ROZDZIAŁ XIV - Diabelski pomiot

28 1 1
                                    

Ene due like fake torba borba ósma smake eus deus kosmateus i morele baks... Robiłem wyliczankę w myślach, wskazując palcem na dzieciaki stojące w kółku. Gdy skończyłem rymowankę, tym samym wskazując palcem na chłopczyka o kędzierzawych włoskach, zaczeli grać w berka, a ja z nimi. Potem graliśny w chowanego. Po około godzinie poszedłrm na drewnianą ławkę. Obok mnie usiadł Monoharu.

- Nie wiem jak to zrobiłeś ale dzieciaki z wioski cię kochają - powiedział z uśmiechem.

- Nie wiem czemu na nie tyle narzekasz. Są grzeczne i miłe.

- Zależy dla kogo Lee. Idziemy na spacer? Siostra się dzieciakami zajmie. - wstał wyciągając do mnie rękę. Szkoda mi te maluchy zostawiać.

- No nie wiem...

- Spokojnie. Siostra umie opiekować się dziećmi. Mną się opiekowała.

- Musiałeś wiele razy spaść na głowe na podłogę albo ziemię - puknąłrm go w łeb - Dlatego masz tam taką pustkę - zaśmiałem się.

- Ha. Ha. Ha. Bardzo śmieszne - złapał mnie za ręce. Zabrałem je szybko speszony.

Po chwili taktownej ciszy ruszyliśmy na spacer. Przyznam szczerze, że to, że wiem o jego uczuciach obecnie utrudnia nam życie. Staram się nie robić niczego co by źle odebrał. Nie chce go skrzywdzić.
Spacerowaliśmy razem po piaszczystym brzegu.

- I jak ci się u nas mieszka? - zapytał mnie nagle towarzysz.

- A dobrze. Za niedługo skończę meblowanie i dekorowanie. Wszyscy tutaj są życzliwi.

- Jesteśmy wspólnotą i żyjemy na tych terenach od dawna.

- A ty co? Edward? - zaśmiałem się, a chłopak ze mną.

- Prędzej mi do Jacoba - powiedział i natychmiast posmutniał. Westchnąłem.

Co do Kwona to rzadko przyjeżdża, a jak już jest to tylko z Monoharu się sprzecza, kłóci itp. A ja jak Szwajcaria jestem pośrodku konfliktu, lecz nie biorę w nim udziału.

- Jak się czujesz? - zmienił temat.

No tak... Z moim zdrowiem ostatnio nienajlepiej. Co chwila śpię, więcej jem, mam wahania humoru i okropne mdłości. No i dochodzą do tego problemy z pęcherzem.

- Jest lepiej - odpowiedziałem na jego pytanie.

- Te wskazówki od taty pomogły?

- Tak, podziękuj mu.

Nie jest lepiej ale akurat dzisiaj nie męczy to wszystko aż tak. Jednak mam zawroty głowy. Zniosło mnie najpierw na lewo, a potem na prawo na chłopaka. Złapał mnie.

- Co się dzieje Lee? Ty piłeś coś? - spojrzał na mnie wzrokiem wyraźnie pokazującym, że martwi się.

- Nic nie piłem! Co ty?!

- W takim razie co się dzieje?

-Kręci mi się w głowie - odrzekłem.

Chłopak westchnął.

- Jadłeś coś dzisiaj?

- Tak. Zjadłem dwie kanapki rano i wypiłem herbatę.

- Wracamy - zadecydował młodszy i wziął mnie na ręce.

- Bez przesady. Nie musisz mnie nieść - mruknąłem.

- Nie dyskutuj. Zaniosę cię i zrobię ci rumianku. Potem pójdę po ojca.

- A twój ojciec to co? Cudotwórca i spec w każdej dziedzinie? - rzuciłem sarkastycznie.

- No nie jest. Ale mam znajomości z ojcem.

Nie dyskutowałem z nim już. Po paru minutach chłopak zaniósł mnie do domu. Zrobił mi rumianek i wyszedł. Siedziałem na kanapie pijąc niezbyt dobrze smakujący napój. Fuj! Jakie to ochydne! I tak mnie mdli. Po parunastu kinutach przyszedł Monoharu z ojcem i z jakąś starszą kobietą. Spojrzałem na nią. Nie wygląda jak te wszystkie przyjazdne staruszki.

- Nie bój się jej. To Junhora. Ona jest najstarsza wśród nas i cieszy się dużym szacunkiem - powiedział ojciec chłopaka. - Nie bój się. Nie wiem czemu ale uparła się tu przyjść. - mężczyzna przewrócił oczami.

- Stare pruchno - mruknął Haru i oberwał od kobiety laską po głowie. Nie powiem, że nie zaśmiałem się.

Staruszka podeszła do mnie. Oblukała mnie całego z czym czułem się nieswojo. Mruknęła coś pod nosem. Podniosła moją koszulkę i dotknęła mojego brzucha. Po chwili miała szeroko otwarte oczy i powiedziała coś w niezrozumianym pezeze mnie języku. Odsunęła się ode mnie jak poparzona.

- Co ona mówi? - spytałem resztę.

- Powiedziała "Diabelski pomiot" - powiedział drugi po kobiecie, najstarszy wiekiem.

- Tato... Co to znaczy? - młodszy tak samo nie rozumiał o co chodzi. Tak samo jak ja.

- Powiem ci potem.

Gdzie ta staruszka? Chwila! What the fuck?! Gdzie ona zniknęła. Rozejrzeliśmy się wszyscy wkoło.

- Chroń Leehana. - powiedział mężczyzna poważnie i wyszedł.

Boję się... Co tu się dzieje?

Pamiętnik samobójcy [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz