Rozdział 18

1.6K 27 6
                                    

-Na zewnątrz jest mróz.- powiedział Eryk, kiedy już oboje byliśmy gotowi do wyjścia. 

Oczywiście wcześniej pomógł mi się przygotować. Miałam na sobie czerwony sweterek, który ciasno mnie opinał, czarną spódnicę, czarne rajstopy i botki. Zrobiłam mocniejszy makijaż i rozpuściłam włosy, które sięgały lekko za ramiona. Ścięłam je dawno temu. 

-Jest styczeń, co poradzić. - wzruszyłam ramionami. - Podasz mi tę ciepłą puchową kurtkę i wełniany szal?

-Oczywiście.

W tygodniu pracowała u nas Selena, moja pomoc domowa, a w weekendy towarzyszył mi  Eryk. Selena mieszkała blisko nas, tak żeby zawsze być w pobliżu. Jej zadaniem było pomaganie mi w tych codziennych czynnościach, które sprawiały mi trudność. Była to pogodna kobieta, po trzydziestce. Jej nastoletni syn często przesiadywał u nas po szkole, lubił grać z Erykiem w gry na konsoli. Świetnie się dogadywali. 

Miałam swój samochód, przystosowany do mnie, jeździłam nim do pracy. Cztery lata temu otworzyłam małą restaurację. Zajmowałam się również cateringiem. Dostarczaliśmy jedzenie na różne imprezy okolicznościowe. Radziłam sobie całkiem nieźle. Miałam różne sprzęty, które ułatwiały mi życie. 

Po wypadku odnalazłam sens w gotowaniu. Lubiłam to zajęcie, a z czasem hobby zmieniło się w coś dzięki czemu mogłam zarabiać. Wydałam książkę kucharską i właśnie byłam w trakcie jej promocji. Lista moich zajęć ciągnęła się w nieskończoność, ale cieszyło mnie to. Miałam mnóstwo pracy, czasami nie wyrabiałam, ale mimo to byłam zadowolona z życia. 

Kiedyś chciałam zajmować się czymś zupełnie innym, ale z biegiem czasu zmieniłam zdanie. Porzuciłam moje dziecięce marzenia, ale nie żałowałam. Zostawiłam swoje dawne życie za sobą, a przynajmniej starałam się. 

Eryk pracował w  firmie ojca, która w jego rodzinie była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Był jedynakiem. W przyszłości firma miała być jego, choć niewielka, to liczyła się na rynku. I pomimo tego, że oboje byliśmy zapracowani zawsze staraliśmy się  spędzić ze sobą jak najwięcej czasu. Codziennie, po ciężkim dniu, jego ramiona były jak lekarstwo. Poznaliśmy się trzy lata temu, zamówił u nas jedzenie na swój bankiet. Musiałam wpaść mu w oko, bo z miejsca zaprosił mnie na spotkanie. Długo nie przyjmowałam tego zaproszenia, ale był uparty. Odtąd ciągle coś u nas zamawiał, na różne okazje. Robił mi też świetną reklamę. Bardzo się starał, wymyślając coraz to nowe pomysły, abym się zgodziła. I w końcu mu uległam, gdy zrozumiałam, że mnie zafascynował. Parą zostaliśmy po roku znajomości, a pół roku temu wprowadziłam się do niego. 

-To będzie dobry dzień.- powiedział Eryk, gdy wychodziliśmy z domu. I miał rację. To był dobry dzień. Najpierw pojechaliśmy do muzeum sztuki, które bardzo lubiłam, później  do mojej ulubionej restauracji. Obejrzeliśmy też komedię romantyczną w kinie, zajadając się popcornem. Do domu wróciliśmy wieczorem. 

-Tylko się nie denerwuj, okej? -szepnął do mnie, gdy zdejmowaliśmy kurtki. Spojrzałam na niego z pytaniem w oczach. Był dziwnie podekscytowany. Coś tu nie grało. Wjechaliśmy do salonu.

-Niespodzianka!- usłyszałam wiele głosów na raz. W wystrojonym serpentynami i balonikami salonie, kłębiło się mnóstwo osób. Moja rodzina i przyjaciele tu byli. Wszyscy rzucili się do mnie, aby złożyć mi życzenia. Na suficie ktoś zawiesił transparent z napisem ,,Wszystkiego najlepszego''. Wzruszenie ścisnęło mi gardło. Łzy napłynęły do oczu. Zrobiło mi się ciepło na sercu, że zorganizowali dla mnie przyjęcie.

-Dziękuję. Dziękuję.-powtarzałam, zduszonym ze szczęścia głosem, przyjmując życzenia i prezenty.- Jesteście kochani.

-Ciociu! Zrobiłam dla ciebie laurkę.- podbiegła do mnie Tina, moja pięcioletnia bratanica. Córeczka Lorny i Marco, którzy jeszcze przed jej narodzinami wzięli ślub. Tina była pięknym, uroczym dzieckiem. Wszędzie jej było pełno. Taki promyczek, który rozświetlał cały dom. Uwielbiałam ją. 

-Jest śliczna.-powiedziałam z uśmiechem. Oparła się o moje nogi, a ja pocałowałam ją  w czoło. Uścisnęłam kolejno mamę, tatę, Lornę i Marco. Byłam taka szczęśliwa, że wszyscy tu byli. To najlepszy prezent, jaki mogłam dostać.



Kilometr do szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz