Część IX (Uwaga! Cukier! )

476 38 1
                                    

(...) Następnego dnia obudziłem się, już gdy pierwsze promyki słońca wdzierające się przez zasłony,  zaczęły drażnić moje oczy. Z przyzwyczajenia chciałem od razu wstać i rozpocząć swoje poranne ćwiczenia lecz przez ciężar leżący na mnie, nie mogłem nawet porządnie odetchnąć a co dopiero wstawać. Spojrzałem się więc na swój tors i miałem ochotę pierdolnąć się z całej siły w łeb. Jak mogłem zapomnieć że śpi że mną Roshi?!?! No jak!? Jakim pierdolonym cudem zapomniałem, o cudzie który słodko spał w moich objęciach?
Postarałem się nieco uspokoić... Kilka głębokich wdechów i po sprawie. Pewnie Roshi'emu jeszcze trochę zajmie zanim się obudzi... Bo ja nie mam najmniejszego zamiaru wyrywać go z krainy Morfeusza... Jest zwyczajnie zbyt uroczy kiedy śpi. Lekko otwarte, błyszczące w świetle, różowawe usta... Cichy spokojny, oddech... Niesforne kosmyki włosów opadające na twarz. Mógłbym patrzeć na niego bez końca...
Ciągle nie wiem czy to spotkanie było przeznaczeniem zapisanym nam w gwiazdach czy może zwykłym przypadkiem... Tak naprawdę nawet nie mogę powiedzieć: "znam Roshi'ego". Mimo to... Jestem, wstanie wykrzyczeć światu, że kocham mojego wampira nad życie(i nie pytajcie, nie mam pojęcia dlaczego...).

Nim się obejrzałem słońce wstało już na dobre a zegarek pokazywał godzinę 08.23. Za siedem minut powinien przyjść Isao ze śniadaniem, a mój kochany nadal spał. Delikatnie odgarnąłem mu włosy z twarzy zaczepiając je za ucho, po czym lekko podniosłem się i ucałowałem policzek cudownego krwiopijcy(który na krwiopijce i tak nie wyglądał, ale co tam). Po chwili rozchylił nieco oczy i mruknął coś pod nosem.

-Dzień dobry Słodziaku... - przywitałem go najładniejszym uśmiechem na jaki mnie było stać.

-Aaaa... - ziewną - dzień dobry... - poniósł się do siadu i przeciągnął leniwie... Nawet w takiej sytuacji nie przestaje budzić we mnie SPS(Syndromu Przesłodzenia) potocznie nazywanego jako:

-Awwww

-Co? - zapytał nie do końca przytomny...

-Nic... Po prostu jesteś śliczny - Pewnie, szczerze się teraz jak głupi do sera, ale co mi tam...

-Która godzina? - zapytał, popierając przymknięte oko.

-Wpół do dziewiątej, a co? Na którą się umówiłeś i z kim!? - udawanie zazdrosnego histeryka... Tak, nie mam co robić w życiu... A nie, chwila, mam! Oglądać Roshi'ego!

-Głupek... Tak się tylko pytam - wsuną się z powrotem pod kołdrę i przesunął się jak najbliżej, tak że mogłem go spokojnie objąć. Jeździłem ręką od biodra do połowy uda i z powrotem. Milczeliśmy.
~~~~~~~~~~~~
Po niedługim czasie ktoś zapukał do drzwi, byłem pewien że to Isao więc bez głębszego zastanowienia pozwoliłem wejść gościowi.

Nie pomyliłem się w drzwiach stanął.. Isao z tacą ze śniadaniem. Kazałem mu zostawić ja na stoliku nocny i pozwoliłem się oddalić. Jeśli mam być szczery nie przepadam za nim... Działa mi na nerwy tym swoim cholernym wścibstwem tłumaczonym, a jakże by inaczej, ciekawością. Nikt mu nie powiedział, że to pierwszy stopień do piekła?

Usiedliśmy, z nogami pod kołdrą. Sięgnąłem po tace, na której chyba było wszystko... Jak zwykle nikt mnie nie słucha jak mówię że starczy mi jakąś bułka i herbata... Tym razem jednak nie upomnę ich o to, przez wzgląd na to, że nie do końca znam(JESZCZE) preferencje jedzenie Roshi'ego... Chociaż... Czy on nie powinien pić tylko i wyłącznie krwi?

-Skarbie, nie chce być niemiły ale... możesz jeść takie życzy? - zapytałem niepewny nie tyle o odpowiedź co o swoją szyję.

-Tak, mogę. W brew temu co jak mniemam sądzicie o nas nie musimy pić krwi aby żyć - odpowiedział zupełnie spokojnie- Jeśli musisz wiedzieć krew jest dla nas jak alkohol... nie potrzebujemy jej pić ale sprawia nam to przyjemność... - i wszystko jasne.

-W takim razie na co masa ochotę Słonko? - nic nie powiedział, tylko sięgną po jajko na miękko, stojące (BTW. Jajko może w ogóle stać?  dop. Ari ) w ozdobnej podstawce. - Coś taki nie rozmowy co? - spytałem zmartwiony.

-Tak po prostu... Wybacz ale jeszcze w domu wszystkie posiłki jadłem sam i właściwe wszystko robiłem sam, więc odzwyczaiłem się od rozmów.

- Biedactwo choć tu - przytuliłem go, tak smutno to powiedział. Żal mi go, tak bardzo... - możesz być pewien że przy mnie na nowo przyzwyczaisz się.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Krótki ale jest, a jest bo genialna, uświadomiłam sobie że od dnia 03.02.18 nie było nowego rozdziału.
A no i jeszcze na razie jest nudnawo ale potem się rozkręci: Słowo Yaoiski!

Miłego dnia, wieczoru lub dobranoc etc. ^^

Arikonomi

Miłość podwójnie zakazana.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz