ROZDZIAŁ XII - Rozdwojenie

57 3 0
                                    

Nie powiedziałem nic Kwonowi. Nie mogę. Nie to... Razem siedzieliśmy na kanapie w salonie. Opierałem się o chłopaka podczas gdy przykryci kocem oglądaliśmy film.

- Nie nudzi cię ten film? - spytał mnie Kwon.

- Nie mamy co robić to obejrzyjmy to - odpowiedziałem wzruszając delikatnie ramionami.

- Jak to nie mamy? - zaśmiał się.

- No to niby co mamy? - uniosłem głowę by na niego spojrzeć.

- Zawsze możemy postawić na sport - zaczął całować moją szyje.

Obecnie na tej szyi mam masę malinek zrobionych przez niego. Jedne są większe, inne mniejsze, jedne bardziej, a drugiej mniej widoczne. Nie tylko na szyi mam malinki. Poczułem jak chłopak zasysa się na moim ramieniu.

- Kwon! - odpychałem go. - Starczy mi tych malinek! Mam ich za dużo!

Co z tego, że walczyłem z nim skoro i tak mi zrobił tą malinke. Wstałem i poszedłem do lustra, które wisiało niedaleko. Przyjrzałem się malince. Duża i ciemna. A ten się śmieje!

- Bardzo śmieszne! - krzyknąłem, jednak nie zagłośno.

- Oj kochanie - powiedział słodko i wstał. Objął mnie od tyłu. - Nie denerwuj się tyle.

- Jestem niemal cały w malinkach - burknąłem. No ale dosłownie! Chyba tylko w jednym miejscu nie mam...

- Tam też ci mogę malinkę zrobić - wymruczał mi do ucha, przygryzając jego płatek.

- Kwon! - uniosłem głos cały czerwony.

Chłopak uniósł moją głowę i odwrócił w swoją stronę. Pocałował mnie. Odwzajemniłem pocałunek.

- Jesteś taki słodziutki Lee - wyszeptał. Przyciągnął mnie bliżej. Wsunął rękę pod moją koszulkę. Troszkę zbyt natarczywy był. Wyciągnąłem jego rękę.

- Kwon... Nie - powiedziałem patrząc na niego. Nie dotarło to do niego. Znów spróbował. - Kwon ja nie chce! - tym razem krzyknąłem i odsunąłem się delikatnie.

- No kotek... - powiedział prosząco i wpił się w moje usta. Odepchnąłem go mocno od siebie - Nie chce! Trudno ci pojąć?! Ty myślisz, że zawsze jak będziesz coś chciał to to dostaniesz?!

Patrzył się na mnie nic nie mówiąc. Poszedłem ubrać się.  Wyszedłem z domu i kierowałem się tam gdzie zazwyczaj, czyli do lasu. Szedłem powoli uważając na korzenie i tym podobne. Nagle usłyszałem krakanie, lecz nie zareagowałem na to. Po chwili poczułem czyjąś rękę na swoim ramieniu. Chciałem krzyknąć gdy ta sama osoba zasłoniła mi usta.

- Ciiii... Spokojnie Leehan. To ja. Monoharu - powiedział chłopak.

Zabrał rękę. Odetchnąłem i spojrzałem na niego. Oddychałem szybko.

- Nie strasz mnie tak - powiedziałem i pochyliłem się. Po chwili wyprostowałem się.

- Ale ty strachliwy - zaśmiał się cicho.

Gdybyś był na moim miejscu to by ci tak do śmiechu nie było.

- A ty co? Stalkujesz mnie? - spytałem się go.

- Akurat tym razem nie - zaśmiał się. - Patrolowałem okolice.

- A coś się dzieje? - zdziwiłem się.

- A dziwne rzeczy się ostatnio tu dzieją... - powiedział niepatrząc na mnie i układając wargi w cienkie linie.

- Co masz na myśli?

Pamiętnik samobójcy [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz