Z błogiego snu wyrwał mnie hałas. Zakryłam głowę poduszką, jednak okropny łomot uporczywie drażnił moje uszy. Wsłuchując się w dźwięki jakie wydawały wiertarka, piła i młotek pomyślałam, że nienawidzę remontów. Wiedziałam, że już nie zasnę. Miałam ochotę wstać z łóżka, podejść do oka i krzyknąć sąsiadom, że jest niedziela i powinni cieszyć się dniem wolnym, a nie bawić w majsterkowiczów.
Poleżałam jeszcze chwilę, po czym z westchnieniem uniosłam się na posłaniu. Zerknęłam w lewo. Miejsce obok mnie było puste, a więc mój chłopak już wstał.
I wtedy drzwi do naszej sypialni otworzyły się. Do pokoju wszedł mój ukochany. Wysoki, przystojny brunet. Nie potrafiłam oderwać od niego wzroku, gdy szedł w moim kierunku, niosąc tacę ze śniadaniem.
-Dzień dobry, skarbie.- powiedział. Pocałował mnie w policzek. - Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin.
-Dziękuję.- rozpromieniłam się.- Śniadanie do łóżka? Rozpieszczasz mnie.- popatrzyłam na jedzenie podane na tacy.- Wygląda smakowicie.- ślinka napłynęła mi do ust, a brzuch zaburczał z głodu.-To wspaniały prezent.
-Cieszę się, że ci się podoba.- powiedział, śmiejąc się.- Ale prawdziwy prezent dopiero na ciebie czeka.
-Ale chyba się nie wykosztowałeś?- spytałam zmartwiona, przypominając sobie, że na jego urodziny dałam mu komplet koszul i portfel. Nie był to zbyt oryginalny pomysł na prezent.
-Daj spokój.- zakończył temat.-Jak ci się spało?
-Dobrze, dopóki nie obudzili mnie sąsiedzi. Niech się wypchają z tymi wiertarkami.- narzekałam.
-Jak chcesz to mogę ich upomnieć dla ciebie.- powiedział.
-Ach, nie trzeba.- mruknęłam, zajęta pałaszowaniem ze smakiem tego co mi przyniósł.-Pycha. Uwielbiam jak gotujesz. -Przyglądał się z uśmiechem jak jadłam. Chciałam się podzielić, ale tylko pokręcił głową. Gdy skończyłam, odstawiłam tacę na bok. Musiałam się przygotować na to, co zaraz miało nastąpić.
-Eryku.- wymówiłam wolno jego imię.
-Co jest, kotku?
-Chciałabym wstać. Pomóż mi, proszę.- wolno, swoim tempem ześlizgnęłam się na skraj łóżka, pomagając sobie rękoma. Eryk podjechał moim wózkiem inwalidzkim. Uniósł mnie do góry i posadził na niego.
-Dziękuję.- powiedziałam, gdy układał moje bezwładne nogi. Po chwili zauważyłam, że mi się przyglądał.-Co jest?
-Dawno ci nie mówiłem, jaka jesteś piękna.- Pocałował mnie z czułością w usta.- Jestem szczęściarzem, że ciebie mam. Kocham cię.
-Też cię kocham. Bardzo mocno.- dodajesz mi otuchy, dodałam w myślach. Spochmurniałam na twarzy.
-Hej.-Eryk uścisnął moją dłoń.- Nie myśl o tym. Dziś twoje urodziny. Stuknęła ci dziewiętnastka.
-Ha! Chciałabym.- zaśmiałam się.- Mam 25 lat. Starzeję się.
-To jeszcze nie tak źle. Co ja mam powiedzieć? Jestem od ciebie 10 lat starszy, dziecinko.
-Faktycznie staruch.- zażartowałam. Eryk był taki czuły i kochany. Zawsze obchodził się ze mną bardzo delikatnie, ale nie traktował mnie tak, jakbym była wybrakowana. Dlatego choć z początku byłam niechętna, w końcu pozwoliłam mu się pokochać.
Siedem lat temu miałam wypadek. Przeżyłam. Połamałam kilka żeber, obie ręce, doznałam wstrząśnienia mózgu. Miałam też wiele ran na całym ciele i paskudne stłuczenia. Jednak to paraliż od pasa w dół przesądził o całym moim późniejszym życiu. To było trwałe uszkodzenie, lata rekonwalescencji nie pomogły. Już na zawsze miałam poruszać się na wózku inwalidzkim. Musiałam się z tym pogodzić. Jednak wiedziałam, że nigdy nie pogodzę się z tym, że tamtego dnia zostało zabrane inne życie. Bardzo młode, dobre życie. Mój Dastin. Wspominanie go zawsze sprawiało mi ból. Z czasem nauczyłam się go zagłuszać choć w połowie. Jednak początki były nie do zniesienia. W tych pierwszych miesiącach po wypadku stałam się prawdziwym utrapieniem dla wszystkich. Jeden wielki, oszalały z bólu i straty kłębek bólu.
Dziś byłam wdzięczna za wszystko co w tamtym okresie zrobiła dla mnie rodzina i przyjaciele, kiedyś nie umiałam tego docenić. Odpychałam każdego, kto się do mnie zbliżył. Teraz to Eryk dodawał mi sił. Nie wiedział tego, ale był wszystkim co miałam. Sama myśl o tym pogodnym, dobrym człowieku sprawiała, że wszystko co złe i smutne schodziło na dalszy plan.
-Co powiesz na to, żebyśmy się ubrali i pojechali gdzieś na cały dzień?- zaproponował.
-Jestem za.-powiedziałam, choć jeśli o mnie chodziło, moglibyśmy spędzić ten czas w domu, przed telewizorem. Po jego minie poznałam, że miał jednak jakiś szczególny plan.
CZYTASZ
Kilometr do szczęścia
Teen FictionZahra nie lubi Dastina. Zahra to spokojna, ambitna dziewczyna. Jej głównym celem są dobre oceny w szkole. Dastin to przyjaciel jej brata, miłośnik motocykli. Od zawsze działał jej na nerwy. Za każdym razem, gdy się widzą, a widzą się znacznie częśc...