Rozdział 25

15 1 0
                                    

Następnego dnia Wiktoria nie miała ochoty iść do szkoły. Wiedziała, że spotka tam Bruna, jednak nie mogła pozwolić sobie na większą liczbę nieobecności. Wyjęła z szafy szarą lekko za dużą bluzę i czarne rurki. Włosy upięła w niedbały kucyk i skorzystała z toalety. Wiedziała, że niczego nie przełknie, więc nawet nie próbowała robić kanapek. Nie chciała jechać autobusem, więc wyszła z domu szybciej żegnając się po drodze z mamą. Powietrze było zimne, ale przyjemne. Kiedy dotarła przed mury szkoły przez chwilę zawahała się, czy wejść. Ale wiedziała, że nie może dać mu satysfakcji. Przywitała się ze swoją przyjaciółką, po czym obie w milczeniu skierowały się do sali. Na dużej przerwie usiadła na schodach i czytała książkę, kiedy podszedł do niej chłopak, który doprowadził do kłótni.
-Cześć-powiedział niepewnie. Podniosła głowę i spojrzała na niego gniewnym wzrokiem
-Czego chcesz?-powiedziała starając się opanować. Usiadł koło niej i spojrzał na tytuł książki, jaką czytała
-Pogadać
-Nie mamy o czym rozmawiać
-Chyba jednak mamy nie sądzisz?-spojrzał na nią-to, co powiedziałem wczoraj...
-Jeśli masz zamiar go bronić to możesz już iść-przerwała mu
-Daj mi dokończyć. On nigdy nie uważał cię za tą panienkę. Od samego początku traktował cię poważnie, co dla wszystkich było zdziwieniem. Wczoraj.. Ja w sumie sam nie wiem czemu to powiedziałem po prostu szukałem czegoś żeby.. Wkurzyć? Rozweselić? Przepraszam za to
-Mam ci uwierzyć?
-Wiem że mi nie wierzysz. Ale.. Chciałbym, żebyś z nim chociaż pogadała. Dała mu szansę się wytłumaczyć. I nie nie musisz mnie słuchać, ale przemyśl to. On cię naprawdę kocha.
-Jest trudny.
-Bruno zawsze taki był. Ale przy tobie się zmienił. Pogadaj z nim-puścił jej oko, po czym wstał, a po chwili usłyszał krzyk
-Co ty kurwa jeszcze od niej chcesz-Bruno podszedł do niego i chwycił go za bluzę, po czym przycisnął do ściany. Wiktoria wstała i podeszła do nich.
-Bruno zostaw go !-położyła rękę na jego torsie i odepchnęła od chłopaka stając pomiędzy nimi.
-Stary weź się ogarnij tylko z nią gadałem-Bruno spojrzał na dziewczyne. Wiktoria zauważyła w jego oczach ból i... Troskę?
-Sorry-wysyczał przez zaciśnięte zęby. Tamten odszedł
-Nie musiałeś się na niego rzucać tylko dla tego, że z nim rozmawiałam.-powiedziała z wyraźnym wkurzeniem w głosie
-Ja... Myślałem, że znowu będzie ci coś mówił.. Przepraszam.-spuścił głowę.
-Przyjdziesz dzisiaj do parku ?-zapytała niepewnie
-A chcesz żebym przyszedł?-spojrzał na nią z nadzieją
-Tak.
-To będę
-O 17?
-Dobrze-Wiktoria ominęła go, wzięła torbę i ruszyła na lekcje.

Po lekcjach dziewczyna wróciła do domu wzięła przysznic i przebrała się w czarny top i szare jeansy. Miała jeszcze trochę czasu, więc zeszła na dół i wypiła kawę. Przed wyjściem wzięła jeszcze swój sweter, słuchawki i ubrała buty, po czym pożegnała się z mamą.

Chłopak po szkole nie wrócił nawet do domu. Udał się do pobliskiej kawiarni, żeby przygotować się do rozmowy. Zamówiła kawę, bo wiedział że będzie mu dzisiaj potrzebna. Po godzinie postanowił już udać się do parku. Kiedy zbliżał się do miejsca, w którym byli umówieni zauważył, że na ławce już siedziała Wiktoria. Nie ukrywał, że zdenerwowanie wzięło górę. Podszedł do ławki i usiadł.
-Myślałem, że nie przyjedziesz.-powiedział lekko drżącym głosem
-Przecież to ja chciałam się spotkać.
-Bałem się, że jednak zrezygnujesz.-kiedy dziewczyna nie odpowiedziała dodał-o czym chciałaś porozmawiać w takim razie?
-O tej sytuacji. Chcesz mi to wytłumaczyć?
-A chcesz, żebym ci to wytłumaczył ?
-Bruno do cholery możesz nie zadawać tyle pytań?-powiedziała lekko podnosząc głos-jak bym nie chciała to bym ci chyba tego nie zaproponowała prawda?
-Tak. Przepraszam. Miałaś być tylko zakładem-zaczyna chłopak-oni chcieli się ze mną założyć, jak zauważyli, że zwróciłem na ciebie uwagę. Wtedy przed tą imprezą.. Jak to się stało... Chcieli się założyć, że cię przelece i zostawię. Jak bym to zrobił, to by wygrali. Powiedziałem im, że nie chcę. Od samego początku im mówiłem, że nie będę się o ciebie zakładać. Wtedy, po tej imprezie wiedziałem, że dobrze zrobiłem. Nie mógłbym cię tak potraktować. Od samego jebanego początku byłaś dla mnie kimś więcej niż tylko zakładem. Nie chciałem się z tobą przespać. Chciałem więcej. Chciałem twojego dotyku. Chciałem cię przytulać. Chciałem cię całować. Chciałem widzieć twój uśmiech. Nie byłaś taka jak inne. One same się lgną. A ty, jak byś w ogóle na mnie nie zwracała uwagi. To mi się właśnie w tobie spodobało.-spojrzał niepewnie na dziewczynę. Zauważył, że cały czas wpatruje się w wodę-pokochałem cię. To ty mnie nauczyłaś żyć. Chłopacy ci, którzy chcieli się zakładać sami potem zauważyli, że stałem się inny dzięki tobie. Cała drużyna stwierdziła, że jestem o wiele sprawniejszy i mamy większe szanse na wygranie. Przepraszam, że cię zraniłem. Wiesz dobrze, że nie zrobiłbym tego świadomie.
Wiktoria nie do końca wiedziała, co odpowiedzieć. Zdziwiły ją te słowa z ust chłopaka, który wydawał jej się całkiem inny. Każdy uważał, że nie ma uczuć, natomiast ona zauważyła, że jest jednym z bardziej wrażliwych chłopaków. Nie wiedziała, czy może mu zaufać. Bała się tego.
-Co chcesz zrobić dalej ? Jak to widzisz ?
-Boisz się prawda ? Boisz się, że cię zranie. Że nie będziesz potrafiła mi zaufać, a ja cię wykorzystam
-Tak-powiedziała ledwo slyszalnie
-Chcę sprawić, żebyś mi zaufała. Nie chcę cię stracić kruszynko-powiedział spuszczając wzrok
-Nie wiem czy potrafię ci zaufać.
-Spróbuj chociaż proszę-powiedział łamiącym się głosem
-A co jeśli się nie uda ? Jeśli nie będę potrafiła ci zaufać ? Co wtedy ?
-Mała nie wiem. Pomyślimy wtedy o tym. Teraz proszę wybacz mi i postaraj się zaufać. Zbudujmy coś, z czego oboje będziemy dumni.
Nie wiedziała, co ma zrobić. Kochała go. Ale bała się. Cholernie się bała cierpienia. Wstała i kierowała się ku drodze do domu
-Muszę już iść. Przepraszam
-Wiktoria proszę. -Podbiegł do niej i złapał za nadgarstek.-potrzebuję cię kruszynko.-oparł swoje czoło o jej. Po chwili zastanowienia dziewczyna odpowiedziała.
-Dobrze spróbujmy, ale nic nie obiecuję.-po czym wtuliła się w niego.
-Brakowało mi tego-szepnął, po czym pocałował ją w głowe.

O. N. Ostatnia NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz