Rozdział 19

1.9K 30 4
                                    

Moja impreza urodzinowa trwała w najlepsze. Ciągle ktoś do mnie podchodził i zagadywał. Robili wszystko, abym czuła się najważniejsza. Niektórych znajomych nie widziałam już od dawna i miło było pogadać. W zatłoczonym salonie było głośno i wesoło, co rusz ktoś wybuchał śmiechem. Nie brakowało jedzenia, picia i muzyki.

-Udana impreza.-zagadnął mnie Eryk. Nastawiłam usta, aby mnie pocałował.

-Jest wspaniale. Wiem, że to ty ją zaplanowałeś. Dziękuję.-przytuliłam go. I właśnie czasem w takich chwilach, gdy doznawałam ogromnego szczęścia, przychodziły wyrzuty sumienia. Żal ściskał moje serce, bo podczas, gdy jak cieszyłam się życiem, on już nie miał takiej szansy. Już nigdy nie będzie obchodził urodzin, nie będzie miał możliwości, żeby się zestarzeć. Myślałam codziennie o Dastinie, choć nigdy nie wypowiadałam jego imienia na głos. Czasami pozwalałam sobie na przypominanie wspólnie spędzonych z nim szczęśliwych chwil. Nie było ich wiele, ale stanowiły cenny dar.

-Bałem się, że się zezłościsz.- wyznał Eryk.

-Dlaczego?

-Bo wiem, że nie lubisz być w centrum uwagi, że to cię peszy.

-Nie martw się o to. Oni są moją rodziną, przy nich nigdy nie czuję się skrępowana.- uśmiechnęłam się.-Ale ty za to wydajesz się lekko poddenerwowany...

Zauważyłam, że drżały mu dłonie, gdy trzymał kieliszek z szampanem. Niespodziewanie postukał łyżeczką o kruche szkło.

-Proszę o uwagę!- zawołał głośno. Po kolei milkły rozmowy, aż w pokoju zrobiło się zupełnie cicho. Popatrzyłam na niego zdziwiona. Zdumione miny innych, podpowiedziały mi, że nie tylko ja nie wiedziałam o co chodzi. Jego głos rozbrzmiał w salonie.- Wydaliśmy przyjęcie na cześć mojej ukochanej, Zahry. To piękna, cudowna kobieta. Nigdy nie przestajesz mnie zachwycać, Zahro.- zwrócił się do mnie.- Kocham cię najmocniej.- nagle, uklęknął na jedno kolano. Wyciągnął z kieszeni pierścionek.- Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

Wszystko działo się tak szybko. Dopiero po chwili zrozumiałam, że to oświadczyny. I wtedy zdumienie zniknęło. Zastąpiła ją radość. Poczułam się niewiarygodnie szczęśliwa. Eryk chciał, abym za niego wyszła! Chciał ożenić się właśnie ze mną!

-Tak!- odpowiedziałam bez chwili wahania.-Kocham cię. Nie wyobrażam sobie bez ciebie życia.

I pocałowaliśmy się. Reszta zaczęła nam bić brawo, a potem złożyli gratulacje. Pierwsi dopadli nas rodzice. Wszyscy cieszyli się naszymi zaręczynami. Moi przyszli teściowie również.

-Pobieramy się!-zawołałam do niego z radością. Na jego twarzy było wypisane ogromne szczęście pomieszane z ulgą. Chyba we mnie nie wątpił? Już dawno wiedziałam, że jest tym jedynym.



                                                                 ★☆★☆★☆★☆

Jakiś czas później pojechałam na taras. Musiałam się trochę przewietrzyć. W środku zrobiło się duszno. Chłodne powietrze od razu mi pomogło.

-Zahro? Co tu robisz? Przeziębisz się.- usłyszałam za sobą głos mojego narzeczonego. Narzeczony, pomyślałam, jak to cudownie brzmi.

-Chciałam zaczerpnąć świeżego powietrza.- powiedziałam.

-Hej! Ty płaczesz?-spytał zaniepokojony. Och, nawet nie wiedziałam, w którym momencie łzy pociekły po policzkach. Tak długo je powstrzymywałam.

Eryk zrobił zatroskaną minę.

-Czy wszystko w porządku? Smutno ci?- zapytał.

-Nie.-zaśmiałam się.-To łzy szczęścia. 

-Na pewno? Bo widzisz, muszę przyznać, że okropnie się denerwowałem. Bałem się, że nie przyjmiesz moich oświadczyn.-wyznał.

-Dlaczego?

-Bo wiem jak bardzo cierpisz. Wiem, że nie jest ci łatwo. Tak bardzo się staram, żebyś była szczęśliwa, ale zdaję sobie sprawę, że to wymaga czasu.-powiedział. - Wiem, że bardzo go kochasz. I, że wciąż go wspominasz. Jest cząstką ciebie. Jestem świadomy, że ci go nie zastąpię. Nawet nie będę próbował. Ale chciałbym stać się dla ciebie kimś innym. Jesteś dla mnie najważniejsza. I chciałbym...Zahro, ja chciałbym, abym znaczył dla ciebie, choć w połowie tyle ile ty znaczysz dla mnie. Tylko tyle mi wystarczy. Co ty na to?

Zaniemówiłam. Odzyskałam głos dopiero po jakimś czasie.

-Eryk, ja... - musiałam sobie poukładać w głowie słowa, które chciałam mu przekazać.-  Bardzo cię kocham. Dodajesz mi sił. Tylko ty. Po śmierci Dastin i kiedy dowiedziałam się, że moje nogi nigdy nie będą sprawne, cały świat mi się zawalił. Wciąż się po tym zbieram. Masz rację. To wymaga czasu. Ale to dzięki tobie nauczyłam się, że największa miłość rodzi się w bólu.- powiedziałam z mocą.- Raz jest lepiej. Raz jest gorzej. Takie życie. Trzeba to przełknąć. Ja nie mam żadnych wątpliwości co do nas. A ty?

-Ja też nie. Oczywiście.- uklęknął i wziął moje ręce w dłonie.- Dobrze, że sobie to wyjaśniliśmy. Ale teraz wejdźmy do środka. Naprawdę nie chcę, abyś się rozchorowała.

Pokiwałam głową. Tylko nigdy mnie nie opuszczaj, pomyślałam. Bo jego straty już bym znieść nie mogła. 

Dastin był wyjątkowy, niewątpliwie. Nigdy go nie zapomnę. Nauczył mnie, że nieważne ile czasu mi zostało, ale to jak go wykorzystam. Życie jest kruche, ale warte, aby walczyć o każdą dobrą chwilę. Dastin był moją pierwszą miłością. Eryk miał być tą ostatnią. Był teraźniejszością i przyszłością. 



Kilometr do szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz