie w ten sposób - odpowiedziałam jakby upewniając także siebie w tym co mówię.

- Może ty tego nie widzisz, ale ja tak. Myślę, że mu się spodobałaś i jeszcze wspomnisz moje słowa, a teraz chodźmy na kawę i coś do żarcia, bo umieram z głodu.

- Dobra chodźmy, też zgłodniałam.

Wyszłyśmy z toalety i poszłyśmy do Starbucksa, naszej ulubionej kawiarni. Zastanawiałam się chwilę co wybrać. Postanowiłam kupić świąteczne Gingerbread Latte, które jest o smaku piernika i do tego sernik z truskawkami. Za to Rose postawiła na Eggnog Latte, bo to jej ulubiona świąteczna kawa, a do jedzenia szarlotkę. Gdy była już nasza kolej przy kasie stał nie kto inny, jak Simon.

- A cóż to za piękne panie zawitały w nasze progi? Co zamawiacie? - zaśmiałyśmy się na jego słowa.

- Dla mnie Gingerbread Latte i sernik z truskawkami, a dla Rose Eggnog Latte i szarlotka - uśmiechnęłam się do niego podając wyznaczoną kwotę.

- Już się robi - odpowiedział nam. - Za pół godziny kończę zmianę, jak chcecie to mogę was odwieźć.

- Byłoby super, ale nie chcę cię znowu ciągać, przecież masz ode mnie pół godziny drogi, a samochodu też nie tankujesz na wodę - odpowiedziałam.

- Dla mnie to żaden problem, ale jak chcesz to dla wyrównania rachunków zostanę z wami na filmie i potem pojadę do domu.

- No dobrze, a teraz już idziemy żeby nie blokować kolejki - zgodziłam się na jego propozycję. Usiadłyśmy z Rose przy dwuosobowym stoliku i czekałyśmy na odczytanie naszych imion. Uzgodniłyśmy z brunetką, że ona odbierze zamówienie a ja poczekam przy stoliku. Kilka minut później mogłyśmy cieszyć się swoją kawą i ciastem.

- To miło, że Simon chcę nas odwieźć, prawda? - zapytała Rose biorąc łyk swojej kawy.

- Tak. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela w Nowym Jorku.

- I naprawdę nic do niego nie czujesz?

- Cii, bo jeszcze usłyszy. Już ci mówiłam, że to tylko przyjaciel - powiedziałam biorąc ostatni kęs sernika. - Nie możesz mi już dać z tym spokoju? - dopowiedziałam z irytacją. Czy ona musi tak drążyć ten temat?

- Z czym spokoju? - nagle obok nas pojawił się Simon dosuwając sobie krzesło do naszego stolika. Mam nadzieję, że nie słyszał mojego poprzedniego zdania. Lekko odchrząknęłam.

- Ee.. to nic takiego. Po prostu Rose ciągle narzeka, że nie kupiłam takiej złotej bransoletki i nie rozumie, że ja wolę nosić srebrną biżuterię - spojrzałam na nią wymownie, a potem uśmiechnęłam się do chłopaka.

- Ale.. - urwała bo kopnęłam ją w kostkę. Spiorunowała mnie wzrokiem, ale gdy zobaczyła moją minę od razu wiedziała o co mi chodzi. - No tak, nie da się jej niestety przekonać do czegoś nowego - teraz ona zerknęła na mnie znacząco, na co przewróciłam oczami. Za to Simon nie bardzo wiedział o co chodzi, ale nie dopytywał o to.

- Dopijemy kawę i możemy już iść do auta - zmieniłam temat.

- W porządku, pomogę wam zanieść zakupy.

- Dzięki Simon, jesteś kochany - uśmiechnęłam się do niego.

- Wiem, cudowny ze mnie facet - wyprostował się dumie, a my zaśmiałyśmy się na to. Po chwili byliśmy już na parkingu w drodze do samochodu chłopaka. Sam zatachał wszystkie nasze zakupy i wsadził je do bagażnika. Rose od razu wpakowała się na tylne siedzenie.

- Ty idź do przodu. Wiem, że lubisz patrzeć na drogę - powiedziała do mnie. Zaśmiałam się, ale to prawda.

- Spoko, dzięki za pozwolenie - dalej się śmiałam.

- Nie ma za co - wyszczerzyła się do mnie. Jechaliśmy słuchając muzyki w radiu i od czasu do czasu wymieniając zdania. Po około dwudziestu minutach byliśmy pod moją kamienicą. Otworzyłam bagażnik i już chciałam zabrać jedną z toreb, ale brunet mnie ubiegł i wziął ją pierwszy. Przekręciłam oczami, cóż za dżentelmen. Jednak nic nie powiedziałam i dałam mu nas wyręczyć w noszeniu. Otworzyłam drzwi, a chłopak tylko zdjął buty i skierował się do mojej sypialni by zostawić tam zakupy. Ja i przyjaciółka dopiero zdjęłyśmy płaszcze, a Simon już wszedł do salonu z moim laptopem. 

- Zwykle nie to mają na myśli ludzie mówiąc Czuj się jak u siebie w domu - zaśmiała się Rose.

- Mia jakie masz hasło do lapka? simon123 nie działa - powiedział z udawanym niedowierzaniem, a ja wybuchłam śmiechem.

- Daj - powiedziałam biorąc swój laptop i wpisując poprawne hasło. - To co chcecie oglądać?

*****
W tym miejscu utnę ten rozdział, bo nie chcę żeby był za długi. Nie martwcie się, całe oglądanie filmu będzie w następnej części 🎬
Nie zapomnijcie o gwiazdce i komentarzu jeśli Wam się podobało ⭐
Miłego dnia, oby nie padało

ProjektantkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz