Rozdział 10

14 1 0
                                    

Pięć minut przed końcem lekcji Wiktoria zaczęła naprawdę zastanawiać się, czy ma pójść z nim. Nie wiedziała dokładnie dlaczego akurat ona. Przecież jest tyle ładniejszych dziewczyn, których nawet by nie musiał prosić.

Wychodząc ze szkoły zauważyła, że Bruno już czeka. Pożegnała się z przyjaciółką i podeszła do niego.
- Mogę teraz ja zadać ci pytanie?
- Jasne
- Dlaczego chcesz iść ze mną na kawę?
- Chodź porozmawiamy- pociągnął ją za rękę w stronę bramy

Kiedy dotarli do pobliskiej kawiarni każde zamówiło to, co chciało.
- Odpowiesz ?- zapytała zniecierpliwiona
- Na co ?- powiedział z tym chytrym uśmieszkiem
- Dlaczego akurat ze mną chciałeś pójść na kawę?
- A czemu nie ?
- Bruno..
- Ładne mam imię nie?
- Ugh..
- Wyglądasz jeszcze ślicznej jak się złościsz
- Przestań
- Dlaczego? Nie lubisz komplementów
- Nie
- Zapomniałem że jesteś inna
- Skąd stwierdzenie, że jestem inna? - zapytała zdziwiona
- Z obserwacji- puścił jej oczko
Kelnerka przyniosła zamówienia. Wiktoria wiedziała, że musi się dowiedzieć dlaczego to właśnie ona została zaproszona.
- Odpowiedz proszę
- Jeju, bo tak.
- Bo tak to nie odpowiedź
- Zawsze pijesz kawę z mlekiem i cukrem?
- Bruno!- podniosła głos wkurzona
- No co?-zaśmiał się
- Jak nie odpowiesz nie będę się do ciebie odzywać.
- A miałaś zamiar?
- Pff okej.
- No ej mała
Wiktoria wkurzona postanowiła wyjść z kawiarni. Za drzwiami usłyszała głos za sobą.
- Czyli idziemy na spacer?
Nie odpowiedziała tak jak mówiła. Szli w stronę parku nie odzywając się do siebie. Wiktoria usiadła na ławce z której widać było piękny krajobraz. Staw a nad nim góry. Zawsze lubiła tu przychodzić. Zwłaszcza, że ponad 1km dalej jest jej dom.
- Nadal jesteś zła?- zapytał niepewnie chłopak
Wiktoria wzięła tylko łyk kawy pamiętając o tym, co mówiła.
- Okej. Wtedy na tej imprezie- zaczął. Wiktoria skierowała oczy tak, że widziała jego- byłem już trochę wstawiony siedziałem przy barze i tak naprawdę rozglądałem się za tobą. Od niedawna zauważyłem cię w szkole obserwowałem cię chciałem podejść, ale bałem się, że to zjebie. A wtedy jak zauważyłem, że ten facet.. i potem twój płacz.. a potem w szkole, że nic ci się nie stało.. To mi dało dużo do myślenia.. i chyba stałaś się dla mnie ważna.. chciałem właśnie się z tobą spotkać pogadać dowiedzieć czegoś..

Jego słowa. Wiktoria nie była w stanie nic powiedzieć. Znowu przed oczami miała tamten obraz. Chciała się rozpłakać, ale wiedziała, że nie może. Wszystko wróciło. Wstała i odeszła. Nie chciała, żeby widział że płacze. Na jej nieszczęście ruszył za nią. A kiedy ją dogonił staną przed nią i złapał w pasie. Na co Wiktoria gwałtownie odskoczyła.
- N..nie dotykaj mnie.
- Powiedziałem coś nie tak?
- Nie.. Nie chodzi o to.. Przepraszam.
- Ej nie masz za co.
Spuściła głowę. Jest taki czuły. Ma tyle emocji. Wiktoria potrafiła każde jego uczucie odnaleźć w słowach. Tak jej się przynajmniej wydawało.
- Wiktoria? Co się dzieje?
- Nie zrozumiesz. Pójdę już do domu.
- Mogę cię odprowadzić? Nie będę nic mówił.
- Na pewno chcesz?
- Tak.
Kiwnęła głową. Szli w ciszy. Wiktoria miała przed oczami cały czasu jedną scenkę. Chciała się zapaść pod ziemię.

Po około 20 min byli już pod domem Wiktorii.
- Przepraszam, że to zepsułam.
- Nic nie zepsułaś spokojnie.
- Chciałeś pewnie inaczej spędzić to popołudnie.
- Ważne, że spędziłem je z tobą. I mam nadzieję, że jeszcze będzie okazja
- Dziękuję za wszystko.
- Nie masz za co
- Pa
- Pa ślicznotko
Odwróciła się i weszła na posesję. Kiedy zamknęła drzwi od domu osunęła się po nich i zaczęła płakać. Wszystkie emocje zaczęły brać górę.

O. N. Ostatnia NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz