Rozdział Szesnasty.

774 37 5
                                    

- Tak więc co z moim bratem.? - spytał poddenerwowany Jai.

- Panu Brooksowi ubyło dość dużo krwi. - odpowiedział spokojnie lekarz.

- Ale przeżyje.?! Niech pan mówi z sensem.! - krzyknął Jai.

- Spokojnie... - powiedziała Alexa i chwyciła Jai'a za rękę.

- Dokładnie. Proszę się uspokoić. Bratu na razie nic nie grozi. Musi po prostu dużo odpoczywać, ale jeżeli chce się pan zobaczyć z bratem, może pan iść.

Jai skinął głową na znak iż chce zobaczyć się z bliźniakiem i być może z nim porozmawiać. Alexa musiała zaczekać na swojego chłopaka z przyczyny iż nie była ona spokrewniona z Luke'm.'Głupie przepisy lekarskie' - pomyślała i oparła się o bladoniebieską ścianę szpitala.

 Jai wszedł do sali, w której leżał jego bliźniak. Luke uniósł się lekko i spojrzał na brata. Luke czuł, że gdyby mógł rzuciłby się na bliźniaka i zaczął go bić.

- Czego tu chcesz.? - spytał oschłym tonem Luke.

- Zobaczyć co u brata. Jak się czujesz.? - Jai usiadł na łóżku obok starszego brata.

- Może być. Teraz możesz sobie iść.

- Nie. Nie mogę. Co się z tobą dzieje, człowieku.?!

- Ty.! Zawsze we wszystkim lepszy, zawsze najważniejszy. Jesteśmy bliźniakami, a ty i tak zawsze byłeś i mądrzejszy, i popularniejszy i więcej dziewczyn się w tobie podkochiwało. Zawsze wszystko mi zabierałeś, a teraz jeszcze jesteś z Lexą. Najpierw mówiłeś, że ci się nie podoba, a teraz się z nią na każdym kroku całujesz. Co to ma być.?!

- O co ci chodzi.? Lexa podoba mi się od dawna, ale nie chciałem ci tego mówić, bo się bałem. I nie denerwuj się. Nie możesz. To może ci zaszkodzić.

- Mam to gdzieś.! Wyjdź stąd.! Teraz.!

Jai wstał i wyszedł z sali. Gdy zobaczył, że Alexa zmierza ku niemu uśmiechnął się lekko i udawał, że jest dobrze. Nie chciał martwić dziewczyny tym bardziej, że teraz Alexa przechodzi trudny czas i mogłaby się załamać jeszcze bardziej. 

- Lexa, Jai.! - para usłyszała głos Daniela, który biegł do nich szpitalnym korytarzem.

- Co jest.? - spytał Jai.

- James. Nie ma go. Miał iść do samochodu i wrócić, a go nie ma. Boję się, że coś mu jest. - wydyszał chłopak zasmucony. 

- Wróćmy do domu. Może sobie żartuje. - uśmiechnął się lekko Jai. Daniel i Alexa zgodzili się z nim i ruszyli w stronę samochodu, którym ruszyli do domu.

 Do skrzynki na listy przyczepiona była kartka, którą zauważyła Alexa. Gdy ją odczytała nogi się pod nią ugięły i zaczęła płakać. Jai i Daniel podeszli do dziewczyny i spojrzeli na nią krzywo. Jednak gdy odczytali kartkę ich oczy załzawiły się. 

 W domu Alexa odczytała kartkę nagłos 

- ' Wy zamknęliście moich przyjaciół i zniszczyliście prawie wszystko co miałem. Czyli ich. Teraz ja zabiorę Wam część Was. Zobaczymy teraz kto będzie wygrany, a kto będzie cierpiał. Wend popełniła samobójstwo w więzieniu. Może teraz ja pokarzę Wam jak to jest widzieć martwego przyjaciela.? - Tygrys.' nie wierzę w to. Nie może zabić Jamesa.! - Alexa wtuliła się w ciało Jai'a

 James obudził się w pomieszczeniu, gdzie jedyne światło padało z małej lampy, która wisiała przyczepiona do sufitu. Chłopak zobaczył w oddali zarys czyjejś postaci. Osoba podeszła bliżej Jamesa i nachyliła się nad nim. James wytężył wzrok.

- Witam. Miło mi cię widzieć. Jak sądzisz twoi przyjaciele cię znajdą.? - mężczyzna zaśmiał się, a James napluł mu w twarz. 

Mężczyzna kopnął Jamesa w brzuch.

- Nie rób tego więcej.!

Chłopak zaśmiał się drwiąc z Carl'a. 

- Czyli to tak.? - Carl podniósł nóż z ziemi - no to pogadamy sobie inaczej

______________________________________

Hejka Skarby. Znowu nie za długi ale ważne info w nim jest :) . Tak więc jak zawsze CZEKAM NA WASZE OPINIE i być może pomysły. 

Mam nadzieję, że podoba Wam się rozdział i mam do Was info: Być może usunę to Fan Fiction ze względu na to, że jest FF o Jano za dużo i to już będzie wszystko jasne i podobne do siebie i w ogóle. 

Tak więc czekam na Wasze komentarze.

Love You All ~HAIAxx

Tacy sami, a jednak inni... ( Janoskians Fan Fiction )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz