ROZDZIAŁ XXIV - Zbliżenie

27 0 0
                                    

Nie wiedziałem co mam myśleć o tym wszystkim. Nagle dowiaduję się, że moją matką był facet i to ktoś komu pomagałem. Przy Monoharu starałrm się nie pokazywać tego, że mnie coś trapi. On nie powinien się martwić... I jeszcze nasi rodzice... Jego ojciec kochał moją matkę aka mojego ojca. To chore... Monoharu, jak co piątek od dobrego miesiąca, przyszedł do mnie i  mieliśmy oglądać film. Jednak ten, który wybraliśmy okazał się być koszmarnie nudnym.  Westchnąłem, a moje powieki stawały się cięższe.

- Ruszmy się stąd - zaproponował chłopak, patrząc na mnie - Halooo~ Ziemia do Leehana. Nie śpij. Nu ej! Pysiek!

- Czego? - mruknąłem niezadowolony.

- Ruszmy się z domu śpiochu - uśmiechnął się.

- Niby gdzie? Na plażę?

- A nie - pstryknął mnie w nos.

- To gdzie? - usiadłem i przetarłem oczy. Byłem zaspany.

- A na przejażdżkę.

- Czym?

- Motorem.

- To ty masz prawo jazdy na motor? - zdziwiłem się.

- Jaki ty słodki jak z ciebie jest taki nieogar - zmierzwił mi czuprynę - Mam i to pd dawna.

- Fajnie wiedzieć... - nabrałem na moment powietrza w policzki. Po chwili podniosłem się. Przeciągnąłem się. Aż usłyszałem jak mi coś przeskoczyło w barku.

- To jedziemy?

- Możemy - odpowiedziałem poprawiając ubranie. Miałem iść do przedpokoju, gdy chłopak mnie zatrzymał.

- Ubierz się cieplej - polecił.

- To ja jestem starszy...

- Ale to ja się tobą opiekuję - przerwał mi i pocałował mnie w głowę. Gadając pod nosem, udałem się do swojej sypialni by założyć jeszcze bluzę na siebie. Jak zszedłem to chłopak miał już na sobie kurtkę.

Wyszliśmy. Młodszy prowadził mnie do garażu przy jego domu. Wsiadł na maszynę i ją odpalił. Usiadłem za nim i objąłem go mocno w pasie, tym samym trzymając się go jak koala. Podał mi kask. No ta... Bezpieczeństwo przede wszystkim... Założyłem niechętnie kask i ponoenie przylgnąłem do jevo pleców. Po chwili ruszyliśmy. Przez całą drogę miałem zamknięte oczy przez co nie wiedziaem dokąd zmierzamy. Dopiero gdy maszyna zatrzymała się i młodszy zaśmiał się, to zszedłem z motoru bez gracji. Prawie się wywróciłem. Cały ja... Zdjąłem kask. Po chwili Monoharu postawił motor i zdjął kask. Rozejrzałem się gdzie jesteśmy. Ni cholery nie wiem...

- Gdzie jesteśmy? - spytałem i spojrzaem na niego.

- Taras widokowy - krótko mi odpowiedział, opierając się o tą "bestię", jak ja to mówię na ten cud mechaniki.

- Czemu mnie tu zabrałeś? - podszedłrm do barierek i spoglądałem na panoramę. Las i metropolia... Dwa inne życia. Czas płynie inaczej w wiosce, a inaczej w mieście. Osobiście się o tym przekonałem.

- Za chwilę zobaczysz coś niesamowitego - usłyszałem głos młodszego.
I wkrótce słońce zaczęło powoli zachodzić. Niebo przybierało różne barwy, zaczynając od pomarańczu i czerwieni, aż do różu, a nawet purpury. Spoglądałem na tą grę barw  zafascynowany tym pięknem. Cudownością tej chwili. Moje oczy świeciły się, a w nich igrały iskierki radości, takiej dziecinnej radości. Cieszyłem się jak dziecko. Niby co jest takiego w zwykłym zachodzie słońca... Jeśli nie wiesz co będzie jutro, to każdy zachód i wschód słońca może być ostatnim. Słońce schowa się za horyzontem i podczas gdy u ciebie nastanie noc, to u kogoś innego nastanie dzień. I tak to się toczy kołem. Dlatego ludzie przypominają słońce postrzegane przez człowieka. Wschód jest gdy się rodzimy, natomiast zachód gdy umieramy. Nasze życie jest pełne barw. Podczas gdy my odchodzimy ktoś inny się rodzi i dlatego życie zatacza swój krąg.

Podszedłem do Haru. Stałem przodem do niego. W promieniach zachodzącego słońca jego włosy przybierały delikatne rudawe refleksy z domieszkami granatu. Skóra stawała się karmelowa. On był poprostu... Piękny. To najwłaściwsze słowo.

- Dlatego mnie tu zabrałeś? - spytałem i spojrzałem w jego oczy, których jedno spojrzenie może przełamać najgrubszy lód i rozpuścić cię.

- Nie. Teraz spójrz - wzkazał palcem na niebo. Uniosłem głowę do góry. Przed moimi oczami ukazało się piękne, gwieździste niebo. Otworzyem delikatnie buzię. Dech mi zapierał ten widok.

- Patrz! Spadająca gwiazda! - odezwał się chłopak - Szybko pomyśl życzenie! Ale mamy farta!

Spojrzałem na ową gwiazdę i w myślach wypowiedziałem swoje życzenie. Chciałbym, żeby wszystko się ułożyło. To moje życzenie. Przez moją głowę przemknęły różne myśli i wspomnienia, niestety w większości przykre. W moich oczach pojawiły się niechciane łzy. Opuściłem głowę i włosy spadły mi na twarz, zakrywając ją. Nie chciałem by zauważył.

- Leehan? Czemu płaczesz? - spytał troskliwie Kruczek, ja natomiast nie byłem w stanie wydusić z siebie ani słowa - Leehan... Spójrz na mnie słońce.

Nie zrobiłem tego. Chłopak ułożył ręce na moich biodrach i delikatnie mnie przyciągnął do siebie. Złapałem się jego koszulki i zacisnąłem dłonie w piąstki. Czułem na sobie spojrzenie chłopaka.

-  Leehan... Co się stało?

- Nic takiego - wyszeptałem.

- Przecież widzę. Nie kłam mi - pogłaskał mnie po policzku.

- Chciałbym by wzzystko w końcu mi się ułożyło. Wiecznie miałem rzucane kłody pod nogi. Chce normalnie żyć. Chce wreszcie skończyć tę sprawę z dziennikiem.

Chłopak dla otuchy mnie przytulił do siebie, a ja wtuliłem się w niego. W tej chwili jego ramiona były dla mnie ukojeniem.

Your arms are my castle, your touch is my skyy~ They wip always tears when I cry...

To chyba tak szło... Stara piosenka... Ale naprawdę czuję potrzebę by on był przy mnie. Nie potrafię wyobrazić sobie tego, że jego by zabrakło obok mnie. Nawet nie mogę sobie tego wyobrazić.

- Już mały? - pocałował mnie w głowę.

- Jestem starszy...

Chłopak zaśmiał się i uniósł mój podbródek ku górze. Spojrzał na mnie. Wiedziałem co chce. Przygryza dolną wargę delikatnie. Kwon nie wróci... On mnie nie chce... A ja nie chcę by Monoharu skończył jak jego ojciec... Porzucony... Nie! Nie pozwole na to! Ja go... Ja go jednak kocham. Może nie tak jak Kwona, lecz jednak...

- Daj mi szansę Lee... - wyszeptał. - Dam ci wszystko...

Zamiast odpowiedzieć pocałowałem go. Zastygliśmy w pocałunku. Objąłem go za kark. Gdy zabrakło nam tchu oderwaliśmy się od siebie.

- Wracajmy do domu Haru... - powiedziałem cicho i pogłaskałem policzek chłopaka.

Pamiętnik samobójcy [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz