ROZDZIAŁ IX - Kruk

56 7 0
                                    

Na moment przebudziłem się. Ktoś mnie niósł na rękach. Niestety jak spojrzałem na postać, w celu indentyfikacji to widziałem rozmazany obraz, a głos osoby nie przebijał się do mnie. Ponownie odpłynąłem.

Zbudziłem się w jakimś łóżku. Gdy rozum powrócił zacząłem panikować.

- Kurwa mać! - przeklnąłem i usiadłem na łóżku. Niestety za szybko. Zakręciło mi się w głowie.

- Spokojnie. Leż - powiedział do mnie nieznany mi głos.

Spojrzałem na niego. Nie znam go. Chłopak ma ciemniejszą karnacje być może świadczącą o jego pochodzeniu, bo kto wie czy, na przykład, nie jest indianinem. Oczy przypominały mi duże, czarne, błyszczące paciorki. Nos nie za duży ani nie za mały. Powiedziałbym, że proporcjonalny. Usta różowe, pełne. Gdy uśmiecha się odsłania śnieżnobiałe, równe zęby. Co do postury i budowy to jest on umięśniony, lecz nie przesadnie. Szerokie bary, widoczne obojczyki, na rękach widać żyły lecz i coś co tylko bystre oko mogłoby zauważyć, a mianowicie ślady cięcia się. Nie ma ich dużo bo kilka i na dodatek są ledwo widoczne. Miałem "przyjemność" widzieć go bez koszulki bo tak tu paraduje. V ma, delikatnie wystające kości biodrowe oraz abs zwany sześciopakiem. Głos... Gdybym był laską to pewnie już bym drżał. Niski i ciepły. Z wyglądu jest pierwsza klasa, lecz mam pytanie... Ile on ma w głowie?

- Spokojnie... Przeszło - powiedziałem.

Rozejrzałem się. Drewniany domek. Uroczy. Lubię takie klimaty. I fajnie urządzony.

- Ale musisz leżeć i odpoczywać. Ciepło ci? - i co z tego, że pyta skoro i tak mnie przykrył kołdrą.

- Ciepło mi. Dzięki. - westchnąłem. - Nie chce być nieuprzejmy ale kim ty do cholery jesteś?

Chłopak zaśmiał się serdecznie.
- Nazywam się Monoharu Tsuki i jestem twoim ratownikiem. - uśmiechnąłem się.

Te zęby strasznie kontrastują z resztą. Serio...

- Leehan Park - przedstawiłem się.

- Miło mi cię poznać - powiedział.

Taaa... Bez wzajemności... Chyba.

- Co to za miejsce? - spytałem.

- Mój dom. Jesteś u mnie w wiosce.

- Ale gdzie ta wioska jest?

- W lesie. Z siedem kilometrów od miejsca, w którym cię znalazłem.

Tym razem już nic nie powiedziałem, jedynie kiwnąłem głową.

- Jakby co to położyłem cię tu bo mój ojciec jest lekarzem i zajął się tobą. - wytłumaczył chłopak

- A co mi jest?

- Jak znalazłem cię, byłeś nieprzytomny. Masz siniaki na szyi i torsie. Pozatym liczne rany. Chociażby na plecach. Ojciec powiedział, że są stare. Pozatym musiał ci zszyć ranę na głowie bo prawdopodobnie o coś uderzyłeś.

Kiwnąłem głową i spojrzałem w bok.

- I ojciec opatrzył twoje rany na rękach - dodał..

- Co?! - krzyknąłem zdenerwowany. Jakim prawem oni patrzyli na moje rany?!

Czarnowłosy delikatnie skulił się.

- Spokojnie Leehan...

- Jak ja mam być spokojny?! Pierdole. Idę stąd! - wstałem jednak coś mnie zatrzymało. Spojrzałem co to też jest. Kroplówka. Pozbyłem się jej i szedłem do wyjścia.

Na kanapie, w salonie  siedział starszy mężczyzna. Spojrzał na mnie zdziwiony.

- Do widzenia - delikatnie skłoniłem się. - Dziękuję za opiekę.

Otworzyłem drzwi i wyszedłem. Szedłem szybko. Zanim się obejrzałem ktoś mnie uniósł. To ten osiłek Monoharu. Przewiesił mnie sobie przez ramię i szedł do domu.

- Postaw mnie debilu! Puszczaj! - biłem go pięściami wykrzykując wyzwiska i przekleństwa naprzemian.

Postawił mnie dopiero w budynku. Dopiero zauważyłem jaki on wysoki.

- Zadowolony jesteś z siebie? - burknąłem obrażony. - Nie chce tu być i wychodze, a ty - dotknąłem palcem wskazującym jego klatkę piersiową - ty dajesz mi spokój.

Odepchnąłem go delikatnie i ponownie próbowałem zwiać. Złapał mnie. Spoliczkowałem go.

- Zostaw mnie!

- No nie powiem charakterek masz - powiedział trzymając się za policzek.

Westchnąłem.

- Przepraszam... Bardzo boli? - spytałem

- Troche. Masz sporo siły jak na swój wygląd i wzrost.

- Co masz na myśli? - spytałem unosząc jedną brew.

- Niski, słodki, chucherko. Żaden z ciebie fighter.

Otworzyłem szeroko oczy. Jaki bezpośredni!

- Żebyś się nie zdziwił - powiedziałem zły.

- Leehan... Nie jestem obcy. Znamy się od jakiegoś czasu tylko, że dopiero teraz znamy się z imienia.

- Co ty pieprzysz? - spytałem przestraszony. On mnie śledzi czy jak?!

- Mówię prawdę! - wdrapał się na dach. Stanął na jego krawędzi.

- Pojebało cię?!

- Za chwile uwierzysz mi. - powiedział i skoczył.

Krzyknąłem tylko "Nie!". Jednak w powietrzu zaczęło się coś dziwnego dziać. Nim się obejrzałem Monoharu nie było... Zamiast tego był kruk. Usiadł na moim ramieniu i zakrakał.

- M-m-Monoharu?

Pamiętnik samobójcy [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz