Rozdział 16

2K 46 4
                                    

-Jeszcze nigdy tu nie byłam.- odezwałam się po chwili ciszy, zauroczona pięknym widokiem.- Wow, niesamowite miejsce. Jak z bajki. 

W pobliżu nie było, ani jednej żywej duszy. Przed nami rozciągała się niewielka piaszczysta plaża, miała kształt nierównego okręgu. Otaczała jeziorko, w którym woda mieniła się pięknie, odbijając promienie słońca. Jednak nie to było najpiękniejsze. Najbardziej urokliwym widokiem była mała wysepka pośrodku jeziorka, z tej odległości mogłam zobaczyć znajdującą się tam niewielką wierzbę płaczącą, pod którą stała ławeczka. Wokół nas rosły różne krzewy i kwiaty. Ścieżka którą tu przyjechaliśmy, prowadziła do majaczącej w oddali szosy, przesłoniętej drzewami.

-Gdzie jesteśmy?-spytałam zaciekawiona.

-Na terenie prywatnym.- powiedział Dastin, jak gdyby nigdy nic.- Włamaliśmy się tu. Jeśli ktoś nas przyłapie to będziemy musieli uciekać.

Zamurowało mnie. Czar prysł. 

-Co?!-zawołałam.- Ale to jest przestępstwo! - zaczęłam panikować. - Na naszej pierwszej randce popełniamy przestępstwo! Jesteś niemożliwy! Zwariowałeś. 

-Zawsze możemy pojechać na pizzę, jeśli chcesz. Powiedz tylko słowo, a zabiorę cię do pizzerii. - zaproponował Dastin wesoło. -  Zostawimy piknik, który tu dla nas zrobiłem. I wodę. I plażę. To zależy od ciebie czy spędzimy ten czas jedząc pizzę, czy jednak zrobimy coś zajebistego. 

Zastanowiłam się. Miał rację. Widać, że bardzo się postarał. Nie mogłam tego zniszczyć swoimi wątpliwościami. Zresztą... Czy w życiu zawsze trzeba było robić tylko to, co wypada? Włamanie się na czyjąś posesję było niedozwolone. Pizza w restauracji była dozwolona. Jednak nie mogłaby zapewnić nam dreszczyku emocji. A może o to właśnie w życiu chodziło? O ten lekki dreszczyk, który właśnie przeszył moje ciało? Był cudny.

Jedno było pewne. Z Dastinem nie miałam się nudzić.

-Zostajemy.-zadecydowałam. Uśmiechnął się łobuzersko, przyciągając mnie do siebie.

-Zuch dziewczyna.- pocałował mnie namiętnie. - Moja dziewczyna. 

- Tylko twoja. - odpowiedziałam. - A ty mój. 

Już po chwili, śmiejąc się, zrzuciliśmy ubrania i wskoczyliśmy do wody. Była cieplutka. Dastin ochlapał mnie, a ja odwdzięczyłam mu się tym samym. Przez jakiś czas pływaliśmy, krążąc wokół siebie. Chciał mnie pocałować, a ja mu umykałam. Gdy w końcu mnie dopadł, długo nie oderwaliśmy od siebie ust.

-Kto ostatni na wysepce ten robi masaż pleców!-zawołałam, po czym śmignęłam w stronę wysepki. Płynęłam najszybciej jak potrafiłam, chcąc być pierwsza. Z początku miałam przewagę, bo wzięłam go z zaskoczenia, jednak minął mnie metr od wysepki.

-Przegrałaś! Wisisz mi masaż.- powiedział, szczerząc zęby. Pomógł mi wyjść z wody.

- Ah, Ty! - udałam oburzenie. - Mogłeś dać mi wygrać. 

- Nigdy w życiu. - powiedział z uśmiechem. - Twoje dłonie na moim ciele jako wygrana? Zbyt kuszące, żeby z tego zrezygnować. Jak chcesz, to możemy się ścigać codziennie. 

Pociągnął mnie na ławeczkę. Usiadłam mu na kolanach.

-Kto by pomyślał... Ty i ja.-powiedziałam.-Mam wrażenie, że byliśmy wrogami sto lat temu. Chyba jest coś w tym powiedzeniu, że kto się czubi, ten się lubi.

- Faktycznie, pasuje do nas. - odparł. 

Przytuliłam się do niego. W jego ramionach czułam się bardzo bezpiecznie. Czas mógłby się teraz zatrzymać. Ten właśnie moment, wydał mi się najbardziej nierzeczywisty. Jakby ktoś dopisał go niespodziewanie do dziennika mojego życia. Sama nie potrafiłam uwierzyć, że to dzieje się naprawdę. 

Kilometr do szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz