Zasadniczo Charles Xavier postanowił, że nie będzie podsłuchiwać. W końcu opowieść Starka skierowana była nie do ogółu zgromadzonych (z których znaczna większość albo głęboko spała, albo przynajmniej udawała, że to robi), a jedynie do tajemniczego rycerza z innej galaktyki (tudzież uniwersum). Chociaż z perspektywy telepaty podsłuchiwanie było o tyle ciekawsze, iż doskonale zdawał sobie sprawę z tego, kto jeszcze podsłuchuje. I jak w tej sytuacji miał odmówić sobie takiej niewinnej rozrywki?
Cóż, Kapitanowi doprawdy trzeba było pogratulować zdolności aktorskich. To, jak wyrównywał i pogłębiał oddech czy też dbał o powstrzymywanie zbyt jednoznacznej mimiko twarzy – czysta poezja. Można by nawet wysnuć teorię, że dzielny żołnierz minął się z powołaniem, że nie front a scena powinna być miejscem jego wojen.
Niestety, przez zamknięte oczy Charles nie mógł podziwiać w pełni zdolności nowego przyjaciela. Z perwersyjną dokładnością śledził natomiast myśli Rogersa.
I gdyby tylko mógł – śmiałby się w głos.
Ludzka komedia dziejąca się na jego oczach (a może raczej – jego trzecim oku) miała bowiem dwa bieguny. Jednym był właśnie bezczelnie przysłuchujący się Steve. Drugim natomiast Tony, opowiadający historię o swej zdradzonej przyjaźni i nadziei, której podcięto skrzydła, zajadający się przy tym narkotyzującymi owocami.
Nie przeszkadzało też zupełnie Charlesowi, że sam zjadł tych jabłek kusiciela przynajmniej o jedno zbyt wiele. Choć z drugiej strony – może właśnie dzięki temu odważył się jednak przyznać, że nie śpi.
Stark zdecydowanie nie był głupi. Nawet wręcz przeciwnie. Nie po raz pierwszy też miał do czynienia z narkotykami. Nawet takimi, które w odpowiedniej dawce zaczynają działać jak afrodyzjak. Cóż, ekscentryczni miliarderzy mają dostęp do bardzo ekskluzywnych środków rozweselających. Dlatego właśnie, skończywszy swą opowieść, oznajmił enigmatycznie, iż potrzebuje chwili samotności.
A Charles wiedział, że to jedyna i niepowtarzalna okazja, by naprawić zniszczenia poczynione podczas Wojny Domowej.
– Powinieneś za nim iść – rzucił z sugestywnym uśmiechem w stronę Rogersa.
– Powiedział, że chce być sam – prychnął Steve, wyraźnie niezadowolony, iż jego podsłuchiwanie zostało zdemaskowane. Usiadł i w nerwowym geście zmierzwił sobie włosy. Nie, żeby rada Charlesa mu nie odpowiadała. Po prostu czułby się bardzo niezręcznie po raz kolejny narzucając się Tony'emu.
– Podsłuchiwaliście? – jęknęła z rozczarowaniem Natasha.
– Nie przypominam sobie, by ktoś nam tego zabraniał. To przecież wspólne obozowisko, czyż nie? – Uwaga Xaviera była na tyle przekonująca, że agentka postanowiła jednak nikogo nie karcić. Tym bardziej, iż bardzo szybko niezawodna, kobieca intuicja pomogła jej uświadomić sobie, do czego mają doprowadzić zachęty telepaty. – Steve, Stark to dupek, a cechą wspólną dupków jest mówienie czego innego niż to, co myślą.
– Nie sądzę... – Rogers bronił się ostatkiem sił, niemal już zupełnie przekonany. Brakowało tylko jednego.
– Myślę, że to dobry pomysł, Steve – stwierdziła Natasha.
Po słowach Rosjanki Kapitan wyskoczył jak z procy i pomknął między drzewa. No, może to lekka przesada, ale nie trzeba było dysponować rozbudowaną wyobraźnią, by wyobrazić sobie, jak kurz spektakularnie wzbija się w powietrze za niestrudzonym pogromcą nazistów.
Charles mimowolnie zachichotał. Co go bardziej rozbawiło? Absurd sytuacji, obłuda blondyna czy może raczej świadomość tego, do czego najprawdopodobniej właśnie doprowadził.
– Cudze problemy rozwiązuje się przyjemniej, prawda?
To jedno, jakże proste pytanie zupełnie wytrąciło Xaviera z równowagi. Zamilkł i spojrzał na Obi-Wana. Spojrzenie mężczyzny było przerażająco przenikliwe. Choć przecież nikt nie powinien być w stanie wedrzeć się do jego umysłu, Charles nagle poczuł się zupełnie odsłonięty, niemal nagi.
Całkiem słusznie, bo mistrz Kenobi czytał z niego jak z otwartej księgi. Musiałby zresztą być ślepcem, aby nie zauważyć spojrzeń, jakie Charles i Erik rzucali sobie nawzajem, gdy zdawało im się, że nikt nie patrzył.
CZYTASZ
Houston, mamy problem
FanfictionGdzieś głęboko w sercu Mrocznej Puszczy Thranduil postanawia choć na chwilę uciec od świata. Decyzje jedynego syna są dla elfiego władcy coraz bardziej niezrozumiałe, dlatego dochodzi on do wniosku, że medytacja w skrytej w odległym wymiarze samotni...