Rozdział 2

11 1 0
                                    

I tak na tych czynnościach mijały im dni, potem miesiące, aż do nadejścia wiosny. Pewnego słonecznego dnia Wiktoria zrobiła poranne czynności, po czym udała się na autobus. Powietrze nie było za ciepłe, a dzień zapowiadał się jak zwykle. Nie miało się wydarzyć nic szczególnego.

Bruno
Zauważył osobę Wiktorii niedawno dzięki koledze. Na początku nie przywiązywał do niej zbyt dużej uwagii, uznał ją za kolejną laske nic nie wartą
-napewno jest taka sama jak inne -pomyślał.
Chociaż od paru dni przyłapywał się na tym, że interesuje go ona. Nie mógł na nią nie spojrzeć, gdy przechodziła obok, lub gdy siedziała w pobliżu co prawda nie było to natarczywe wpatrywanie, ale spoglądał. Zaczął się nią bardziej interesować. Chciał się dowiedzieć chociaż do której klasy chodzi, lub zdobyć jej numer telefonu. Od razu zauważył, że nie jest taka sama jak reszta dziewczyn. Nie interesują jej jego pieniądze, ani wygląd zewnętrzny.
-może warto by było spróbować - pomyślał.
Najpierw chciał się dowiedzieć do jakiej klasy chodzi, żeby potem móc ocenić do jakich osób się zwrócić z prośbą o podanie numeru.
Nie było to trudne, ponieważ do tej samej klasy- jak się później dowiedział - chodzi brat jego kolegi. Po poproszeniu i przedyskutowaniu całej sytuacji Bruno w swoim ręku trzymał już karteczkę z imieniem i numerem - jak się okazało - Wiktorii.

Jednak postanowił jeszcze się wstrzymać z pisaniem. Na następnej przerwie zobaczył Wiktorię siedzącą na ławce pod klasą i powtarzającą materiał na sprawdzian z chemii. Była ona dla niego tak cholernie piękna. Nie wiedział do końca, czy to normalny stan, ponieważ nigdy aż tak bardzo nie podobała mu się żadna dziewczyna. Postanowił poczekać na odpowiednią chwilę, żeby napisać. Ruszył do klasy.

Tego dnia Bruno nie zobaczył już Wiktorii, przez co trochę posmutniał, ale ratowała go myśl, że jutro kolejny dzień szkoły i kolejny dzień szansy zobaczenia tej pięknej istoty.

O. N. Ostatnia NadziejaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz