- Sprawa jest prosta.- zaczęłaś.- Im szybciej uratujecie się łącząc żywioły, tym większe prawdopodobieństwo, że przeżyjecie. Sześcian blokuje pojedyńczy żywioł, ale nie połączone. Czas start!- krzyknęłaś z radością w głosie.
- Już tracisz duszę, skoro się tym tak ekscytujesz.- stwierdził Selion.
W tle było słychać przerażone głosy ninja, gdy Sześcian zaczął się wypełniać wodą.
- Oni serio myślą, że to na serio.- nie opanowanie zaczął się śmiać.
- A ty jak byś zareagował?- uniosłaś jedną brew.
- Bardzo szybko bym się wydostał, już bym dawno sobie leżał po za sześcianem, o tak.- położył się na trawie.
- Yhym... Już to widzę. - wywróciłaś oczami.
- Nie długo woda wypełni to na maxa.
- Jest dopiero połowa. Dadzą radę.
- A co jak nie? Dalej będziesz próbować?
- Musi być przecież jakiś sposób. Chociaż woda, ogień, ziemia... Ej... Tak teraz myślę i chyba wiem, dlaczego im nie wychodzi.
- No dlaczego geniuszu?
- Bo brakuje im powietrza, nie nauczą się inni, jeżeli go nie będzie.
- A no faktycznie... Debil z ciebie.
- To nie moja wina!
- Chciała byś, ej już prawie koniec. Dziesięć, dziewięć, osiem, siedem...
- Przestań liczyć.- warknęłaś.
- Cztery... Trzy... Dwa...- wywróciłaś oczami.
Spojrzałaś w kierunku sześcianu, który zrobił się cały czerwony.
Koniec czasu...- westchnęłaś i podeszłaś do niego, po czym Sześcian sam znikł.
- Czy ty jesteś normalna?!- wrzeszczał na ciebie Jay.
- Nie, ale już wszystko wiem, potrzebujemy ninja powietrza.- klasnęłaś w dłonie.
- Nie mogłaś wcześniej na to wpaść?!- krzyczała na ciebie Nya.
- Mogliśmy tam zginąć, przez ciebie!- do kłótni dołączył się Kai, normalne.
- Gdzie znajdziemy ninja powietrza?- powiedziałaś z dziwnym spokojem.
- Skoro on nam pomoże, to jestem za.- stwierdził Cole.
- A ty co taki spokojny, prawie umarłeś!- kłócił się Kai.
- Bo (T.I) się mu podoba.- stwierdził Lloyd, z szatańskim uśmiechem na ustach.
Wszyscy wybuchli śmiechem, a ty "spaliłaś buraka".
***
- Dasz radę? - zapytał ciebie Selion.
- Nie możesz przecież już zostać tu dłużej, więc to bez znaczenia.- wepchnęłaś smutna.
- Te pełnie są za szybko.- powiedział, a ty usiadłaś na ziemi otwierając swoją księgę.
- Zobaczymy się dopiero za dwanaście księżyców...- zrobiłaś podkówkę ustami.
- Chyba, że zmienisz się w demona. - wzruszył ramionami.
Zaczęłaś recytować zaklęcie. Pod wami pojawił się okrąg, a chwilę później tuba.
- Zobaczymy się szybciej niż myślisz.- to były jego ostatnie słowa, nim znikł.
Kiedy skończyłaś, poszłaś do swojego pokoju. Zdziwiło ciebie to, że drzwi były zamknięte.
- Wynoś się stąd! - było słychać jedynie krzyk Nyi.
Westchnęłaś ciężko. Poszłaś na zewnątrz, popatrzeć na pełnię księżyca.
- Nie możesz spać?- koło ciebie zjawili się Cole.
- Jakoś tak średnio.- wyjęłaś z kieszeni telefon.
Trochę trwało nim nauczyłaś się go obsługiwać, ale udało ci się.
- Co tam masz ciekawego?- zapytał Cole.
- Fanfiki o Lloydzie.- zaśmiałaś się.
- Serio?- widać było, że chłopak był zaskoczony.
- No, i to nie mało. Macie dużo fanek. Nawet o tobie kilka jest.- puściłaś do niego oczko.
- Nie no, teraz to sobie żartujesz.- uniósł jedną brew i założył ręce na piersi.
- No sam zobacz.- dałaś mu przed twarz telefon.
- O kurde. Chciał bym teraz pozdrowić wszystkie moje fanki.- zaczął machać, udając że wypowiada jakieś ważne przemówienie.
Zaśmiałaś się głośno na jego gest.
- Ja serio ci się podobam?- zapytałaś nieśmiało.- Co ty, to tylko głupi żart Lloyda. Nie bierz tego do siebie.- powiedział zbywająco, po czym sobie poszedł.
Zacisnęłaś mocno szczękę, aby się nie popłakać. W końcu przyznałaś to do siebie, że Cole ci się podoba.