Pov Cole
Selion poszedł do Krainy Smoków uratować (T.i), my natomiast jeszcze musieliśmy czekać za Lloydem. Kiedy przyszedł wskoczyliśmy do jeszcze nie zamkniętego portalu, który zamknął się zaraz za nami.
Wylądowaliśmy na łące. Za nami był ocean, a przed nami wielkie miasto, nad którymi latały smoki i ptaki.
- Musimy iść do jego centrum.- odezwał się Sensei, a my zrobiliśmy to co on powiedział.
W mieście nie było żadnych aut, a wysokie budynki były zrobione w połowie z roślin i w połowie z gliny. Wszystko było inne niż u nas, ale niesamowite. Mieszkańcy dziwnie się na nas patrzyli, ale nie reagowali na nas w jakikolwiek sposób.
Dotarliśmy do centrum miasta. Był to olbrzymi plac, gdzie na przeciwko stał największy budynek, który był zrobiony w nowoczesnym stylu, a rośliny go nie oplatały. Na schodach do niego stała (T.i) z smokiem energii. A po jego prawej jak i lewej stronie zapewne reszta smoków żywiołów.
- Drodzy mieszkańcy! - zaczął smoki energii.- (T.i) zostaje skazana na śmierć!- cały pobladłem, ale jak to na śmierć?!- Została by przy życiu, lecz nie stała się zwykłym demonem!- na placu zrobił się szmer.- Cisza! Dzisiaj o zmierzchu nastąpi egzekucja!- po tych słowach zniknęli za drzwiami budynku.
- Mają przejebane.- obok nas zjawił się Selion.
- Oni?! Teraz powinieneś martwić się o siostrę i pomóc nam ją uratować!- uniosłem głos.
- Wy nie wiecie do czego zdolna jest (t.i). Oby tylko wszyscy wyszli z tego cało...- mruczał pod nosem.
- Ja chyba czegoś nie rozumiem...- zaczął Zane.- Możesz jaśniej?
- W momencie egzekucji straci panowanie nad swoją czarną duszą, zabije ona wszystkich.
- Możemy jakoś tego zapobiec? I uratować (t.i)?- zapytałem Seliona.
- W momencie egzekucji, Lloyd będzie musiał połączyć duszę z (t.i), będzie to ułamek sekundy u nas, ale rada zauważy to, że moja siostra jest już czysta i jej nie zabiją.
- To może się udać?- Lloyd wyglądał na zmartwionego.
- Tak, ale nie możesz pozwolić sobie na żaden błąd. Wiesz co zrobić?
- Tak, Sensei już mi o wszystkim opowiedział.
- Dobra, to widzimy się tu na egzekucji. Nawet nie próbuj jej uratować Cole.- spojrzałem na Seliona zaskoczony.
- Ja wcale nie...- próbowałem się bronić, ale mi przerwał.
- Słyszę twoje myśli człowieku...- westchnął zirytowany.
Rezygnując z planu, którego wcześniej i tak bym nie zrobił, więc nie myślcie, że nie robię tego ze względu na Seliona. Szedłem sobie obrzeżami miasta, chyba. Dookoła mnie były jedynie drzewa, więc gdzie ja u licha jestem?
- Jak się tu znalazłeś?- podszedł do mnie blady chłopak, mniej więcej w moim wieku, o potężnej budowie ciała.
- Kim jesteś?- zapytałem.
- Smokiem ziemi. A ty?
- Ninja Ziemi.- kiedy to powiedziałem, jego oczy się powiększyły i szybko schował nas za głaz.
- Nie powinno ciebie tu być.- powiedział surowo.
- Muszę uratować (t.i).- powiedziałem pewnie, chcąc już wracać, ale chwycił mnie za łokieć.
- Chodzi mi o obrzeża miasta, a w szczególności te. Są niebezpieczne. Zaprowadzę ciebie do przyjaciół.- nagle się przemienił w smoka, a ja byłem na jego grzbiecie, pięćdziesiąt metrów nad ziemią co najmniej.
Kraina Smoków była piękna z tej perspektywy. Dużo zieleni, wysokich budynków. Wszystko było w idealnej harmonii. Po chwili ponownie byłem na ziemi, a dokładniej na głównym placu czy jak to się tam nazywało. Dołączyli do mnie inni, a puls gwałtownie mi przyspieszył, bo wyprowadzili (t.i) przed nas.