Rozdział 6

2.6K 60 4
                                    

Nazajutrz bardzo starannie wyszykowałam się do szkoły. Chciałam czuć się pewnie, stając oko w oko z Dastinem.

-Wyglądasz bosko.-gwizdnęła na mój widok Lorna. Miałam na sobie białą koronkową koszulkę i dżinsowe szorty z wysokim stanem. Moje długie, gęste włosy pozostawiłam rozpuszczone, przewiązałam je z tyłu białą kokardką, aby odsłonić twarz. Wyjątkowo, pomalowałam się dzisiaj. Moje oczy zdobiła zrobiona eyelinerem jaskółka, wytuszowałam też rzęsy. Dodatkowo musnęłam policzki różem. Ale największy efekt robiły usta pomalowane czerwoną pomadką. 

-Nie za bardzo się wystroiłam?- upewniłam się.

-Nie, jest idealnie.- zapewniła mnie.- Chyba wiem dla kogo tak się ubrałaś.

Popatrzyłam na nią z byka.

-Wiesz dobrze, że dla nikogo się nie stroję. A już tym bardziej nie dla faceta. Po prostu chciałam się dobrze czuć, gdy Dastin się do mnie dobierze.

-Nie mam zamiaru się do ciebie dobierać.- usłyszałam za sobą głos, który należał do sprawcy całego tego zamieszania. Obróciłam się niechętnie, stając oko w oko z Dastinem.- Wybacz, ale nawet kijem bym nie dotknął wariatki, która zrobiła z siebie pośmiewisko przy moich znajomych, a potem uderzyła mnie w twarz. To nie tak, że wyglądasz źle, bo całkiem ładna z ciebie sztuka. Ale panienki, które udają wzorowe uczennice, a potem dają się obściskiwać, pierwszemu lepszemu, nie są w moim typie. 

Rozdziawiałam usta z niedowierzaniem. Owszem popełniłam błąd, ale jednak z tym osądem grubo przesadził. Nie dałabym się obściskiwać nieznajomemu, odepchnęłabym Felixa i poradziłabym sobie z nim nawet bez Dastina. Wcale nie zgrywałam też wzorowej uczennicy, ja naprawdę nią byłam.

-Jak możesz tak o mnie mówić? To ty mnie sprowokowałeś.- zrobiłam groźną minę.- Zrobiłam tylko to czego chciałeś. W końcu się zabawiłam.

-Tak, zabawiłaś się.- przewrócił oczami, jednocześnie krzyżując ręce na piersi.- Ze wszystkich chłopaków wybrałaś akurat tego idiotę. Felix to zwykły podrywacz, zalicza na potęgę, takie naiwne panienki jak ty. Zaciągnąłby cię do lasu i zrobiłby z tobą co chciał. Nawet byś się nie sprzeciwiała.

-Wcale, że nie. Miałam wszystko pod kontrolą. Niepotrzebnie się wtrąciłeś.- oznajmiłam z wyższością. Jak nisko mnie oceniał, wcale nie byłam dziewczyną, która dawała się wykorzystać.

-Następnym razem nie będę się wtrącał.- popatrzył na mnie krzywo.- Zobaczymy jak sobie poradzisz.

Coś w jego głosie podpowiedziało mi, że chodziło mu o coś więcej, niż tylko o to, żeby mnie pouczyć. On oczekiwał ode mnie nie tylko przeprosin, ale i wdzięczności. Postanowiłam, że jeśli dzięki temu miał się w końcu odczepić, to mogłam to zrobić. Chciałam zakopać akurat ten topór wojenny, wystarczyło mi, że zwykle i tak czepiał się mnie, bez żadnego powodu.

-Posłuchaj.-zaczęłam.- Przepraszam, za to , że ci przywaliłam, okej? I jestem wdzięczna za pomoc, ale potrafię sama sobie poradzić. Nie potrzebuję ochrony. Jestem już dużą dziewczynką.

Parsknął śmiechem, słysząc ostatnie zdanie.

-Niech ci będzie.- powiedział rozbawiony.- Ale tak między nami...- pochylił się nade mną.- Bijesz jak księżniczka, księżniczko.- szepnął mi do ucha. Zanim dotarł do mnie sens jego słów, moje serce zdążyło zabić odrobinkę szybciej. Pokazałam Dastinowi język, gdy się odsunął.

-Co się dzieje?- dołączył do nas mój brat. W jego głosie słychać było lekką niepewność.

-Twoja siostra gorąco mnie przeprasza za bycie jędzą.- oznajmił głośno Dastin. Kilka przechodzących obok nas osób popatrzyło w moją stronę. Pokręciłam tylko głową.

-Jesteś niemożliwy.- nie zdążyłam ukryć uśmiechu. Musiałam przyznać w duchu przed samą sobą, że trochę mnie rozbawił. A już myślałam, że da sobie spokój. Niestety, pomyliłam się. Przy nim, nigdy nie wiedziałam, jak potoczy się rozmowa. 

-Tylko do twoich usług.- puścił do mnie oczko. Spuściłam wzrok. Dobrze, że miałam na policzkach róż, bo byłoby widać, że naprawdę się czerwienię. 

Nagle Lorna pociągnęła mnie za rękę.

-Musimy już iść, bo spóźnimy się na lekcję.- zawołała, ciągnąc mnie. Ruszyłyśmy do klasy. 

-Co to było?- szepnęła, gdy trochę się od nich oddaliłyśmy.

-Nie mam zielonego pojęcia.- odszepnęłam.

Kilometr do szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz