" Pierwszy wyścig"

25.5K 1.5K 167
                                    

Niesprawdzony ❤️

Od pamiętnego sylwestra minął miesiąc. Od tamtej pory ani razu nie spotkałem atrakcyjnej szatynki. Zaczynam myśleć, że jednak nie mieszka w San Francisco. Trudno. Jak nie ta, to inna.

- Pokładam w tobie wielkie nadzieje, chłopcze - Pan Steward klepie mnie pokrzepiająco w ramię. - Wygraj to dla mnie.

- Zrobię wszystko, co w mojej mocy - zapinam kurtkę. Mój pierwszy wyścig zaczyna się za piętnaście minut. Pan Steward dał mi najlepszy samochód, spośród tych wszystkich, które posiada. Nie mogę go zawieść.

- Baw się dobrze - uśmiecha się. - Oraz uważaj na siebie. Nie chciałbym cię stracić.

- Proszę się o mnie nie martwić - odpowiadam. - Doprowadzę nas do zwycięstwa w tegorocznych mistrzostwach.

- Trzymam za ciebie kciuki - klepie mnie jeszcze raz w ramię, a potem idzie do punktu obserwacyjnego. No dobra. Podchodzę do pomarańczowego Mclarena F1. Niezła bryczka. Świeżo wyprodukowana. Jestem podekscytowany, że właśnie ten samochód mam zaszczyt prowadzić. W wyścigu bierze udział dwudziestu rajdowców z różnych stron świata. Muszę to wygrać, aby uratować tor przed bankructwem. Pan Steward wydał wszystkie pieniądze na zorganizowanie tego przedsięwzięcia, aby w ten sposób uratować swój ukochany tor. Warunek jest jeden. Muszę wygrać. Czuję na sobie dużą presję, ale Collinsowie są twardzi i radzą sobie w każdej sytuacji. Nie ma przecież sytuacji beznadziejnych. Ja radzę sobie ze wszystkim.

- Prosimy wszystkich zawodników na ustawieniu się w miejscu startu. - po tym komunikacie mój stres wzrasta do maximum. Nie mogę tego zjebać. Poradzę sobie, kurwa. Nie mogę w to wątpić. Zakładam kask, a potem wsiadam do samochodu. Zapinam pasy i budzę silnik do życia. Gdy tylko chwytam kierownicę, moja pewność siebie wzrasta dwukrotnie. Czym ja się kurwa stresuję? Przecież jestem najlepszy! Ustawiam się obok innych samochodów, ale nie zwracam na nich uwagi. Skupiam się tylko na drodze przede mną i pewnej wygranej. To tylko dziesięć okrążeń. Najlepiej będzie uśpić czujność konkurencji. Przez pierwszą połowę będę się trzymał na czwartej pozycji, potem pokażę na co mnie tak naprawdę stać. Pan Steward pokłada we mnie nadzieję i radził, żebym obmyślił sensowną taktykę. Światła przede mną zmieniają się na żółte, a zaraz potem na zielone. Wciskam pedał gazu i samochód mknie do przodu. Tak jak planowałem, wbijam się na czwartą pozycję i nie pozwalam się wyprzedzić. W tym wyścigu mogę się również wyżyć. Moja frustracja spowodowana ucieczką Nadii musi w końcu zniknąć. Co noc przed oczami mam jej nagie ciało, kurwa. Kiedy to się skończy? Chyba jednak dobrze, że nie pamiętam naszego pierwszego razu. Wtedy byłoby jeszcze gorzej. Zaciskam mocniej dłonie na kierownicy, żeby się rozpraszać. Will, przestań wszystko kurwa analizować! Skup się na jeździe! Musisz wygrać! A potem pójdziesz się najebać i zapomnisz o długonogiej szatynce! Wraz z końcem piątego okrążenia, przyśpieszam. Moja taktyka na razie się sprawdza. Ci z przodu czują się pewnie, bo od samego początku prowadzą. Ci z tyłu to jakieś bambusy. Od czasu do czasu zaglądam w lusterko i widzę, że jadą tak, jakby im na niczym nie zależało. Udaje mi się wbić na trzecią pozycję. Szybko zostawiam w tyle mojego rywala. Ale ta bryka ma zryw! Aż wciska mnie w fotel. Kocham ten samochód! Wraz z siódmym okrążeniem udaje mi się przejść na drugą pozycję. No dobra. Czas załatwić pierwszego skurwiela. Dobry jest, ale to ja jestem William Collins. Ze mną się nie zadziera. Wciskam gaz do podłogi i zostawiam daleko za sobą moją wcześniejszą konkurencje. Moja pewność siebie jeszcze bardziej wzrasta, gdy udaje mi się dogonić ostatniego rywala. Mam zamiar wyprzedzić go na ostatnich sześciuset metrach. Niech poczuje gorzki smak porażki, gdy Collins go ogrywa w ostatnich sekundach wyścigu. Będę mu się śmiał prosto w twarz. Rozpoczyna się ostatnie okrążenie i z nim czuję coraz większy smak zwycięstwa. Trzymam gościa na muszce. Z uśmiechem psychopaty czekam, aż znajdziemy się na ostatniej prostej. Jestem ciekaw, o czym on teraz sobie myśli. Ja na jego miejscu czułbym smak porażki. I to bardzo duży. Do mety zostaje kilometr, a my zbliżamy się do ostatniego odcinka. Jesteśmy coraz bliżej końca. Nagle wybijam się na drugi pas i jadę równo z przeciwnikiem. No to w drogę! Przyśpieszam na maximum i koła mojego samochodu przekroczyły metę jako pierwsze! Na widowni wybuchł jeden wielki krzyk. San Francisco zwyciężyło! Zatrzymuję samochód, odpinam pasy i wysiadam. Ściągam kask i unoszę rękę wysoko do góry. Miłe jest uczucie zwycięstwa. Zwłaszcza jeśli publiczność szaleje ze szczęścia.

- Tak dobrze ci szło! - słyszę oburzenie jakiegoś mężczyzny po mojej lewej stronie. Spoglądam na niego rozbawiony. Facet opieprza mojego rywala, którego tak długo dręczyłem.

- WILLIAM! - podchodzi do mnie Pan Steward. - Mój chłopiec! - klepie mnie po plecach. - Najadłem się przez ciebie strachu! - śmieje się. - Myślałem, że już się nie wybijesz do przodu.

- Obmyśliłem sobie strategię. Uśpiłem konkurencję.

- Wiedziałem, że jesteś wart tego wyścigu! Mój chłopiec.

- Gratulacje - podchodzi do mnie mój największy przeciwnik.

- Dzięki. - odpowiadam. - Jak się czujesz z gównem w gaciach?-prycham. - Miałeś takie duże pole do popisu, żeby wygrać, a jednak pozwoliłeś mi trzymać się tak blisko ciebie.

- Nic nie wskazywało na to, że dasz radę mnie wyprzedzić.

- To jesteś głupi. - wzruszam ramionami. - W takim razie nie znasz Collinsów - prycham. Wszyscy u mnie walczą do końca. Mój dziadek i ojciec są oddani wojsku i walczą o to, co słuszne. A ja walczę o własny sukces. No może jestem większym egoistą niż moja rodzina, ale od czegoś przecież trzeba zacząć. Po tej wygranej już nic złego mnie nie spotka.

- Kolejny wyścig wygram ja - odpowiada pewnie, na co jedynie reaguję śmiechem. Do mety dojeżdżają ostatnie samochody i kolejna godzina to rozdanie nagród i sesja fotograficzna. Trafię na pierwsze strony gazet i ojciec dowie się o mojej prawdziwej pracy. Będzie wściekły lub zadowolony. Trudno teraz go rozgryźć. Jedno jest pewne. Dzisiaj muszę to uczcić porządną dawką alkoholu.

--------
Hej misie ❤️
Życzę wam, żeby rok 2018 był wspaniały i jeszcze lepszy niż 2017.
A nasz Will nadal niczego nieświadomy😂😂 😂
Buziole❤️

 A nasz Will nadal niczego nieświadomy😂😂 😂 Buziole❤️

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Samochód Willa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Samochód Willa

Uroczy łobuz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz