Lecąc na tym smoku zaóważyłaś inne obok siebie. Po lewej jak i prawej stronie.
Nie mogłaś sie niestety długo cieszyć lotem, ponieważ zaczęliście lądować, prosto na statek. Mina ci zżedła kiedy na horyzoncie pojawiła ci się bardzo dobrze znana postać.
- Sensei! - krzyknęli wszyscy, na co zakryłaś odruchowo uszy.
Smoki zniknęły, a ty już stałaś na swoich bosych stopach. Wszyscy podeszli do starego pana z brodą do kolan, a ty robiłaś małe kroczki do tyłu.
- Sensei, to prawda!- krzyknął ktoś w niebieskim na tyle głośno, że usłyszałaś to będąc już 10 metrów od nich, 11 metrów... 12 metrów...
- Nie uciekniesz nam.- za twoimi plecami nagle wyrosła jakaś czerwona postać.
Patrzyłaś na nią przerażona.
- Kai, nie strasz jej!- skarcił go ten pan.
Na sam dźwięk jego głosu schowałaś się za plecami czerwonej osoby, na którą mówią Kai.
- On nie może mnie rozpoznać.- powiedziałaś cichutko.
- Co?- spojrzał na niebie pytająco, lecz nie ponowiłaś swojego pytania.
- Kai, oduń się, chciał bym z nią porozmawiać.- powiedział starszczy człowiek drapiąc się po brodzie.
Kiedy chłopak się odsunął, starszy człowiek wytreszczył oczy.
- Na brodę Merlina! - krzyknął.
- Dużo ci do niej nie brakuje.- burknęłaś pod nosem, na co osoby będące obok, zaśmiały się.
- Nie wiedziałem, że ciebie kiedyś tu spotkam, (T.I).- kontynuował starszy.
- Ja nie wiedziałam, że kiedyś tu trafię.- westchnęłaś i usiadłaś po turecku na ziemi.
- Sensei, kto to?- zapytała jakaś dziewczyna, wcześniej będąca w niebiesko czerwonej masce.
- Jestem (T.I). Jestem córką smoka wody i lodu.- powiedziałaś pewnie i z dumą.
Jesteś szlachetnego pochodzenia, ponieważ jeden z twych rodziców jest słynnym smokiem żywiołu. Niestety, inni słysząc twoje słowa zaczęli się śmiać. Natomiast ty, zdenerwowałaś się. Zamroziłaś im ciała, tak że jedynie głowa była na powierzchni.
- Nawet mnie nie denerwujcie. Mój lód nigdy nie stopnieje, chyba że ja go rozpuszczę.- powiedziałaś z grozą w głosie.
- Moja droga, możemy porozmawiać?- powiedział w twoim kierunku Merlin, a ty poszłaś za nim, zostawiając za sobą ludzi w lodzie. Weszliście w środek statku, nie spodziewałaś się, że jest on taki duży.
- O czym chciałeś porozmawiać?- powiedziałaś wypranym z emocji głosem.
To przez niego tu jesteś, wiedziałaś to.
- Ninja potrzebują twojej pomocy.- powiedział smutnym głosem, a na koniec westchnął.
- Nie rozmroże ich.- założyłaś ręce na piersi.
- Nie chodzi mi o to (T.I). Nadchodzi duże zło, a oni są za słabi. Tylko ty znasz "te" rzeczy.- patrzył ci prosto w oczy.
- "Te" rzeczy są tajne. Nie mogę ich nikomu zdradzić. To po to mnie tu przysłałeś?- wywróciłaś oczami.
- Wiedziałem, że się domyślisz. Mam dla ciebie propozycje. Ty pomożesz Ninja, a ja odeśle cię do domu.
- To się nazywa szantaż, a nie propozycja.
- Uznaj to wszystko za wakacje.- uśmiechnął się szczerze.
- Eh...- zaczęłaś kierować sie w kierunku drzwi.- Jutro o trzeciej rano zaczynam.- po czym wyszłaś stamtąd.
Długo nie zajęło ci dojście do nadal zamrożonych Ninja, którzy byli na zewnątrz. Mimo wysokiej temperatury, twój lód stał jak nie naruszony. Z ich wyrazu twarzy można wywnioskować, że jest im chyba zimno. Pstryknięciem palcy rozmroziłaś ich.
- Zimno wam?- powiedziałaś z wrednym uśmiechem na twarzy.- Jutro o 3 rano zbiórka.