" Piesek"

14.4K 1.3K 151
                                    

Celeste

- Och, kochanie. Tak bardzo się bałam - mama płacze już dobre pół godziny, co naprawdę mnie irytuje. Zdaję sobie sprawę, że napędziłam jej niezłego stracha, ale przecież żyję. Obudziłam się i nie czuję się najgorzej.

- Mamuś, skończ płakać.

- Nie potrafię - ściska moją dłoń. - Pan Hall mówił, że było z tobą bardzo źle. Powiedział, że musiał się zdarzyć cud, że żyjesz.

- A może po prostu pan Hall nie docenia swoich możliwości. - mówię z lekkim uśmiechem. - Mamo, żyję. Jestem tu, nie opuściłam cię. Nadal mnie masz.

- Do końca życia będę za to dziękować niebiosom. Gdybym straciła jeszcze ciebie, zostałabym sama na tym świecie.

- Nie myśl o tym, proszę. Nie jesteś sama. Porozmawiajmy o czymś bardziej przyjemniejszym, niż mój wypadek.

- Moja córeczka - ociera wierzchem dłoni swoje łzy i wysila się na lekki uśmiech. - Co ci powiedział lekarz? Kiedy będziesz mogła wyjść?

- To wszystko zależy od mojego samopoczucia. Mam nadzieję, że pan Hall się nade mną zlituje i nie będzie kazał mi tu leżeć przez tydzień. - marudzę i kładę głowę na poduszkę. Tak bardzo nienawidzę szpitali. Najnudniejsze miejsce na ziemi. Już wolałabym przyglądać się szachistom podczas rozgrywki niż leżeć tutaj bezczynnie.

- Przyznam szczerze, że nie miałam zaufania do tego lekarza.

- Dlaczego? - dziwię się. - Wydaje się taki - przerywam, aby znaleźć odpowiednie słowo. - Hym.. profesjonalny i konsekwentny.

- Dla mnie jest zbyt młody.

- Mamo, wiek to tylko liczba. - zagajam. - Czasem młodzi są bardziej efektowni niż starsi z doświadczeniem. Z resztą, pan Hall mnie operował i to dzięki niemu żyję.

- Mimo wszystko nie ufam mu.

- Eh, jesteś uparta jak osioł. Ja żyję mamo i nie obarczaj o nic mojego lekarza. Wyluzuj. Co z tego, że młody? Z resztą na bank jest po trzydziestce, więc jakieś doświadczenie ma, inaczej nikt nie dopuściłby go do stołu operacyjnego.

- Ja mam inną opinię, ale nie chcę się wykłócać. - wywracam oczami, ale nie komentuję. Czasem milczenie jest złotem. W moim wypadku oznacza ono ciszę i spokój.

- Mamo, może pojedziesz do domu, aby odpocząć? Wyglądasz na zmęczoną.

- Nie mogę cię tutaj zostawić.

- Mamo, jestem już dużą dziewczynką. Nie musisz się mną opiekować.

- Dla mnie zawsze będziesz małą dziewczynką, którą trzeba się zająć.

- Mam dwadzieścia siedem lat - oburzam się. - własne mieszkanie, pracę i psa. Właśnie! Ronnie jest sama w mieszkaniu. Pewnie jest głodna i wystraszona. Mamo, proszę jedź do niej.

- Nienawidzę psów.

- Mamo, proszę.

- Wybacz skarbie, ale dobrze wiesz, że mam alergię na sierść, a twój pies mi do szczęścia nie jest potrzebny.

- Mamo, leżę tutaj trzeci dzień, a Ronnie jest sama. - wstaje z krzesła i całuje mnie w czoło.

- Nic jej nie będzie, jak pobędzie trochę sama.

- Zdechnie z głodu!

- Daj spokój, Celeste! - fuka. - Nie zajmę się twoim głupim psem z wiadomego powodu.

- Wyjdź - wydymam wargi. - Chcę odpocząć, zanim znów przyjdzie pielęgniarka, aby mi zmienić kroplówkę.

- Przyjdę jutro - uśmiecha się, ale nie odwzajemniam tego gestu. Po chwili zostaję sama z własnymi myślami, które ciągle krążą przy Ronnie. Kilka dni jest sama w mieszkaniu, bez jedzenia i picia. Moja biedna psinka. Pewnie jest strasznie wystraszona. Jestem wściekła na mamę, że jak zwykle umywa ręce, gdy potrzebuję od niej niewielkiej przysługi. Niby strasznie się o mnie boi, ale gdy już musi zrobić coś co jej się nie podoba, to ma mnie głęboko gdzieś. Ta cała jej alergia to szemrana sprawa. Po prostu nienawidzi mojego mieszkania, bo powinnam mieszkać z nią w naszym domu.

- Halo - nagle widzę czyjeś palce przed moimi oczami. Natychmiast wracam do rzeczywistości i spoglądam na mojego lekarza uśmiechniętego od ucha do ucha. Przynajmniej on ma szczęśliwy dzień. - Wróciłaś już z krainy fantasy ?

- Martwię się o mojego pieska. Jest sama w mieszkaniu od trzech dni, a moja mama ma alergię na sierść.

- Nie masz nikogo kto mógłby zająć się pieskiem?

- Nie, jestem tylko ja i mama. Nie mam nawet znajomych.

- Uaa, to kiepsko. Jeśli chcesz mogę wstąpić do twojego pieska, ale musisz mi podać adres i najlepiej dać klucze do mieszkania.

- Yyy, nie znam w ogóle pana.

- Przecież ci nic nie ukradnę - śmieje się zapewne z mojej miny. Tak naprawdę jego propozycja to najlepsze co mi się dzisiaj przytrafiło. Pan Hall nie wygląda mi na złodzieja, a raczej na przystojnego dżentelmena. Co? Przystojny? Skąd mi się to w ogóle wzięło? No fakt, brzydki nie jest. Odganiam na razie niepotrzebne myśli i skupiam swoją uwagę na twarzy lekarza.

- Naprawdę, może pan to zrobić?

- I tak nie mam nic ciekawszego do roboty.

- Dziękuję. Klucze są w szafce nocnej. - podaję mu adres mojego mieszkania i w duchu modlę się, żeby pan Hall nie okazał się jakimś rabusiem, bo jeśli już komuś zaufam, a potem to zaufanie stracę, to już nigdy nie dam tej samej osobie drugiej szansy na odkupienie swoich grzeszków.

-----
Hej misie ❤️
Historia Ryana tak mnie wciągnęła, aż mam ochotę ją pisać i pisać 😂 Sama jestem ciekawa jak rozwinie się wątek Ryana i Celeste. Wszystko jest pisane bez wcześniejszego planu, jeden wielki spontan.
Buziole ❤️
PS. Nie zdziwcie się jak pojawi się jeszcze jeden 😂😂 albo dwa 😘😘

Uroczy łobuz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz