Część II

984 68 4
                                    

(...) Dwie minuty później

Tak, nie myliłem się. Jak zwykle udaje, że coś robi. Oh... to znaczy udziela audiencji poddanym no przepraszam już się poprawiam. To logiczne że muszę poczekać aż skończy więc nie pozostaje mi nic innego jak usiąść na tronie obok mego ojca i zaczekać. He... a mogłem się nie słuchać i nie przyjść, a tak...Do usłyszenia za godzinę.

Godzinę później

Oho... skończył to oznacza rozmowę a skoro rozmowa to i moja śmierć... Ruszyłem za nim do komnaty gdzie mój tatuś rozwodzi się nad losami królestwa, czyli ponownie nic nie robi.

Tryb pokorny synek aktywacja...

-Ojcze wzywałeś mnie?-jestem zajebistym aktorem

-Tak, jest coś co chciałem ci powiedzieć-Oho...niedobrze mówiłem już że umrę?-Nie oszukujmy się miałeś być dziewczyną i dobrze o tym wiesz-no pewnie, wypominaj mi to dalej-Ale niestety jesteś chłopakiem...-NIESTETY?Nie no kurwa zaraz mu jebnę-Miałeś połączyć nasz rud i Hrabiów Die Vet...i wesz co, zrobisz to- Wait! Wiem że Die Vet'owie maja syna starszego ode mnie o rok, Keiji się chyba nazywał, ale o córce nic nie wiem...

-Ojcze czy to znaczy że Die Vet'owie mają jakąś córkę?-Nie dość że mówię to w myślach to jeszcze w realu. Fabuła idzie do przodu jak szalona...

-Nie-że co-Wyjdziesz za ich syna dokładnie tak jak miało to być na samym początku-żarty sobie robisz?

-Nie zrobisz tego!Nie zmusisz mnie żeby za niego wyjść!-Wkurwiłem się...

-Już to zrobiłem jutro przyjedzie Keiji i ci się oświadczy a pojutrze ślub!!!

-To się jeszcze okaże!-Krzyknąłem i długo nie myśląc wybiegłem z komnaty.Za plecami jeszcze usłyszałem jak ojciec każe mnie złapać rycerzom ale nie zwróciłem na to uwagi.

Znalazłem wyjście z zamku, przy czym "znalazłem" jest odpowiednim określeniem. Ten zamek to labirynt nieskończonych korytarzy. Nie biorąc pod uwagę nikogo, uciekłem do Ciemnego Lasu. Z tamtego lasu żaden wampir nie wraca żywy, ciekawe czemu?

Biegnąć przed siebie(tak cały czas biegłem, wolałem nie używać wampirzych mocy, łatwiej by mnie wytropili) natrafiłem na polane przy jakiejś rzece. Zaczęło się ściemniać teraz na pewno nikt tu nie przyjdzie, więc czemu by sobie po prosu tu nie przenocować. Siadając przy wodzie usłyszałem dziwny szmer w krzaku z przeciwnej stron niż tu przybiegłem czyli to nie rycerze...okej zaczyna się bać. Dwie świecące się na czerwono kule, świetnie i jeszcze czego?

-Kto tam jest-zapytałem, pożałuję tego jak cholera tego pożałuję-pokaż się-jestem już kurwa martwy

-To ja powinienem wydawać ci rozkazy nie na odwrót-powiedziała postać wynurzając się zza krzaków

Z czasem jak zaczął podchodzić zażyłem że na pewno jest to facet, był wyższy ode mnie o głowę, w świetle księżyca jego twarz wyglądała groźnie ale... mi się zdaje czy się uśmiecha.

Reklama

Roshi uczy i edukuje: PAMIĘTAJCIE ŻE JEŚLI KTOŚ SIĘ DO WAS UŚMIECHA TO MOŻE DLATEGO ŻE WYOBRAŻA WAS SOBIE W PŁOMIENIACH!!!

Po reklamie

-Nie widziałem cię tu wcześniej niej z jakiego rodu pochodzisz?-zapytał po chwili milczenia podchodząc już bardzo blisko zauważyłem jego...WILCZE USZY i WILCZY OGON????!!!! No to już wiem czemu żaden wampir się tu nie zapuszcza...żeby nie było jesteśmy tak samo potężni jak oni, ale oni zwykle są w watahach a my to samotnicy. Właśnie gdzie jego sfora?-i gdzie masz swoje uszy?-dopytywał. Chyba nie ma sensu niczego zmyślać powiem mu jak jest, tak najprościej...

-Ja nigdy nie miałem takich uszu jak ty...

-Mówić do wilkołaczego księcia na "ty", nieładnie i jakim cudem "nigdy nie miałeś takich uszu?"-no super nie dość że wilkołak to jeszcze książę...

-Takim że nie jestem wilkołakiem-szepnąłem, spuszczając głowę

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

こんにちは!To znów, ja autorka mam nadzieje że się podobało i wiem znowu krótki rozdział ale przynajmniej dłuższy od poprzedniego^^Cześć III pojawi się niedługo (tak sądzę)

Miłego dnia, wieczoru lub dobranoc i Szczęśliwego Nowego Roku!!!

-

Miłość podwójnie zakazana.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz