*19*

1.2K 79 15
                                    

Pov Lloyd

Wszyscy byliśmy już na placu i czekaliśmy, aż zjawi się Smok Energi i (t.i). Miałem wrażenie, że te 5 minut trwa wiecznie, aż w końcu ich zobaczyłem. Selion kiwnięciem głowy dał mi znak, że teraz. To jedziemy.

Skierowałem swoją energię w siebie i się zaczęło.

Nie było nic, tylko biel. Co ja mam niby tu zrobić? Ruszyłem przed siebie i w pewnym momencie usłyszałem śmiech dziecka. Gwałtownie się odwróciłem i zobaczyłem małą (t.i). Śmiała się i biegła w moim kierunku.

- Lloyd!- powiedziała z uśmiechem i wskoczyła mi na ręce. Byłem w olbrzymim szoku i nie wiedziałem co zrobić.- Wiedziałam, że mnie uratujesz!- była taka szczęśliwa.

- Przed czym mam ciebie uratować?- zapytałem ją, bo naprawdę nie wiedziałem. Nie wiedziałem co robić.

- Przed nią.- nagle cała posmutniała i paluszkiem wskazała w pewnym kierunku.

Spojrzałem tam, było strasznie ciemno, a czerń wydobywała się z tej ciemności i zbliżała w naszym kierunku.

- Lloyd, ja się boję...- zaczęła płakać mi w ramię i trząść się z strachu.

- Będzie dobrze.- pogłaskałem ją po plecach chcąc ją uspokoić, ale nie wiele to dało.

Z ciemności wyłoniła się nagle jakaś postać. Miała czarne do ziemi włosy i ubrana była w tego samego koloru szatę, którą ciągła za sobą.

- (T.i)?- nie wierzyłem w to. To była ona. Taka jak teraz.

- Oh... Lloyd? Taki mięczak jak ty, ma znowu zgrać bohatera? No proszę ciebie, ty nie dasz rady ze mną...- w jej ręce wyrósł czarny miecz owiany w czarny dym i ruszyła w naszym kierunku.

Pov Cole

- On nie daje rady.- powiedział nagle Selion, tuż po zniknięciu Lloyda.

- Skąd wiesz?- zapytałem.

- Bo już by wrócił. Idź tam. Wiesz jak.- spojrzał w moim kierunku.- Idź bo sam ciebie tam wyślę.

- Ale może mu się uda, poczekajmy...

- Tu chodzi o moją siostrę!- krzyknął i rzucił czarną kulą we mnie.

- Moja głowa...- mruknąłem pod nosem i podniosłem się z ziemi.

Wszystko do okoła było czarne.

- C.... Cole...- podbiegła do mnie mała dziewczynka, zalana łzami i przytuliła się do mnie.

- (t.i)? - byłem zdziwiony.

- Lloyd przegrywa, a ja umieram...- patrzyłem przerażony na dziewczynkę i zobaczyłem jak na jej białej sukience pojawia się krew.-  Proszę, uratuj mnie.

Spojrzałem przed siebie. Lloyd leżał na ziemi zmęczony, a nad nim stała dorosła (t.i) z mieczem w dłoni i chciała zadać ostateczny cios blondynowi.

- Stój!- krzyknąłem w jej kierunku, a ona spojrzała w moim kierunku.

- Myślisz, że tobie zależy na mnie bardziej niż jemu i mnie uratujesz?- zapytała mnie nadal mając miecz nad Lloydem.

- Co?- zapytałem nie rozumiejąc.

- Uratować mnie może osoba, dla której coś znaczę, ale dla niego jestem nikim.- wbiła miecz w chłopaka, a on nagle zniknął.- On żyje, tylko nie będzie mógł tu wrócić. - wywróciła oczami i zaczęła iść w moim kierunku. - Nie rozumiesz? To koniec, ja tu żądzę i nikt mnie nie pokona.- skierowała miecz w moim kierunku.

- Nie. Nie pozwolę ci na to. Nie jesteś taka.- zrobiłem kilka kroków do wciąż zbliżającej się do mnie dziewczyny.

- Jestem, jestem właśnie taka.- uniosła wysoko miecz i gwałtownie nim się zamachnęła. Na początku myślałem, że chce mnie zabić, ale nie. Obok mnie leżała martwa już, mała (t.i).

- Dlaczego to zrobiłaś?!- łza spłynęła po moim policzku.

- Nie rozumiesz? Taka właśnie jestem!- stała metr przede mną, a jej miecz był zwrócony w moim kierunku.

- Nie jesteś.- podszedłem do niej blisko i chwyciłem jej dłoń, w której trzymała miecz.- Dalej zabij mnie.

- Aż tak bardzo chcesz być martwy?- zapytała z drwiną.

- Kocham ciebie (t.i). I nie pozwolę ci, abyś się zatraciła w mroku, bo mi na tobie cholernie zależy.- patrzyła na mnie osłupiała, a ja to wykorzystałem i ją pocałowałem.

Lego Ninjago (x Reader) 2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz