Rozdział 8

2.4K 62 5
                                    

Kolejne dni upłynęły mi wyjątkowo szybko, ani się obejrzałam, a już był piątek. Właśnie skończyliśmy ostatnią lekcję. Spakowałam swoje rzeczy do torebki i zaczekałam, aż Lorna zrobi to samo. Dziś był mój dzień na odwózkę. Nie miałam jeszcze swojego auta, ale odkąd zrobiłam w marcu prawo jazdy, mama dwa razy w tygodniu pożyczała mi swoje stare volvo. W inne dni do szkoły jeździłyśmy autem Lorny, która zrobiła prawo jazdy w podobnym czasie co ja.

Idąc w stronę samochodu, z przyjemnością wystawiłam twarz na promienie słońca. Miałam dobry humor. Udało mi się dopracować oceny na koniec roku, moje świadectwo miało wyglądać idealnie. Zapracowałam sobie na to. 

 Mój plan był prosty, osiągnąć wszystkie wyznaczone przez siebie cele. Po ukończeniu liceum miałam zamiar wybrać się na studia dziennikarskie. Od zawsze uwielbiałam pisać. Udzielałam się w różnych kółkach zainteresowań, ale moim ulubionym było prowadzenie naszej szkolnej gazetki. To ja wymyślałam najlepsze pomysły na artykuły i nadzorowałam resztę osób, które tylko mi pomagały. 

Kto wie, może kiedyś udałoby mi się napisać i wydać własną książkę? Na razie nie miałam jeszcze pomysłu o czym ta książka mogła by być. Wiedziałam tylko, że na pewno nie byłoby to jakieś durne romansidło. Co to to, nie. 

-Grosik za twoje myśli.- zagadnęła mnie Lorna. 

-Nic takiego.- odparłam wesoło.- Myślałam właśnie o moim przyszłym zawodzie.

-Nudy.- przewróciła oczami. - Nie wnikajmy w to po raz kolejny. Zaraz zaczniesz znowu filozofować.

-Ranisz moje uczucia.-zachichotałam. Ale miała rację. Mogłabym o tym gadać bez końca. Zazwyczaj zaczynało się niewinnie, tak jak teraz, drobną wzmianką, a kończyło się na półgodzinnym wywodzie na temat planowanej przyszłości. 

Zauważyłam, że ni stąd, ni zowąd, jej mina z pogodniej zamieniła się w lekko skonsternowaną.

-Co jest?- zmartwiłam się. Nie wiedziałam skąd ta zmiana.

-Zahra...-zaczęła niepewnie.- Gdybym cię o coś poprosiła, zrobiłabyś to?

-To zależy od tego, czego dotyczyłaby ta prośba. - wolałam niczego nie obiecywać w ciemno. 

-Kumpel Marca robi u siebie jutro imprezę.

-No i co z tego?-spytałam.

-Marco mnie zaprosił.- wyznała zawstydzona. Zdziwiłam się. Marco nigdy nie zapraszał dziewczyn, zawsze wychodził gdzieś sam i tam kogoś poznawał, oczywiście była to przelotna znajomość.- To jeszcze nie jest randka, ani nic w tym stylu. Na razie chcemy iść jako para przyjaciół.

Ta jasne, jako para przyjaciół, pomyślałam z przekąsem. Po zarumienionych policzkach Lorny, wiedziałam, że liczyła, że to spotkanie wszystko rozstrzygnie. Jeśli Marco ją skrzywdzi, zabiję go, postanowiłam w myślach.

-I tego dotyczy ta prośba? Chcesz pozwolenia? Dobrze wiesz, że je masz. To wasza sprawa, co robicie.- oznajmiłam.

-Dzięki, bardzo mi na tym zależy, wiesz o tym. - trochę się rozpogodziła.- Ale nie o to mi chodzi.-powiedziała.- Chciałam cię prosić, żebyś poszła z nami. Ze mną, Marco i Dastinem.- mówiła tak niewyraźnie, że z początku wydawało mi się, że się przesłyszałam.

-Żartujesz sobie? Nie chcę iść już na żadną imprezę. Pamiętasz jak skończyła się ta ostatnia?

-Zrób to dla mnie, proszę.- popatrzyła na mnie z błaganiem w oczach.- Naprawdę, nie chcę iść tam bez ciebie.- zawsze gdy tak na mnie spoglądała to miękłam. Nie miałam serca, żeby jej odmówić. Ale tym razem postanowiłam być twardsza.

-Nie ma mowy. Mam iść tam z Dastinem? Nie chcę kusić losu. A poza tym mam szlaban do końca roku szkolnego.- powiedziałam z mocą. Miałam nadzieję, że te argumenty do niej trafią.

-Daj spokój, Dastin nie jest taki zły. Ostatnio to była całkiem inna historia, teraz już będziesz wiedzieć, jak się przy nim zachować.- wyszczerzyła zęby w uśmiechu.- A szlabany zawsze można jakoś ominąć.- puściła do mnie oczko.- Jutro będziesz nocować u mnie. Twoi rodzice wcale nie muszą wiedzieć, że idziesz na imprezę.

-Mam skłamać?- nie lubiłam kłamać. Wierzyłam w kłamstwo w dobrej sprawie, ale po co oszukiwać, kiedy to wcale nie było konieczne?

-Powiesz tylko, że u mnie nocujesz. To będzie zatajenie prawdy. - odparła, wielce z siebie zadowolona.

-Widzę, że wszystko sobie zaplanowałaś. Po raz kolejny. - Lorna była typem intrygantki. Z nas dwóch to ona była od knucia.

-Błagam zgódź się. - poprosiła po raz kolejny.

-Nie.- ale w moim głosie, nie było już wielkiego przekonania. 

                                                                   ★☆★☆★☆★☆

Lorna zabiję cię, pomyślałam.

-Mogę dzisiaj nocować u Lorny?- spytałam mamę nazajutrz. Popatrzyła na mnie zaskoczona.

-Hmm.- zastanowiła się.-A dlaczego akurat dzisiaj?

-Jest sobota, za niecałe dwa tygodnie koniec roku szkolnego. Lorna i jej mama niedługo potem wyjeżdżają do krewnych za granicę. Nie będziemy się widzieć cały miesiąc. Chciałybyśmy spędzić ze sobą jak najwięcej czasu do tego momentu.- powiedziałam. To była prawda. Lorna naprawdę wyjeżdżała, wiedziałam, że będę za nią tęsknić.

-Ok, myślę, że to dobry pomysł. Wiem, że jesteście jak takie papużki nierozłączki.- uśmiechnęła się ciepło. - A co będziecie robić?

I tu zaczynały się schody. Nie mogłam powiedzieć całej prawdy.

-To co zwykle. Słuchać muzyki, tańczyć, jeść.- odparłam pogodnie. Jednak w środku nie czułam się beztrosko. Zostałam niemal zmuszona do okłamania mamy i nie było mi z tym dobrze. - Szykuje się niezła imprezka. - no dobra, musiałam wyrzucić z siebie to słowo. Nie dałoby mi to spokoju. 

-To bawcie się dobrze. Marco też gdzieś dzisiaj idzie, więc to będzie sprawiedliwe, że i tobie damy wychodne.

-Super.-pocałowałam ją w policzek. Wychodząc z domu przytuliłam ją mocno na pożegnanie. Z ojcem nie poszłoby tak łatwo, jak to dobrze, że miał pracować do późna.


Kilometr do szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz