ROZDZIAŁ XIX - Chciałbym się uśmiechać

17 1 0
                                    

Pogodziłem się z Monoharu. To lepiej bo z powrotem mam przyjaciela. Stara się nie okazywać innych uczuć jak te, co żywią do siebie przyjaciele. Jestem mu za to wdzięczny. Ból po stracie Kwona nadal się utrzymuje i jest wciąż silny. Gdy zaczął się rok poszedłem na studia. Paranormalność oczywiście. Stwierdziłem, że to najlepszy kierunek dla mnie skoro i tak mam z tym styczność. W wiosce znalazłem sobie pracę jako niania do dzieci. Dzieciaki mnie lubią. Minęła jesień, zima i nadeszła wiosna. Niedługo moje urodziny. Z dziećmi wyszedłem na dwór. One bawiły się  a ja siedziałem na ławce obserwując je. Chłopcy grali w piłkę, a dziewczynki imały się różnych zajęć. Jedna zbierała kwiatki, inne skakały na skakance, a kolejne grały w gumę i klasy. Nie mam co narzekać.

Nagle jedno z dzieci kopnęło tak piłkę, że uderzyła ona w jedną z dziewczynek, która rozpłakała się i przyszła do mnie. Wziąłem ją na ręce.

- Ciiii~ - uspokajałem ją. Poprawiłem jej włoski. Podszedłem z nią do chłopców. Postawiłem małą i kucnąłem. - Kto kopnął piłkę w Kim?

Żaden nie chciał się przyznać. Spojrzałem po ich twarzyczkach. Widzę chyba winowajcę.

- Xiu? - spytałem chłopca.

- Ale ja nie kciałem! - szybko odpowiedział mi.

- Rozumiem, że nie chciałeś ale piłka uderzyła Kim. Co się mówi?

- Pseplasiam - powiedział skruszony.

- Podajcie sobie rączki na zgodę - powiedziałem, a dzieci podały sobie drobne rączki.

Spojrzałem na reszte dzieci. Dostrzegłrm Monoharu, który szedł w moją stronę.

- Hej - powiedział do mnie Haru.

- Hej - przytuliliśmy się na przywitanie. - Jak tam?

- A dobrze. Jakoś w szkole idzie. A tobie jak idzie opieka?

- A całkiem jak widać.

- Monoooharuuuuu! - przybiegła dziewczynka do chłopaka. To Lily. To kuzynka Haru.

- Hej księżniczko - chłopak wziął ją na ręce, a ona objęła go malutkimi rączkami i przytuliła się do niego. Jak słodko~

- A kto ci zrobił takie śliczne warkoczyki? Mamusia? - spytał.

- Nie! Nie mamusia! - powiedziało radośnie dziecko.

- To kto?

- Pan Leehan - odpowiedziała z uśmiechem gdzie brakowało jej jednego ząbka.

- A dziękowałaś? - dziewczynka pokręciała przecząco główką. - To brzydko... Leć narysuj laurkę dla Leehana - puścił ją, a ona odbiegła.

- Ale ona cię kocha - powiedziałem, patrząc jak dziewczynka bierze się za rysowanie.

- W sumie to jej za ojca robię. Ciocia rozwiodła się z ojcem małej i sama ją wychowuje. Ale musi zarabiać, a małą kto się zajmie? Dlatego tak się ucieszyła jak zacząłeś zajmować się Lily. Ja nie mogę bo do szkoły chodzę.

- Twoja ciocia to fajna kobieta.

Z dziećmi wróciłem do domu. Przypilnowałem by umyły ręce i dałem im podwieczorek. Potem rodzice pozabierali swoje pociechy. Zostałem sam z Monoharu. Usiadłrm na kanapie.

- Ciężko dzisiaj było? - zapytał opierając się o oparcie kanapy.

- Nie. Tylko czuję jakąś pustkę.

- Chodźmy może na spacer. Co ty na to? - zaproponował.

- A twoje lekcje? - uniosłem jedną brew do góry.

- Ej! Mnie niańczyć nie musisz!

Na jego reakcję uniosłem delikatnie kąciki ust. Wstałem i ubrałem się ciepło bo w tym miesiącu pogoda bywa wybredna i zmienna. Wyszliśmy razem i tradycyjnie kierowaliśmy się na plażę. Spacerując podziwialiśmy krajobraz. Niewielkie fale rozbijały się o brzeg. Wiał chłodny wiatr. Przeszły mnie dreszcze.

- Zimno ci? - spytał troskliwie. - Możemy wrócić do domu jak chcesz.

- Nie, nie trzeba. Nie jest tak zimno.

Jest. Pizgaaaaaa... Usiedliśmy na konarze. Nie potrafiłem zapanować nad drganiami ciała. Chłopqk westchnął i przysunął się. Objął mnie ramieniem i przytulił do siebie. Wtuliłem się w niego.

- Cały się trzęsiesz. Wracamy - powiedział pocierając moją rękę by ją ogrzać.

- Chciałem być silny - mruknąłem.

- Siła nie na tym polega. Można być silnym nie mając mięśni.

- Sam jesteś mięśniakiem - prychnąłem.

Zebraliśmy się i skierowaliśmy do domu. Tam po rozebraniu się z ubrań wierzchnich przeszliśmy do salonu. Haru zawinął mnie w koc jak naleśnika i posadził mnie na kanapie. Zrobił nam gorącej herbaty. Ostrożnie napiłem się gorącego napoju.

- A ty co taki niemrawy? - spytał, siadając obok.

- Rozmyślam...

- O czym?

- A o czym mogę myśleć? A razcej o kim...

- Znowu przejmujesz się Kwonem. Jest idiotą. Przestań. On nie wie co stracił. Skoro nauka dla niego na pierwszym miejscu jest to niech się wali! On się spodziewa tego, że będziesz za nim płakał! Pokaż mu, że nie obchodzi cię on tak samo jak ty go nie obchodzisz! Zrób chujowi na złość! Nie wiem... Odpicuj się i na impreze idź, wyrwij kogoś... Poszalej!

- Tobie łatwo mówić. Ja go kocham. Miałbym z nim dziecko gdyby nie to wszystko.

- Przestań użalać się. On nie zasługuje na ciebie.

- Haru...

- Nie ma "Haru"! - przerwał mi. - Jeśli będziesz dalej się tak zachowywał to nigdy nie zaczniesz normalnie żyć!

- Przestań drzeć na mnie mordę! Sądzisz, że nie wiem?! Tylko pomimo tego kocham tego chuja! - płakałem ze złości. - Chciałbym się uśmiechać!

Chłopak przytulił mnie.

- Przepraszam. Nie chciałem byś płakał. Jeszcze będziesz uśmiechał się. Obiecuje ci to. Dam ci wszustko i będę się starał cię rozśmieszać.

Zrobił zeza i zrobił śmieszną minę. Zaśmiałem się bo wyglądał jak pies, jadący samochodem, wystawiający swój język by złapać powietrze.

- Widzisz?! Zaśmiałeś się! - uśmiechnął się i kciukiem starł moje łzy zbliżał powoli swoją twarz do mojej jednocześnie patrząc w moje oczy. Nim zdałem sobie sprawę co on chce zrobić, dotknął moich ust. Odwróciłem głowę.

- Za wcześnie... Rozumiem - wyszeptał.

- Przepraszam...

- Nie masz za co. Poprostu jeszcze nie pozbyłeś się go z serca. Ja się o to postaram. - pocałował mnie w czoło.

Pamiętnik samobójcy [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz