Alice
– Co ty tu do cholery robisz, Alex?!
Ma na sobie wczorajsze ubrania, tylko bez krawatu, wygnieciona koszula jest rozpięta zdecydowanie zbyt głęboko, ukazując skrawek jego szczupłego, umięśnionego torsu. Włosy w kompletnym nieładzie i cienie pod oczami mówią mi, jak bardzo długa była jego noc. Patrzy na mnie zamglonym wzrokiem, jakby nie do końca wiedział, co się wokół niego dzieje. Nic nie mówi, a we mnie wzrasta gniew.
– Halo, ziemia do Carvena – mówię, podchodząc bliżej. Blondyn przeciera twarz dłonią i wzdycha ciężko. I już wiem, jest kompletnie zalany. – Powiesz mi, po co przyszedłeś tu o tej porze w sobotę, w dodatku nawalony jak automat?!
– Proszę, nie krzycz – mamrocze, zasłaniając dłońmi uszy. Ja mu dam nie krzycz!
– O ile nie zauważyłeś, jesteś u mnie, a ja będę robić to, co mi się żywnie podoba – warczę. – Co ty sobie wyobrażasz? Nie możesz tak po prostu mnie nachodzić!
– Ciszej dziecko, obudzisz Rose – mówi mama, pojawiając się w drzwiach salonu. Zaciskam zęby i cedzę:
– Dobrze. Idź do ogrodu, proszę. – Rzuca Alex'owi zimne spojrzenie i wychodzi. Ja siadam naprzeciw blondyna i ponawiam pytanie, teraz zdecydowanie spokojniej.
– Co tu robisz?
Uśmiecha się. Ignorując mój gniew i chęć mordu w oczach, uśmiecha się, jak gdyby nigdy nic.
– Chciałem cię zobaczyć – mówi powoli, myślę, że stara się nie jąkać.
– Widziałeś mnie cały tydzień.
– Oh, Ali, nie bądź taka niemiła. – Wydyma wargi i patrzy na mnie jak zbity pies. Choć wygląda komicznie, mam ochotę mu przywalić. Nie lubię tego zdrobnienia.
– Nie nazywaj mnie tak – syczę. – Zobaczyłeś mnie już, więc możesz zabierać się z mojego salonu i wracać do domu.
Blondyn kompletnie ignoruje moje słowa i kładzie się na kanapie, patrząc w sufit.
– Jak tam twój chłopak? – pyta, a ja w odpowiedzi wydaję z siebie wiele znaczące prychnięcie. – Chyba nie jest zadowolony, że jestem twoim szefem, co?
– Nie wiem, czy wiesz, ale ja też nie skaczę z radości.
– Doprawdy? – Przekręca głowę w moją stronę i szczerzy się jak głupi do sera. – Wydaję mi się, że w piątek mówiłaś coś innego?
Mentalnie walę się w czoło, przypominając sobie moment, w którym pochwaliłam go przed wyjściem z pracy.
– To, że wywiązujesz się ze swoich obowiązków, wcale nie znaczy, że jestem szczęśliwa, pracując dla ciebie. – Odbijam piłeczkę, na co chłopak wybucha śmiechem.
– Wiesz, nadal uwielbiam cię irytować.
– A ja nadal mam ochotę ci przywalić. Zamówić ci taxi? Czy zadzwonić po Amandę? – pytam chłodno.
Chłopak poważnieje w jednej chwili i już wiem, co jest powodem jego wizyty. Nie odpowiada mi, ale wcale nie musi.
– Jeżeli nie możesz wytrzymać pod jednym dachem z własną matką, to wynajmij mieszkanie. Nie jestem rozwiązaniem tego problemu.
– Nienawidzę jej – wyrzuca z siebie – jest stukniętą, szaloną snobką. Zastanawiam się, czy czasem nie podmienili mnie w szpitalu.
Cała jego sztuczna wesołość gdzieś wyparowała, ze zmarszczonymi brwiami i wykrzywionymi ustami wierci spojrzeniem dziurę w suficie. To niedorzeczne, robił to kiedyś i robi to teraz, a ja nie mam ochoty być jego pocieszycielką.
CZYTASZ
Sekrety Alice
Romance"Ile jesteś w stanie poświęcić dla tych, których kochasz?" Alice Thompson to 25-letnia mieszkanka Londynu. Ma uroczą córeczkę i absolutnie poukładane życie. Co się stanie gdy na jej drodze pojawi się ktoś wyjątkowy, kto obroci jej życie o 180 sto...