Tak więc moim własnym ochroniarzem stał się Monoharu. Czuwał nade mną w dzień i w nocy. Nie raz zastanawiałem się czy on chociażby mruga. Poważnie wziął polecenie ojca, który swoją drogą nic mi nie wytłumaczył, co jest irytujące i to koszmarnie. Moje samopoczucie nie polepszyło się ani trochę. Dzisian stanąłem na wadze... Przeraziłem się... Miałem o kilka kilo więcej. Czemu nagle przytyłem? Jaki to powód? Nic nie rozumiem! Ubrany w szare dresy i luźną, pudroworóżową bluzę, zszedem po schodach do kuchni.
- Hej śpiąca królewno - powitał mnie chłopak z uśmiechem. - Jak się dzisiaj czujesz? - podszedł do mnie.
- Jeszcze nie jest źle - odpowiedziałem stając na palcach by sięgnąć po kubek. Ściągnąłem go. - Chcesz kawy albo herbaty superbohaterze?
- Z chęcią napiję się herbaty - odparł.
Wstawiłem wodę w czajniku i przyszykowałem dwie herbaty. Gdy woda się zagotowała zalałem torebki i posłodziłem ciepłr napoje. Podałem mu kubek.
- Odpocznij odrobinę - usiadłem na krześle przy blacie. - Ledwo na nogach się trzymasz
- Muszę cię chronić - napił się herbaty. Przy okazji poparzył się.
- Brawo ty uparciuchu. Połóż się wreszcie. - postawiłem za niego kubek.
Wziąłem go za rękę i poszedem z nim do salonu. Chłopak półleżał, a ja położyłem się tuląc do jego torsu. Poczułem po kilku sekundach jak chłopak głaszcze mnie po plecach. Nie musieliśmy nic mówić, wystarczyło nam to, że spędzamy razem czas. Nim się obejrzałem mój Kruk zasnął, a nawet zaczął pochrapywać. Wstałem i przykryłem go kocem porządnie. Pocałowałem go w głowę. Założyłrm na siebie bluzę i buty. Wyszedłem z domu. Chciałem pospacerować ciut. A on naprawdę potrzebuje chwili spoczynku. Gdy spacerowałem z kapturem na głowie nagle ktoś mnie zaszedł od tyłu i zasłonił usta ręką bym nie mógł krzyknąć. Po chwili przystawiono mi szmatkę nasiąkniętą nieznaną mi substancją. Gdy stawałem się senny, a moje kończyny odmawiały mi posłuszeństwa, to ogarnąłem, że to eter. Po chwili spowiła mnie ciemność.
Gdy przebudziłem się z niechcianej narkozy byłem w nieznanym mi miejscu. Głowa mnie boli. Gdy chciałem sięgnąć ręką w kierunku miejsca bólu coś krępowało mi ruchy. Spojrzałem co to też takiego może być. Lina! Jestem związany! Gdzie ja jestem?! Rozejrzałem się wkoło. Co to za ciemna dziupla?! Nie dobrze mi... Mdliło mnie i ogólnie źle się czułem. Co to za znaki na podłodze?! To wygląda jak pentagram... A ja jestem w samym środku!
- Oooo~ Ptaszyna się przebudziła. Cześć wróbelku - to ta Baba Jaga! To ona jednak umie mówić?!
- Co tutaj się do cholery dzieje?! - krzyknąłem szarpiąc się.
- Nie wierć się tak. Nie odfruniesz. Nie możemy na to pozwolić.
- "Nie możemy"? - zacytowałem ją. Tamta zaśmiała się, a zza jej pleców wyszły pozostałe postacie tworząc krąg wokół mnie.
- Co się dzieje?! Ja o niczym nie wiem! - w moich oczach zbierały się łzy. Pochodnie płonęły tworząc okrąg. Czułem się jakbym do średniowiecza trafił.
- Nie powiedziano ci? - spytała zdziwiona.
- Nie - powiedziałem załamanym głosem już.
- Będę ci musiała to wszystko opowiedzieć... - westchnęła. - Dawno temu gdy na tych terenach zamieszkiwali nasi przodkowie życie było sielanką. Pracowano na polu, w lasach było pełno zwierzyny i mieliśmy ogromne tereny. Żyliśmy szczęśliwi, w zgodzie z naturą. Dopóki nie przyszli TAMCI. Pokazali pieniądze, którymi się wtdy nie posługowaliśmy się, biżuterię, złoto, srebro i kamienie szlachetne. Potworne rządze zaczęły opętywać ludzi. To były ciężke czasy dla naszego plemienia gdyż dochodziło do bratobójstwa! Podstępem zabrano nam ziemie o zaczęto budować metropolie. Z czasem dostosowaliśmy się, lecz pozostała zalesnie jedna setna ludu. Reszta została zabita. To było nieszczęście, katastrofa. Jednak... Przepowiedziana jest kolejna zguba dla naszego plemienia. Przepowiednia głosi iż do kruków przyjdzie mały lis. Chociaż on z pozoru niewinny i bezbronny to zdziała wiele złego. A dokładnie to co nosi pod sercem. - wskazała na mój brzuch. - Albowiem zapisane jest, że potomek lisa i wilka zniszczy kruki. Doprowadzi do ich zagłady. Plemie wyginie. - spojrzała na mnie z mordem w oczach. - Nasze plemię to kruki, ty jesteś lisem. To coś co się w tobie rozwija jest zagładą naszego rodu. Na dodatek to przeczy prawom natury! Jesteś odmieńcem!
Nadal ni jak nie rozumiałem z tego co ta kobieta do mnie mówi. Po chwili skumałrm jeden fragment.
- Chwila... Nie nosze nic pod sercem! We mnie nic się nie rozwija! Nie jestem kobietą by dziecka się spodziewać!
Ta spojrzała na mnie jakby mówiąc "A założymy się?".
- Nie wierzę - odrzekłem.
- Mam ci udowodnić? - mam się bać?
- Niby jak? - czy ja napewno chcę to wiedzieć?
Zawołała kogoś. Faktycznie dowiedli, że to prawda. Dotknąłem swojego brzucha. Ja... Ja jestem w ciąży... Z Kwonem... Boże... Nie mogą nic zrobić mu!
- Nie krzywdźcie jego! - skuliłem się próbując chronić brzuch.
- Masz gówno do gadania - syknął jakiś staruch.
Tak więc kilka osób do mnie podeszło i zaczęło mnie trzymać. Krzyczałem głośno. Po pewnym czasie było po wszystkim. Nie wiem ile minęło czasu. Tutaj nawet okien nie ma. Płakałem leżąc na podłodze.
- Mordercy! Zabiliście je! - wyrzucałem z siebie na dodatek przekleństwa i wyzwiska.
- Musieliśmy tak postąpić. Nie mieliśmy innego wyjścia.
- Tchórze! Zabiliście niewinne istnienie! - uderzyłem pięścią w podłoże. Usłyszałem szept. Chcą mnie zabić. Prosze bardzo! Nie mam siły...
Podszedł do mnie przerośnięty mężczyzna i trzymał mnie. Ta stara kostucha przystawiła mi nóż do gardła.
- Nie możesz być więcej zagrożeniem dla mojego plemienia.
Prychnąłem. Zacząłem się śmiać psychpatycznie. Kobieta cofnęła się. Podniosłem głowę z psychopatycznym uśmiechem.
- Tęskniłaś kurwo? - powiedziałem i wyrwałem się. To nie byłem ja. To Junglee.
***
Stałem z zakrwawionym nożem w ręku. Trząsłem się. Stałem wśród ciał. Sam byłem we krwi. Drzwi się otworzyły.- Leehan! - Monoharu...
- Przepraszam - wyłkałem. Rzuciłem broń i po chwili padłem. Straciłem kontakt ze światem.
CZYTASZ
Pamiętnik samobójcy [Zawieszone]
RandomŻycie siedemnastoletniego Leehana było normalne... A przynajmniej jego zdaniem. Nie pamięta swoich rodziców, od małego wychowywał się w domu dziecka. Pewnego dnia wszystko dla niego się zmienia gdyż znajduje pewien dziennik, który okazuje się być pa...