Wrócilićmy do baru. Usiadłam na kanapie i odetchnołem z ulgą.
Trochę się zbłaźniłem przez co Toma musiał nas ratować, ale to nie to mnie dręczyło. Myślałam czemu Kacchan się wtedy uśmiechał? Czy on mnie razpoznał?!Szybko wstałem z kanapy i pobiegłem do pokoju. Wyciągnołem mape i zaczołem szukać branzoletki. Bez niej nie moge wychodzić na zewnątrz. Bluza z kapturem, maska i jestem gotowy do wyjścia.
Po kilku minutach wybiegnłam z krejówki. Już powoli zaczynało się ściemniać, więc na ulicy było mało ludzi. Musiałam się śpieszyć, ale nagle 10metrów przedemną zobaczyłem policje. No to teraz czas zmienić trase. Wbiegłem do starej uliczki i zaczołem wspinać się na budynek. Niestety muszę biec górą. Poszedbym przez kanały, ale po ostatniej akcji poustawiali tam kamery, więc naraziłbym się na odkrycie.
Górą jest podobnie, ale tylko z rana,ponieważ latają wtedy helikoptery telewizyjne.
Naszczęście co sekunde robi się cimniej.Zatrzymałem się na chwile. Z pośpiechu trochę straciłem poczucie terenu i akurat kiedy miałem wyciągnąć mape zobaczyłem coś lepszego. To był wracający z więzienia autobus UE.
Zaczołem go śledzić.Po kilku minutach autobus zatrzymał się przed domem Bakugo. Wysiadł, ale zamiast iść do domu to usiadł na chodniku. Czeka na kogoś?
Z jego ust było słychać jakieś szepty, które co sekunde robiły się głośniejsze.
-Kso..., kso..., kso..., kso..,-powtarzał
Na kogo on czeka??Nagle wstał. I powoli podszedł do drzewa na którym siedziałam.
-Kso! -krzykną jednocześnie uderzając w drzewo.-Złaź z tamtąt Kso-Deku!-dodał
On wiedział, że tutaj jestem?!?!
Bakugo udeżył ponownie, a ja ze moim szczęściem spadłem.
-Ała.. bolało..-szepnołem, potem spojrzałem w góre.
Stał nademną. Nagle złapał mnie za kaptur i zaczą ciągnąć mnie w strone jego domu.
-Eeee... Kacchan co ty?! Puść mnie! Gdzie mnie ciągniesz!-spytałem lekko podduszany kapturem.
-Za dom! Musimy pogadać!-krzykną w odpowiedziGdy mnie puścił zaodrazu zaczołem łapać oddech. Prawie mnie udusił.
-Czemu?-usłyszałem głos Kacchana
-Ale co? Czemu.-byłem lekko zdezorientowany.
-Czemu wtedy z nimi poszłeś!-krzykną
Poczułem się lekko zkamieniały. Jak ja teraz mam mu na to odpowiedzieć??!?
-Nic nie powiesz?!-dodał
Zaczoł powoli do mnie podchodzić, a ja co krok się odsówałam do tyłu. Jego mina była straszna czułem się podobnie jak wtedy gdy Toma-senpai zezłości się na mnie.
-Ee.. No..bo...-próbowałem to jakoś wytłumaczyć, ale nie wiedziałem jak.Nagle złapał mnie za rękę. I znowu zaczą gdzieś ciągnąć.
-Idziemy!-powiedział
-Kacchan gdzie mnie znowu ciągniesz?!-spytałem
-Na posterunek, a potem do twojego domu!-odpowiedził, a ja wyrwałem mu moją rękę.
-Nie mogę!-krzyknąłem wkurzony.
-Kacchan nie rozumiesz, że nie mogę!
-Niby, dlaczego?!
Przeciesz nie mogę mu powiedzić.
-Muszę iść.-powiedziałem i kiedy miałem już iść..
-Jeśli chcesz pójść. To pierwszo dokończymy naszą walke.
Wiedziałam! Wiedziałem, że mnie wtedy rozpoznał. Czekaj, ale czy powiedział o tym komuś? Od tego wszyskiego rozbolała mnie głowa.Kacchan
Wtedy w więzieniu uciekłeś, więc teraz..
-Walcz ze mną! Deku!
Stał tam jak kamień.
-Walczysz , lub idziesz ze mną na komisariat! Wybieraj.
Zauważyłem, że jego moc zaczeła się ładować.
Znikł?!
Poczułem coś za mną. Użyłem "mocy", aby odepszeć atak. Niestety nie trafiłem. Sekunde puźniej odleciałem w mur. Jak?! Kiedy?!Nagle staną przedemną. W jego oczach było widać strach pomieszany ze wściekłością i nie tylko.
-Deku..?-zająknołem się
-Powiedziałem ci, że nie moge.-powiedził
Nie dam się ci tak łatwo! Uruchomiłem swoją "moc". Nagle usłyszałem syrene policji.
-Niech to.-powiedział Deku po czym znikną.
Poczułem wielką złość.
-Kso-Deku!!!Deku
Posunołem się zadaleko, ale może teraz nie będzie chciał mojego powrotu?
Spojrzałem na zegarek. Była 23. Jakoś mnie nie wzywają, więc mogę jeszcze gdzieś sobie iść. O tej godzinie chyba nie ma zadużo ludzi.
~Deku
Przestraszyłem się. Czy to nie był głos mistrza?! Ale przeciesz to niemożliwe. On jest w więzieniu.
-Ktoś tu jest?-spytałem cicho
~Obok ciebie nie. Teraz rozmawiam z tobą dzięki telepati. Deku.
-Mistrz?-spytałem
~Tak. Puki jestem zamknięty będę używać twoich oczu. Przed twoją walką bolała cię głowa, tak?
-Tak. Wtedy weszłeś do mojego umyslu?
~Tak, a teraz jesteśmy połączeni.
-A Toma-senpai? Z nim chyba też jesteś połączony?
~Potrzebuje dwóch oczu, abu widzieć dobrze. Masz nie mówić o tym nikomu.
-Mistrzu? Mistrzu?
Głowa znowu zaczeła mnie boleć
Teraz jesteśmy połączeni? Nie zadużo dzisiaj niespodzianek?!Powoli wracałem do bazy. Było ciemno. Na drodze sami pijacy. Nikt mnie tu nie rozpozna. Można powiedzieć, że spacerowałem. Musiałem wszysko przemyśleć. Mistrz i do tego czemu Kacchan chciał, abym wrócili?
Szłem sobie spokojnie, aż tu nagle ktoś staną mi na drodze. To była dziewczyna, ładna. Stała przedemną nabierając powietrze. Biegła tu? Nie znam jej, więc czemu mnie zatrzymała. Na policianke jest za młoda, może lepiej sobie pójdę?
-Dziękuje-powiedziała ostatnim wdechem.
-Za co?-spytałem lekko zszokowany
-Za pomoc. Pamiętasz? Wczoraj. Uratowałeś mnie.-odpowiedziła
Czekaj wczoraj? Może wtedy jak wracałem ze zwiadów? Aaa.. To wtedy.
-Przepraszam zapomniałem, a teraz musze iść-powiedziałem gotowy do drogi, ale ona złapała mnie za rękę.
-Możemy porozmawiać?-spytała jednocześnie zasłaniając twarz włosami.
Spojrzałem na branzoletke. Jeszcze nie świeci, więc mam jeszcze chwilke, a co jeśli to pułapka?
-Okej, ale idziemy tam gdzie ja chce.-powiedziałem i zaczołem iść. Dziewczyna szła za mną.Po kilku minutach byliśmy na miejscu. Byliśmy na starym placu budowy. Tutaj miałem pewność, że nikt nie będzie nas śledzić. Zatrzymałem się.
-O co chodzi?-spytałem
-Ja...ja... Chciałabym abyś mnie trenował!-krzykneła, a ja stałem tam jak wryty.
-Ja? Trenował ciebie?-spytałem się dla pewności
-Tak! Prosze!-krzykneła ponownie,aż tak zależy jej abym ją trenował?Niewiedziałem co w tej chwili mam zrobić. Przeciesz teraz jestem przestępcą i mam trenować ją na bohatera?!
-Nie mogę.-powiedziałem licząc na zrozumienie
-Czemu?-spytała i co ja mam jej powiedzieć?!
-Dobra będe cie trenować.-odpowiedziałem, ale co ja powiedziałem?! Dobra teraz musze to zrobić.
Z jej strony było słychać odgłosy radości.-Dobra zacznijmy od tego jak się nazywasz i jaką masz moc?-spytałem
-Nazywam się Aoi Kokusuke, moja moc to telekineza.-powiedziała
-Telekimeza. Masz jakiś problem z kontrolą, tak?-spytałem
-Tak. Przedmioty podnoszone przezemnie po 5sekundach spadają na ziemie. Co mam zrobić?-spytała się, a ja zaczołem szukać kamyczka.
-Okej, unieś go nad głową.-rozkazałemKamyczek uniósł się z mojej dłoni i przez chwile latał nad jej głową, lecz dziewczyna się rozkojarzyła i kamyczek upadł jej na głowe.
-Ała...-piskneła pod nosemNagle zobaczyłem, że moja bransoletka zaczeła się świecić na pomarańczowo. Musze już iść, ale nie moge jej tak zostawić.
-Aoi. Masz zadanie. Musisz przez cały czas trzymać ten kamyczek nad głową. Jak upadnie powtarzarz.
Jutro znowu się spodkamy. Tylko pilnu, aby nikt cię nie śledził.-powiedziałem z pośpiechem i pobiegłem bez pożegnania.Aoi
Już pobiegł? Nie zdążyłam się pożegnać...
Dobra, ale teraz mam zadanie. Przez cały czas kamyk ma latać mi nad głową. Skup się. Skup się.
-Ała..-pisknełam pod nosem
Juszcze troche i będę miał guza.., ale on mi kazał.
Zapomniałam!! Nie spytałam się jak ma na imię! Niech to..
Jutro się zapytam, a teraz musze ćwiczyć..Spojrzałam na zegarek. Że która jest godzina?! Muszę szybko wracać bo się skapną, że uciekłam.
Pobiegłam szybko do domu. Naszczęście mieszkałam niedaleko.
Wspiełam się na balkon i cicho weszłam przez okno. Kamyczek położyłam na biurko. I szybko poszłam spać.____________§₪§____________
Mówiłam,że będzie szybciej?
Dobra teraz na spokojnie bo już mam pomysł na następny rozdział.
(^·^)
CZYTASZ
Deku?
Fiksi PenggemarMając moc można zapomineć o przyjaciałach i rodzinie. Tym bardziej że Mistrz wymazał mu wszyskie wspomnienia, ale dzięki temu rośnie w siłe i może kiedyś przypomni sobie o wszyskim. Ale to przyjdzie z czasem, małymi kroczkami dojdzie do obiecanego s...