33

2K 75 4
                                    

Obudziłam się o 13.23 z bólem glowy. Obok mnie spał jeszcze Eryk. Odrazu przypomniało mi sie co stało się tamtej nocy. Nie miałam siły nawet wstać z łóżka. Postanowiłam, że poczekam aż Eryk się obudzi. On mniej pił zeszłej nocy niż ja, więc wygonie go do kuchni.

Po upływie 30 min umierania, nareszcie się obudził.

- Dzień dobry pijaczko.

- Dzień dobry.

- Co kac męczy?

- Ta, ratuj mnie proszę..

- Co mogę dla Ciebie zrobić?

- Nie wiem, coś żeby przestało boleć..

- Dam Ci wody i zaraz pojade do sklepu, zrobie rosołek.

- Dobrze, ale szybko błagam.

- Trzeba było siedzeć w domu. - Eryk wstał z łóżka i poszedł do kuchni. Przyniósł mi szklankę wody i szybko się ubrał.

- Wypij to przyniosę jeszcze jedna.

- Nie dam rady całej.

- To tyle ile dasz rade, doleję  Ci. - zrobiłam tak jak kazał chłopak i po chwili moja szklanka była pełna. Eryk zabrał klucze do auta i wyszedł.

Po upływie 20 min był juz w domu odrazu zabrał się za gotowanie. Kiedy wszystko było już nastawione. Przyszedł do pokoju.

- Wezmę Cię na recę i bedziesz leżeć na kanapie w salonie.  Włączę Ci Tv i jak rosół bedzie gotowy to zjesz i weźmiesz zimną kąpiel. Okej??

- Kochany jesteś. Kocham Cię.

- Ja Ciebie też. - Było tak jak powiedział. Po chwili leżałam już na kanapie i oglądałam Tv. Nie mogłam się doczekać kiedy zjem rosół. Postanowiłam, że ostatni raz się tak upiłam. Nie chcę już nigdy więcej tak czuć. W oczekiwaniu na zbawienie przyszedł do mnie Eryk.

- Jak się czujemy?

- Źlę, nie upiję się tak już.

- Haha jasne

- Serio mówię.

- A pamiętasz toaletę?? -na te słowa oblał mnie rumieniec.

- Tak - odpowiedziałam krótko.

- Może częściej się upijaj. - Schowałam głowę pod kołdrę. Szeroko się uśmiechając. - No chyba się nie wstydzisz Kochana.

- Nie skąd. Może idz zobaczyć na rosół. - Eryk się zaśmiał i poszedł.

-  Jeszcze 40 min dasz radę. - Naglę zaczął dzwonić mój telefon. Na wyświetlaczu pisało "mama" .

-  Halo

- Cześć Kochanie, co dziś robicie?

-  Ja umieram, a Eryk gotuję rosół.

- Była imprezka? Bo Wiktor wrócił bardzo pózno. Słyszałam jak sie tukł.

-  Tak była mamo. A co tam u was?

- U nas dobrze kochanie. Strasznie za tobą tesknię. Tak pusto bez ciebie.

- Nie ma mnie jeden dzień dopiero. I ja też tesknię mamo.

- Wiem że jeden, ale wiesz jako matka bardzo to przeżywam, że moje dziecko już samo sobie radzi.

- Tak wiem mamo.

- Może wpadniecie na obiad w niedzelę?

- Tak jasne czemu nie. O której?

Kolega mojego brata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz