" Dzisiejszy dzień jest szczególnie stresujący"

24.3K 1.8K 479
                                    

Jeden głęboki wdech...

Drugi głęboki wydech...

Trzeci głęboki wdech...

Kolejny raz z rzędu sprawdzam, czy mam przy sobie pierścionek. Dzisiaj dostałem jakiejś obsesji. Muszę to wygrać, ale tu dzisiaj już nie chodzi o te pieprzone mistrzostwa. Tu chodzi o Nadię. Wiem, że siedzi z Milo na trybunach i mnie obserwuje. Ja jednak nie mam na tyle odwagi, żeby na nią spojrzeć. Jeszcze nigdy nie srałem tak w gacie jak dzisiaj. A co jeśli się zbłaźnię? Jak odmówi? Kurwa. Tego nie przemyślałem.

DO CHOLERY! Muszę myśleć pozytywnie. Pokażę Allanowi, gdzie jest jego miejsce. Ryan i Joel dzisiaj pilnują wszystkiego na torze wyścigowym, co powinno być moim zadaniem. Przecież jestem właścicielem. No, ale póki nie znalazłem nikogo równie dobrego, co ja to muszę sam brać udział w wyścigach.

- Stary - z rozmyśleń wyrywa mnie Joel. - Przestań tyle myśleć, bo to nie zdrowe w twoim wypadku. Mózg ci wyparuje i jeszcze przez pomyłkę oświadczysz się Samancie!

- Wal się, kurwa - otrzepuję się. - Nie wypowiadaj przy mnie tego imienia.

- Skup się na razie na wyścigu, a reszta jakoś się potoczy. - przytakuję. - Szerokiej drogi. - klepie mnie po ramieniu. Momentalnie przed oczami staje mi postać pana Stewarda. To on zawsze w ten sposób dodawał mi otuchy. Mam nadzieję, że jest tutaj gdzieś wśród nas i będzie mnie wspierał. Dzisiejszy dzień jest szczególnie stresujący.

*****

Nadia

Wraz z wystrzałem zaczyna się wyścig i oczywiście jak zahipnotyzowana śledzę samochód Willa. Pamiętam jak nienawidziłam tego całego gówna związanego z motoryzacją i wyścigami, ale po poznaniu Willa zaczynam się przekonywać do tej aktywności. Miło się patrzy jak William realizuje swoje marzenia i pasje. I jest w tym naprawdę dobry.

- Nadia - obok mnie przysiada się Allan. Cholera. Milo spogląda na niego jakby rozważał opcję uderzenia go w nos. Jakby to zrobił, nie miałabym nic przeciwko. - Nie spodziewałem się, że tutaj cię spotkam.

- Kibicuję Willowi - odpowiadam ze wzrokiem utkwionym w pomarańczowym Mclarenie.

- Myślałaś nad moją propozycją?

- Jaką? - udaję głupią.

- Tą, żebyśmy spróbowali jeszcze raz. Przecież nie możemy zaprzepaścić tych wszystkich lat.

- Chyba spłukałam tą propozycję w toalecie razem z moim moczem. - posyłam mu krzywy uśmiech. - Zapomnij, Allan.

- Proszę.

- Odwal się od niej, gnoju - wtrąca Milo.

- Obrońca się znalazł - spluwa. - Nie twoja sprawa, psie!

- TAAAAAAAAK! - rozlega się głośny krzyk, a ludzie zaczynają wstawać ze swoich miejsc. Co jest? Spoglądam na tor wyścigowy i przez chwilę szukam przyczyny tego uniesienia.

- Will dojechał na metę jako pierwszy - tłumaczy Milo. - Żadne zaskoczenie. - śmieje się.

- On zapewne oszukuje! - oburza się Allan. - Kto normalny wygrywa trzecie zawody podrząd?

- Willy - odpowiadam. - Ty nawet na rowerze nie potrafisz prosto jechać! - aplauz ustaje wraz z głosem Willa dochodzącym z głośników.

- Chciałbym poprosić do siebie mój talizman, który za każdym razem doprowadza mnie zwycięsko do mety - mówi z lekką nutką zdenerwowania. - Nadia, proszę przyjdź tutaj.

- Co? - szepczę. - Po co? - spoglądam na Milo, który szczerzy zęby w uśmiechu.

- Idź tam, albo cię zaniosę. - ostrzega.

- Nadia, nie karz znów na siebie czekać. - mówi Will. Z zaciekawieniem idę do niego, czując na swoich plecach palące spojrzenia innych ludzi. Czuję się jak intruz. Podchodzę do Willa, który jest zbyt poważny. Ooł. Co się dzieje? Will rzadko kiedy jest poważny. To zwiastuje kłopoty. Z wzrokiem utkwionym we mnie, odzywa się do mikrofonu.

- Nadia znamy się od cholernych pięciu miesięcy i nasz związek właściwie zaczął się od dziecka. - dotyka wolną ręką mojego zaokrąglonego brzucha. - Ale to nic! Poprosiłem cię, żebyś tutaj przyszła, ponieważ chciałbym - przeczesuje swoje przydługawe włosy.

- Ponieważ co? - dopytuję, a w tym samym momencie klęka na jedno kolano, a moja ręka automatycznie ląduje na moich ustach, a w oczach pojawiają się łzy.

- Ponieważ chciałbym, żebyś została moją żoną. Moją Panią Collins! - z kieszeni stroju wyjmuje czerwone pudełeczko, w których znajduje się naprawdę imponujący pierścionek. Na jego widok mój płacz się nasila.

- Will - łkam.

- Nadia, proszę odpowiedz. Pragnę być twoim mężem. Kocham cię. - padam na kolana przed nim, nie mogąc powstrzymać łez.

- Tak - szepczę. - Tak, tak, tak - wtulam się w niego, a on unosi mnie, jakbym ważyła tyle, co piórko. Z trybun dobiegają do nas okrzyki i gromkie brawa. Will stawia mnie na trawie i wyjmuje z pudełeczka pierścionek, który chwilę później ląduje na moim palcu serdecznym.

- Dziękuję - całuje mnie w czoło.

- Też cię kocham, Willy. - odpowiada tuż przy jego ustach, a potem bez zastanawiania przyciągam go bliżej siebie, aby móc go swobodnie pocałować.

*****

Samanta

- CO TO MA KURWA BYĆ? - krzyczę do Joy i Sary.

- Myślisz, że wiemy? Ten debil wziął ten cały związek na poważnie - mówi zaskoczona Joy.

- On miał być nasz! - oburza się Sara. Totalnie się z nią zgadzam. Przecież Will jest ostatnią osobą, która chciałaby z własnej woli brać ślub. Znam go od dziecka i nigdy nie śpieszyło mu się do ślubnego kobierca.

- Powiedział, że ją kocha - wzdycha Joy. - Powinnyśmy się wycofać.

- POJEBAŁO CIĘ? - krzyczę razem z Sarą. - Nie taki był plan!

- William się oświadczył, powiedział że ją kocha i będą mieli dziecko. Dajmy sobie z nimi spokój.

- Chyba nie mówisz poważnie? - pytam z niedowierzaniem. - Ogarnij cycki i walczymy dalej.

- Nie! - wstaje ze swojego miejsca. - Will oświadczył się Nadii, będą małżeństwem. Nie mam zamiaru niszczyć tego, co zbudowali.

- JOY!

- Nie, Sam! Mam dość! Koniec! Widząc dzisiaj zachowanie Willa wiem, że mówi poważnie. On ją kocha, a ja nie będę ich niszczyć. W przeciwieństwie do was mam jeszcze uczucia. Aha! I Nadia jest ładniejsza od nas wszystkich.

- Coś ty brała? - pyta Sara.

- Rozsądek. - zabiera swoją torebkę. - Bawcie się, ale beze mnie. - odchodzi szybkim krokiem w stronę wyjścia, zostawiając nas w osłupieniu.

- Wróci - stwierdza Sara po chwili. - Nie wie co mówi.

- Mam nadzieję.

-----
Hej misie ❤️
Do końca łobuza zaledwie kilka rozdziałów 😘😘
Ale bez obaw... Ta część jest podzielona na dwa etapy.
Pierwszy to właśnie historia Willa, a druga Ryana, gdy zostawia żonę 😘
Buziole ❤️

Uroczy łobuz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz