Rozdział Dwudziesty :)

717 35 7
                                    

Luke wpatrywał się w okno Alexy, która całowała się z jego bratem bliźniakiem. W Luke'u coś się ruszyło. Coś podpowiadało mu:'Zlikwiduj Jai'a. On tylko zrani Alexę' ale coś mówiło mu też:'To ty stoisz na jej drodze do szczęścia. To twoja wina, że jest smutna i, że płacze po nocach. Zlikwiduj siebie, nie Jai'a.'. Chłopak wziął nóż i spojrzał na swoją rękę.

- Chyba nic mi się nie stanie od jednej kreski... - powiedział i dotknął ostrzem ręki po czym przejechał wszerz nadgarstka - tak lepiej... - szepnął i położył się na łóżku.

Obrócił głowę na lewo i zobaczył zdjęcie jego i Alexy.

- Byliśmy szczęśliwi... byliśmy szczęśliwi... Jai to zniszczył... Jai to zniszczył... pożałuje tego. - powiedział chłopak i poszedł do kuchni po opatrunek na ranę.

Gdy Luke opatrzył sobie rękę wszedł do pokoju swojego i Jai'a po czym wyjął spod materaca 

 Alexa i Jai tańczyli wolny taniec w pokoju dziewczyny. Alexa spojrzała przez okno. Ktoś stał na dole i patrzył się na nią. Dziewczyna odskoczyła od Jai'a jak poparzona. Chłopak spojrzał na nią pytająco i usiadł na łóżku. 

- Przepraszam... ale... tam ktoś jest. - powiedziała cicho Alexa.

- Iść zobaczyć.? - spytał chłopak z uśmiechem.

Dziewczyna skinęła głową, na co Jai wyszedł z pokoju i zeszedł na dół. Rozejrzał się po domu aby upewnić się, że Beau i Daniel na pewno wyszli z domu i czy to nie ich widziała Alexa na dworze. Jednak Beau ani Daniela w domu nie było. W obrębie budynku również ich nie dostrzegł. Wyszedł, więc przed dom rozejrzeć się. Nagle zobaczył kogoś na drzewie. Pomyślał, że to Beau i uśmiechnął się.

- Beau, nie baw się w jakąś małpę i zejdź z tego drzewa.  - powiedział z śmiechem w głosie.

Osoba na drzewie nie zareagowała. Wpatrywała się w Jai'a ze złością. Chłopak przyjrzał się osobie i zrozumiał, że to nie Beau. W oczach chłopaka pojawiło się przerażenie. Osoba siedząca na drzewie uśmiechnęła się i wycelowała pistolet w Jai'a.

- Kim jesteś.? - spytał Jai.

- Znasz mnie... - powiedziała cicho osoba.

- Luke.?! To ty prześladujesz Lexę.?! 

- Nie, nie ja, ale ja zmienię jej życie drogi braciszku - Luke uśmiechnął się złowrogo 

- Co ty pieprzysz.? Chcesz mnie zabić bo jestem z Alexą.? Chcesz złamać jej serce.?!

Luke schował pistolet do kieszeni.

- Masz racje. Zabiję siebie - powiedział i wyjął ponownie pistolet po czym wycelował w siebie.

- Luke, nie.! - krzyknął Jai.

- Do zobaczenia bracie - powiedział smutno Luke i nacisnął spust.

Luke spadł z drzewa na ziemię, a przed jego oczyma zagościła ciemność. Z jego prawego boku leciała krew. Jai sprawdził puls brata. Luke jeszcze żył. Jai zadzwonił po karetkę i zawołał Alexę. Gdy dziewczyna przybiegła widać było, że jest przerażona. Uklękła obok Luke'a i położyła jego głowę na swoje kolana. 

- Jaidon, co się stało.?! - zapytała ze łzami w oczach.

- Luke... Luke chciał się zabić - powiedział cicho Jai klękając obok Alexy.

- Dlaczego.? Co mu się stało.? 

- Zaczyna wariować. To proste...

- Ale dlaczego.? Co się z nim dzieje.?

- Zakochał się... w tobie, Lex...

- We mnie.? 

- Tak. W tobie Lex

Dziewczyna spojrzała na wykrwawiającego się Luke'a. 'To nie możliwe... nie możliwe...' - pomyślała Alexa, a po jej policzku spłynęła łza.

- Nie płacz, kochanie - powiedział Jai całując Alexę w czoło.

 Po pewnym czasie przyjechała karetka i zabrała Luke'a do szpitala. Gdy Beau się o tym dowiedział przybiegł do domu Alexy.

- Co się z nim stało.?! - spytał zatroskany Beau.

- Luke... Luke chciał się zabić. Miał... miał pistolet i... i strzelił w siebie... chciał w Jai'a, ale zrezygnował i... - Alexa urwała.

- I strzelił w siebie - dokończył Jai.

- Ale dlaczego.? Co było tego powodem.?! - zapytał Beau 

- My... - powiedział Jai

- Czyli to wszystko wasza wina... wasza.! Jak możecie być tacy okrutni.?! - krzyknął Beau w twarz parze siedzącej na kanapie - Luke'a boli to, że jesteście razem, boli go to, że został odrzucony przez ciebie.! - zwrócił się do Alexy. - nie spodziewałem się tego po was... - powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami

- Przepraszam... - powiedziała cicho Alexa.

Dziewczyna wstała i wyszła na taras gdzie ujrzała powieszoną na drzewie kukłę, a do niej przyczepioną kartkę: ' To Twoja przyszłość, Alexo. Będziesz następna :)'. Dziewczyna przełknęła głośno ślinę i odcięła sznur, na którym wisiała kukła. Kukłę przerzuciła przez ramię i wniosła ją do domu po czym rzuciła przed stopy Jai'a. Chłopak wyjął z ust papierosa i spojrzał na kukłę.

- Co to jest.? - spytał unosząc jedną brew.

- To co widzisz, Jai. To ma być moja przyszłość. - powiedziała dziewczyna z uśmiechem.

- Cieszysz się z tego.?

- Szczerze.? Jebie mnie już to wszystko. 

- Lex, on albo ona chce cię zabić.?

- Trudno. 

Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie do Jai'a i pocałowała go. Chłopak podniósł Alexę i zaniósł ją do jej sypialni. Uśmiechnął się do niej i odgarnął kosmyk włosów z jej czoła.

- Chcesz tego.? - zapytał 

- Możliwe, że niedługo zostanę zamordowana, a w życiu trzeba spróbować wszystkiego, Jai - odpowiedziała z uśmiechem.

- To znaczy, że...?

- Tak, Jai. 

________________________________________

Hej Skarby.!

Chciałabym podsumować jak na razie idzie z tym Fan Fiction. Tak więc: Mamy 6,537 odczytu, 360 votes i 129 komentarzy :) .

Mam nadzieję, że ten rozdział się Wam podobał i będziecie chcieć więcej. Czekam też na Wasze opinie i być może pomysły co do kolejnych rozdziałów *-* .

W moim życiu jest coraz więcej zmian, więc może też być coraz więcej zmian w książce za co przepraszam. 

Jesteście dla mnie MEGA WAŻNI :3 *-*

KOCHAM WAS WSZYSTKICH BEZ WYJĄTKU

Love You All ~HAIAxx

Tacy sami, a jednak inni... ( Janoskians Fan Fiction )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz