Obudziłaś się w pokoju Nyi. Do okoła ciebie znajdowali sie Ninja.
- Jak macie na imię?- zapytałaś.
- N... Nie pamiętasz nas?- blondyn był zszokowany.
- Pamiętam, ale do dzisiaj mi się nie przedstawiliście. Nie jestem wróżką by znać wasze wszystkie imiona.- wywróciłaś oczami.
- Faktycznie.- blondyn podrapał się po karku.- Jestem Lloyd.
- Kai.
- Zayne.
- Cole.
- Jay.
- Nye i Wu, znasz.- dodał na koniec blondyn, a ty kiwnęłaś głową na tak.
W milczeniu wszyscy poszliście na kolację, a w drodze myślałaś o tym, jak długo spałaś.
- Długo byłam nie przytomna?- zapytałaś gdy zajeliście miejsca w jadalni.
- Cały dzień.- odpowiedział ci Zayne.
Na kolację był kurczak, a ty patrzyłaś na to jak oni, pochłaniali niewinne zwierzę. W świecie z którego pochodzisz nie wolno jeść zwierząt, jest tam to uznawane za kanibalizm.
- Jutro trening, o 12.- zdeklarowałaś.
- W nocy?- zapytał głupio Jay.
- Po południu.- zniesmaczona kolacją, wzięłaś wszystkie owoce z stołu i poszłaś.
***
- Skąd w ogóle jesteś?- zapytała ciebie Nya, gdy już prawie zasypiałaś.- Pochodzę z jednej z ośmiu krain.- odwróciłaś się do niej plecami.
- Jak to możliwe, ze smoki mają dziecko, które jest człowiekiem?
- Nie za ciekawska jesteś?- podniosłaś się i spojrzałaś na nią.
- Taka już jestem, a po za tym nie dziw mi się. Jestem pod jednym dachem z osobą o której nic nie wiem. Opowiedz mi wszystko!- założyła ręce na piersi.
- Eh... No dobra. Wasze smoki żywiołów w tej krainie, nie mają stałej formy.- zaczęłaś.
- No tak, ale nie o nasze smoki mi chodzi.
- Wasze smoki, pochodzą z mojego świata, gdzie nie są tylko "esencją" żywiołu, a zwykłymi, prawdziwymi, żywymi smokami. Ja też nim jestem. Smoki z naszej krainy mogą zmienić się w ludzi. Niestety, zakazane jest to, aby smoki mogły być razem. Moi rodzice złamali ten zakaz, ale że moja mama należy do rady, nie skazano jej, ani mnie czy mojego ojca na śmierć, ale to nie znaczy, że może się to zmienić.- gdy skończyłaś, ponownie się położyłaś.
- Czyli jesteś córką mojego smoka?- uniosła wysoko brwi.
- Ta... Mniej więcej...- po tych słowach zasnęłaś.
***
- (T.I), wstań córeczko...- (T.I), błagamy ciebie, wstań...
Obudziłaś się gwałtownie, z przyśpieszonym biciem serca. To były głosy twoich rodziców. Spojrzałaś na zegarek obok łóżka dziewczyny. 8:38. Jej już tutaj nie było.
Pewnie poszła na śniadanie...- pomyślałaś.
Weszłaś do kuchni, lecz tam nikogo nie było. Dotarły do ciebie krzyki z zewnątrz. Szybko pobiegłaś w ich kierunku. Do okoła statku latały dwa smoki, ale nie byle jakie, tylko to twoi rodzice. Podbiegła do ciebie Nya z Zaynem.
- Chcieliśmy polecieć na smokach, ale nasze się nas nie słuchają.- powiedział Zayne.
Podeszłaś do krawędzi statku, aby być jak najbliżej nich.
- Oddajcie naszą córkę.- odezwał się smok lodu.
Niestety nie mógł przybrać swojej prawdziwej formy, przez co był jedynie esencją.
- Mamo... Tato... Tęsknie...- powiedziałaś, na skraju łez.
- Dopiero kiedy nauczy Ninja, łączeniu żywiołow.- do rozmowy dołączył sie Wu.
- To jest zbyt niebezpieczne!- krzyczała twoja mama.
- Nasze oba światy są narażone, to jedyny ratunek!- krzyknął sensei, nie dając za wygraną.
- Wrócimy po ciebie.- powiedział twój ojciec, po czym zmienili sie w dymy i "wrócili" do Ninja żywiołów.
Łzy ci spłynęły po policzkach, ale szybko je wytarłaś. Wiedziałaś o jakim zagrożeniu, mówił Wu, dlatego twój strach wzrósł, ale ukrywałaś to przed innymi idealnie.
- Zacznijmy trening.- powiedziałaś z śmiertelną powagą.
***
- Na bank to dlatego, że jesteśmy źle w parach!- krzyknął zdenerwowany Jay, gdy po raz kolejny nie mógł połączyć swojego smoka, z smokiem Lloyda.- Powinienem być z Nyą, od razu by mi wyszło!- Nie zawsze Nya będzie przy tobie, po za tym to nic trudnego, musicie sobie zaufać. - wzruszyłaś ramionami na koniec.
- Łatwo ci mówic.- mruknął pod nosem niebieski Ninja.
- No ludzie, to nie jest takie trudne...- przetarłaś twarz dłońmi.
- Odezwał się spec.
- Jay, ty już mnie nie denerwuj.- Podeszłaś do niego.
- To pokaż, jakie to proste.
- Oczywiście, że ci pokażę.- w drodze na skraj statku, chwyciłaś Cole'a za dłoń ciągnąc go za sobą.
- Czekaj, czekaj, co ty chcesz zrobić?- powiedział panikując, ale ty mu nie odpowiedziałaś, tylko dalej pociągnęłaś go, lecz tym razem wypadliście za burtę.
- Czy ty jesteś normalna!- darł się w niebo głosy.
- Tylko tak najłatwiej nauczysz się łączyć smoki! Pomyśl o naszym wspólnym smoku!- odkrzyknęłaś mu.
Udało się wam bardzo szybko, więc po chwili wróciliście na statek, na waszym niebiesko brązowym smoku. U reszty w oczach było widać zdziwienie i szok.