11.

62 10 15
                                    

Obudziłam się przez czyjeś pochrapywanie. Zaraz, co? Szybko przekręciłam się na drugi bok i zobaczyłam smacznie śpiącego Simona. Wytrzeszczyłam oczy i zaczerwieniłam się. Co on tu robi?

- Simon, pobudka - szturchnęłam go, ale on tylko coś mruknął i odwrócił się w drugą stronę. - Wstawaj Simon - tym razem próbuję zabrać mu kołdrę, a on tak mocno ją pociągnął, że aż spadł z łóżka, a ja trzymając ją poleciałam razem z nim na podłogę.

-Ałć - powiedzieliśmy jednocześnie.

- Oh Mia, tak myślałem, że na mnie lecisz - zaśmiał się, a ja podniosłam się i podałam mu rękę.

- Wstawaj - pomogłam mu stanąć na nogi. - Tak w ogóle, to co tu robisz? Miałeś spać na kanapie - złożyłam ręce na klatce piersiowej oczekując odpowiedzi.

- No wiesz, twoja kanapa nie jest zbyt wygodna, a chyba chciałaś mieć nieobolałego kierowcę, tak? - przekręciłam oczami.

- Dobra, nieważne. Chcesz coś jeść?

- Jak zawsze - zaśmiałam się. Poszliśmy w stronę kuchni.

- Co byś zjadł?

- Wszystko - odpowiedział.

- Okej, to zrobię tosty. Przygotujesz kawę? - poprosiłam, a on z lekkim westchnieniem przytaknął. W ramach wdzięczności posłałam mu szeroki uśmiech. - Dziękuję, jesteś najlepszy - także się uśmiechnął.

Po śniadaniu przygotowaliśmy się do podróży. Wzięłam jeszcze w drodze do wyjścia dwie małe butelki wody jakby chciało nam się pić w czasie jazdy. Z powodu tego, że wyjechaliśmy wcześnie na drodzę nie było tłoczno i mogliśmy spokojnie dojechać na lotnisko bez korków. Ja większą część drogi przespałam, a Simon jechał do muzyki z radia.

- Mia, już jesteśmy - powiedział spokojnie i delikatnie szturchnął mnie w ramię.

- Tak szybko? - powiedziałam zaspana i zdezorientowana.

- No wiesz, prawie całą drogę spałaś - zaśmiał się i odgarnął mi roztrzepane włosy z twarzy.

- Dzięki - odpowiedziałam na jego gest - ale to ty tak chrapałeś, że obudziłam się przed budzikiem - wytknęłam mu wskazując palcem, ze który mnie złapał.

- Nie wolno pokazywać palcami, nie mówili ci?

- Chyba zapomnieli - otworzyłam osłonę przeciwsłoneczną, żeby poprawić się w lusterku na niej. Nie chciałam wyglądać jak Tarzan na powitanie przyjaciółki. - Zaraz powinna być - powiedziałam sprawdzając godzinę w telefonie. - Ma dzwonić po wejściu na lotnisko. Ja po nią wysiądę, a ty odjedź narazie na parking, żeby nie blokować za bardzo przejazdu.

- Okej. Jakbyś nie mogła znaleźć samochodu, to dzwoń.

- W porządku - odpowiedziałam i wysiadłam z auta. Ruszyłam w stronę wejścia na lotnisko, a Simon odjechał w stronę parkingu. Po jakimś czasie na ekranie telefonu wyświetliło mi się połączenie od Rose. - Halo? Już jesteś?

- Tak, właśnie idę w stronę wyjścia - rozejrzałam się.

- O, widzę cię! - spojrzała w moją stronę, a ja jej pomachałam. Podeszła do mnie i przytuliłyśmy się. Wzięłam od niej jedną walizkę, żeby trochę ją odciążyć i razem ruszyłyśmy w stronę wyjścia. - Samochód jest na parkingu. Jak podróż?

- Okej, tylko trochę nawiew wysuszył mi oczy. Masz w domu jakieś krople?

- Chyba nie, ale po drodze możemy zajechać do apteki.

- Dzięki kochana - uśmiechnęła się do mnie, co odwzajemniłam.

- To ten - podeszłam do auta i otworzyłam bagażnik by włożyć walizki przyjaciółki, po czym otworzyłam jej drzwi z tyłu, by weszła. - Przygotowałam ci tam poduszkę jakbyś chciała się zdrzemnąć - powiedziałam wsiadając z przodu. - Chcesz pić?

- Tak, dzięki - powiedziała biorąc ode mnie pełną butelkę wody, bo ja swojej nawet nie rozpoczęłam. Po chwili ruszyliśmy, a Rose dopiero się zorientowała, że to nie ja jestem za kierownicą.

- Mia, mieszkasz tu od niedawna, a już znalazłaś sobie chłopaka? Czemu mi nic nie powiedziałaś?! - krzyknęła podekscytowana, już miałam mówić, że to nie tak, ale Simon mnie uprzedził.

- Kwiatuszku, nie opowiadałaś o mnie swojej przyjaciółce? - mówiąc to złapał mnie za rękę, która leżała na schowku pomiędzy fotelami. Jak zwykle w takich momentach moja twarz przybrała piękną, czerwoną barwę. - Jestem Simon Evans, miło mi cię poznać Rose.

- Jaki jesteś miły, też miło cię poznać i muszę przyznać, że słodka z was para.

- Wiem, jestem szczęściarzem, że mam taką piękną i kochaną dziewczynę - mówiąc to bardziej ścisnął moją dłoń i puścił mi oczko. Chyba chciał podtrzymać ten żart, co wczoraj w sklepie. W sumie to dobry wkręt na Rose, bo ona bardzo lubi takie miłostki, więc postanowiłam się dołączyć.

- Skarbie, trzymaj ręce na kierownicy - uśmiechnęłam się, a chłopak z grymasem zabrał rękę z mojej. - Wiesz, Rose, to miała być niespodzianka. Nie chciałam ci mówić o tym przez internet, bo i tak miałaś tu przylecieć. Przepraszam.

- Rozumiem. Simon musi być dla ciebie bardzo ważny, skoro chciałaś mi to powiedzieć twarzą w twarz - znowu zrobiłam się czerwona, ale na szczęście dziewczyna tego nie widzi.

- Simon, musimy jeszcze zajechać do apteki na chwilkę. Możesz to dla mie zrobić? - pogłaskałam go po przedramieniu, by Rose niczego nie podejrzewała. Trochę się zaśmiałam pod nosem, bo 'mój chłopak' dostał gęsiej skórki. Żeby go trochę podenerwować umieściłam rękę na jego karku i przejechałam opuszkami palców, na co się spiął przez łaskotki. Dałam mu już spokój i sięgnęłam w stronę radia, by poszukać jakiejś muzyki.

- Jasne, dla ciebie wszystko skarbie - wymieniliśmy się uśmiechami. Z tyłu było tylko słychać ciche "aww", a gdy się odwróciłam zobaczyłam Rose, która patrzy na nas rozmarzona.

- Jacy jesteście uroczy.. - powiedziała, a ja się zaśmiałam. Po jakimś czasie moja przyjaciółka zasnęła, a ja przybiłam szybkiego żółwika z Simonem za udanął akcję. Niedługo potem samochód zatrzymał się przy aptece.

- Kochanie.. Możesz iść po te krople do oczu? Proszę - powiedziałam robiąc najmilszą minę jaką potrafię.

- W porządku, ale potem oczekuję buziaka od mojej dziewczyny za to poświęcenie - wskazał na swój policzek. - I idę tylko dlatego, że tak ładnie do mnie mówisz.

- Okej, a teraz wyłaź i idź po te krople, bo oferta jest ograniczona w czasie - podałam mu pieniądze i wskazałam palcem na mój nadgarstek udając, że mam tam zegarek. Simon wyszedł i niecałe dziesięć minut później był już spowrotem. Wyciągnęłam rękę po krople, ale chłopak schował je za plecami.

- Nie tak szybko kochana - stuknął się palcem po policzku. Cmoknęłam go szybko we wskazane miejsce i otrzymałam pudełeczko z kropelkami.

- Ooo.. - okazało się, że Rose już nie spała.

- Proszę, krople do oczu - podałam jej pudełko z lekko zakłopotaną miną. Za to Simon uśmiechał się zwicięsko i zaczął jechać.

- Dziękuję - powiedziała i ruszyliśmy już prosto w stronę mojego domu.

*****
Witam wszystkich!
Co myślicie o Rose? W najbliższych rozdziałach poznacie ją trochę bliżej. Dałam też trochę romantycznych scen dla wszystkich shiperów #teamsimon 😏😏
A jakby ktoś był ciekawy, to zdjęcie w załączniku jest moje 📷😊

Nie zapomnijcie także o gwiazdce i komentarzu! ⭐ 💬


ProjektantkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz