Część XV (18+)

475 34 4
                                    

- Nie zawiedzie się mama, obiecuję! - uśmiechnęła się, rzuciła krótkie "przygotuj się" po czym skierowała się zapewne do sali przygotowanej na wesele. Przy niej wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.

~~~~~~~~~~~~~~~~

 - To już? - zapytałem sam siebie, gdy usłyszałem kościelne? dzwony. Po chwili przyszedł do mnie teść.

- Synu jako, że twój ojciec nie pojawił się, pomimo zaproszenia, to ja będę cię prowadził - zaraz, wysłali to zaproszenie?! Mam prze-je-bane. Ale nie mogę dać tego po sobie poznać... Szeroki uśmiech, pod rękę z teściem i tuptamy.

Ogromna komnata/sala/pokój (jak zwał tak zwał) ozdobiona w bukiety białych róż, rozmaite wstęgi a pośrodku tego: mój narzeczony obok kapłana na drugim jej końcu, dzielą nas ławy pełne gości, dwaj świadkowie i... Kodeks. Szliśmy spokojnie w stronę głównego ołtarza gdy Kamitani nagle skręcił w stronę zasłoniętego czarną narzutą przedmiotu (którego wcześniej nie zauważyłem - ironia jedyny czarny punkt w tym pierdzielniku bieli). Kiedy staliśmy kilka kroków od niego, król zabrał rękę i kazał podejść mi samemu, wykonałem jego polecenie w mgnieniu oka, król natomiast zajął miejsce wśród gości.  Stałem tyłem do tłumu a naprzeciw mnie stanął inny kapłan, który zwinnym ruchem zdjął narzutę, ukazując sporych rozmiarów Księgę będącą (jak się domyślam) Kodeksem Wilkołaków.

 -Kochani, zebraliśmy się tu aby połączyć zakochanych węzłem małżeńskim - zaczął kapłan stojący przede mną - lecz zanim to nastąpi, Wampir musi stać się Wilkołakiem! Roshi - zwrócił się do mnie - podejdź tu - wskazał miejsce gdzie przed chwilą stał, a sam odsunął się. Zrobiłem jak chciał, po czym spojrzałem na zgromadzonych - byłem wtedy cholernie zestresowany. Jednak stres po chwili przemienił się w smutek gdy spojrzałem na puste miejsce zarezerwowane dla mego ojca. - Roshi, połóż prawą dłoń na Księdze, lewą na serce i powtarzaj za mną : Ja Książę Roshi, Jiro Van Rosen...

-Ja Książę Roshi, Jiro Van Rosen... - powtórzyłem szybko. Swoją drogą, skąd oni wiedzą jak się nazywam?!

-... świadomy konsekwencji i obowiązków z tym związanych... - kontynuował klecha

-... świadomy konsekwencji i obowiązków z tym związanych...

-... zrzekam się swoich mocy, dawnych znajomych i rodziny...

-... zrzekam się swoich mocy, dawnych znajomych i rodziny...

-... oraz przysięgam dozgonną wierność Watasze.

-...  oraz przysięgam dozgonną wierność Watasze. - dokończyłem przysięgę.

- Na mocy nadanej mi przez Pradawnych, witam Cię Nowy Bracie, od tej pory należysz do nas, Wilkołaków! - wyrecytował, kilku zgromadzonych zawyło niczym wilki. Wtedy znikąd pojawiła się za mną Yuri! Tak jak było to planowane, doczepiła welon do wieńca, zakryła twarz i posłała do Yuto, po czym idąc w ślady męża wtopiła się w "tło".

Kapłan zaczął swą formułkę, szczerze mówiąc wyłączyłem się wtedy. Byłem na tylu ślubach że znam ją na pamięć. Moje myśli ponownie powędrowały w stronę taty , dlaczego jest mi przykro bo go nie ma? Dobra kogo ja oszukuję? Dalej kocham go jako ojca... Mimo rzeczy do których mnie zmuszał i to jaki był... Nieliczni pamiętają Rino z przed śmierci mamy, miłego, wiecznie uśmiechniętego, trochę głupkowatego mężczyznę. Hee... Te czasy już nigdy nie wrócą, zostały tylko zatarte wspomnienia.

- Czy Ty Roshi bierzesz sobie za męża obecnego tu Yuto i ślubujesz mu miłość, szacunek i wierność małżeńską, w zdrowiu i chorobie puki śmierć was nie rozłączy? - dobra w wampirów ta formuła brzmi nieco inaczej, może powinienem słuchać?

Miłość podwójnie zakazana.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz