Rozdział 7

2.5K 64 0
                                    

Na długiej przerwie siedziałyśmy razem z Lorną i kilkoma innymi koleżankami w stołówce. Skubałam swoją sałatkę z kurczakiem, nie miałam apetytu. Od czasu do czasu, spoglądałam na stolik Marco i Dastina, siedzieli otoczeni przez swoich kumpli. Widać że, było im z jakiegoś powodu bardzo wesoło, bo co chwilę wybuchali głośnym śmiechem. Może te śmiechy odbierały mi apetyt. 

Dastin był w powszechnej opinii takim niegrzecznym chłopcem. Wzbudzał respekt. Mało kto miał odwagę mu podskoczyć. Chłopak miał mięśnie jak bokser i był bardzo wysoki. Cała jego prawa ręka pokryta była tatuażem, zrobił go niedawno. Czasami chciałam przyjrzeć się z bliska tym wzorom, ale nie miałam odwagi. 

Co do Dastina, ludzie czuli raczej do niego niechęć z powodu jego wybuchowego charakteru. Mój brat wzbudzał trochę większe zaufanie. Kiedy szli razem przez szkolne korytarze, krocząc władczo i dumnie, cała uwaga skupiała się na nich. Marco wyglądał jak anioł w przebraniu gangstera, a Dastin jak demon. Niebezpiecznie przystojny demon. Zawsze zerkałam na nich krzywo, gdy  otoczeni przez swoich znajomych, żartowali i śmiali się. Irytowała mnie ich pewność siebie i beztroska. Irytowało mnie ich prostackie zachowanie. Jednak teraz patrząc na nich, nie czułam już, aż tak wielkiej niechęci. Nie wiedziałam skąd ta zmiana.

W pewnym momencie do ich stolika podeszła grupka dziewczyn, jedna z nich od razu usiadła Dastinowi na kolanach. Obserwowałam tę scenę z grymasem na twarzy. Żałosne, pomyślałam. Dastin zauważył, że na nich patrzę i mrugnął do mnie z zarozumiałym uśmiechem. Szybko odwróciłam głowę, rumieniąc się.

-Chcesz do nich podejść?-spytała Lorna z nadzieją. Cholera, nie wiedziałam, że mnie obserwowała. 

-Nie chcę. Ale jeśli ty chcesz, to idź. Mnie jest tutaj dobrze.- oznajmiłam twardo.-Nie mam ochoty sterczeć obok mojego brata i robić z siebie idiotkę, tak jak te panny.- kiwnęłam głową.- Może od razu mam usiąść Dastinowi na drugie kolano?

 Moja przyjaciółka zrobiła obrażoną minę.

-A więc i ja jestem idiotką, bo też często sterczę obok twojego brata.- Aha, pomyślałam. Chyba czas na rozmowę, którą odwlekałam od soboty.

- Przepraszam. - widząc jej zranioną minę, zrobiło mi się przykro. Byłam zbyt surowa. - Czy mój brat ci się podoba?- wypaliłam, prosto z mostu. Lorna była moją najlepszą przyjaciółką, musiałam wybadać grunt, zwłaszcza jeśli sprawa dotyczyła Marco.

 Lorna zarumieniła się. 

-Chyba, tak.- wyznała.- Coraz bardziej zaczyna mi się podobać. Lubię jego poczucie humoru, potrafi mnie rozśmieszyć jak nikt inny, jest bardzo opiekuńczy. I przede wszystkim przy nim czuję się taka... wolna.- jej rozmarzony wzrok powiedział mi, że jest źle. Spojrzałam na nią z niepokojem. Czyli zaszło to już tak daleko, a ja nawet nie zdążyłam jej ostrzec. Może, gdybym zauważyła wcześniej, umiałabym wybić jej go z głowy? 

-Ale chyba nie jesteś w nim zakochana, prawda? Wiesz dobrze, że on zmienia dziewczyny jak rękawiczki.

-Sama nie wiem. -wydawała się lekko zdezorientowana.- Po prostu bardzo go lubię.

-Wiesz, to nie tak, że miałabym jakieś pretensje, gdybyście się spiknęli. Po prostu boję się, że Marco mógłby cię zranić.

Mój brat nie był typem faceta, który traci głowę dla jednej dziewczyny. Dastin zresztą też i był w tym nawet gorszy od niego. W końcu to on stworzył Marco na swoje podobieństwo. Żal mi było tylko tych wszystkich nieszczęśnic, które nie były dość sprytne, by uciec w porę. Nie chciałam, aby to samo spotkało Lornę.

-Dzięki za troskę.- powiedziała szczerząc zęby.-Ale martw się lepiej o swój tyłek.

-O co ci chodzi?-spytałam.

-Widziałam jak zerkasz na Dastina.-oznajmiła.

-No coś ty! Ja go nawet nie lubię!- wykrzyknęłam. 

-Ale ciągnie cię do niego. Widzę to. Żeby ktoś ci się podobał, nie trzeba go wcale lubić. Wystarczy boskie ciało, zadziorny uśmiech i kilka mrugnięć okiem.- popatrzyła na mnie wymownie.

-Daj spokój.- parsknęłam udawanym śmiechem. W głębi duszy jednak czułam niepokój. Coś się działo. Przebiegł mnie dreszcz. Musiałam wziąć się w garść, bo sprawy zaczęły iść w niewłaściwym kierunku. I bardzo mi się to nie podobało. 

Kilometr do szczęściaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz