" Zawsze do usług"

13.8K 1.3K 101
                                    

Zatrzymuję samochód przed starą kamienicą, w której mieszka Celeste. Wysiadam z samochodu i zamykam go na klucz. W momencie wchodzenia na klatkę schodową, moja komórka daje o sobie znać. Odbieram połączenie od Willa z nadzieją, że nie dzwoni w ważnej sprawie.

- PIWOOOOOOOO! Mordko! - woła ze śmiechem. - Czekam z Milo i Joelem w naszym barze. Ruszaj dupę, bo trzeba oblać twój przyszły rozwód.

- Czy ty z wszystkiego musisz robić taką szkopkę?

- Nie znasz mnie? - prycha. - Ważne okazje, trzeba świętować. W końcu uwalniasz się od tej czarownicy, a to sukces.

- Wszędzie widzisz same pozytywy.

- No baaa

- Rozwód równa się z podziałem majątku.

- Cito kochana – wzdycha. - Tor wyścigowy jest mój, więc żadnego hajsu nie mogą ci za niego odebrać, po drugie oddasz dom Katie i będziesz płacił alimenty na dzieciaka i tyle. Żadnego podziału majątkowego. Tym bardziej, że ona tylko wydawała twoje pieniądze. Więc ruszaj dupę i wpadaj na piwko.

- Jestem zajęty.

- Mhm. Piwko czeka, świeżutkie i pyszne. Czekamy, łachudro. - rozłącza się zanim zdążę zaprotestować. No dobra. Najpierw zajmę się psem, a potem dojadę do znajomych. Wchodzę do mieszkania mojej pacjentki i zamykam za sobą drzwi. Wolałbym, żeby żaden z sąsiadów mnie nie zauważył, bo mogłoby to się skończyć wizytą na komisariacie policji.

- Ronnie – wołam pieska, a po chwili słyszę stukot pazurków po drewnianej podłodze. Mała brązowa kuleczka pojawia się przy mnie i zaczyna mocno skomleć. - Hej psinko. Jesteś głodna? - idę za wskazówkami Celeste do kuchni i wyjmuję z szafki pod zlewem karmę dla psa i nasypuję ją do pustej miski. Ronnie od razu rzuca się na jedzenie, merdając ogonem z zadowolenia. Następnie napełniam jej drugą miskę zimną wodą. Czekając aż pies zje postanawiam rozejrzeć się trochę po mieszkaniu. Przechodzę do malutkiego saloniku z kanapą i telewizorem, a potem kieruję się do sypialni. Czuję się trochę jak psychopata, bo chodzę po mieszkaniu nieznajomej dziewczyny i oglądam jej rzeczy osobiste. No, ale Celeste wcale nie musi o tym wiedzieć. W sypialni znajduje się ogromne łóżko, które spokojnie pomieściłoby cztery otyłe osoby. Ktoś tutaj bardzo lubi spać. Zerkam na zdjęcia wiszące na ścianie.

- Nieźle – kwituję. - Zwiedziła niezły kawałek świata. - mówię sam do siebie. Paryż, Londyn, wielki mur Chiński, Vegas, jakiś kraj afrykański. Na kilku zdjęciach, Celeste stoi przy jakimś mężczyźnie. Wyglądają na szczęśliwych. Na dalszych zdjęciach jest ona sama, a w jej uśmiechu brakuje radości, jaką doświadczała w obecności chłopaka. Nagle zapragnąłem dowiedzieć się, coś więcej o jej życiu. Te zdjęcia niosą ze sobą jakąś historię i mam nadzieję, że kiedyś uda mi się zaspokoić swoją ciekawość.

- Hau hau – tuż obok pojawia się Ronnie i zaczyna ciągnąć mnie za nogawkę.

- Ej – śmieję się. - Chcesz na spacer? - na słowo : '' spacer'', zaczyna merdać ogonem. Wychodzę z sypialni i w korytarzu rozglądam się za smyczą. William, Milo i Joel mogą sobie na mnie poczekać. Obiecałem się zająć psem i zrobię to jak najlepiej potrafię.

****

Wracam do mieszkania Celeste godzinę później z Ronnie na rękach. Muszę ją wykąpać, bo oczywiście musiała biegać po błocie. Akurat dzisiaj rano musiało padać. Will to już mnie kompletnie zabije, ale trudno. Idę do łazienki i nalewam odrobinę wody do wanny. Całe szczęście, Ronnie nie boi się wody i chętnie wskuje do wanny. Z półki biorę szampon do mycia psów i szybko szoruję jej sierść. Po szybkim wysuszeniu i dodaniu karmy do miski, zostawiam psinę samą i wychodzę z kamienicy. Do baru wchodzę piętnaście minut później.

- No kurwa w końcu księżniczka się pojawiła! - oburza się Will. - Ile można na ciebie czekać? Gorzej niż Nadia, gdy jedziemy na zakupy.

- Gdzie byłeś? - dopytuje Milo.

- Ratowałem pewną damę w opałach – śmieję się i siadam obok Joela.

- Kogo? Niezła dupeczka? - zagaja Will i podaje mi kufel z piwem.

- No, ogon też ma niezły – nabijam się i odsuwam od siebie alkohol. Przyjechałem tutaj samochodem i wolałabym być trzeźwy.

- Ogon? - dziwi się Milo.

- Zajmowałem się psem. - nabijam się z ich zdezorientowanych min.

- Przecież ty nie masz psa – stwierdza Will. - Wkręcasz nas?

- Ronnie to piesek mojej pacjentki. - tłumaczę. - Dziewczyna nie miała kogo poprosić o pomoc, więc sam zająłem się tym małym stworzeniem.

- Ta pacjentka musi być niezła. - mówi Milo.

- I to bardzo. - dopowiada Joel.

- Przeleciałeś ją już? - pyta William bez ukrywania swojego zainteresowania.

- Nie – prycham. - To tylko moja pacjentka, panowie.

- Ta, a ja nienawidzę seksu – odpowiada z dużą nutką ironii, William. - Kogo próbujesz oszukać? Sekseksperta?

- Kogo? - wybucham śmiechem.

- Mnie oczywiście – porusza sugestywnie brwiami. - Więc?

- No dobra. Jest śliczna. Zupełne przeciwieństwo Katie.

- Wow! Stary, jedna zasada. Nigdy nie porównuj nowej dziewczyny do twojej prywatnej czarownicy. - wtrąca Milo. - Żadna kobieta nie chce mieć wrażenia, że jest tą drugą.

- Poza tym, zapomnij o Katie – dopowiada Joel. - I nie słuchaj Willa, bo zrobi z ciebie maniaka seksu.

- To źle? - oburza się. - Panowie on tego nie robił od czternastu lat! - dramatyzuje. - Dajcie mu sobie ulżyć. - spogląda na mnie. - Jak ta twoja pacjentka jest niezła to nawet się nie zastanawiaj, tylko ją bierz.

- William złota rada – śmieje się Joel. - Zawsze do usług.

----
Hej misie ❤️
Oczywiście pojawi się jeszcze jeden rozdział 😘 😘 zresztą noc jest jeszcze długa 😂😂
Buziole ❤️

Uroczy łobuz Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz