Alice
Dopijam resztki kawy z filiżanki, gdy rozlega się dzwonek do drzwi. Niespiesznie wstaję i zmierzam w ich kierunku, bo domyślam się, co za nimi znajdę.
Na wycieraczce oprócz dzisiejszej gazety leży bukiet tulipanów przewiązany ozdobną wstążką. Tak samo, jak wczoraj i przedwczoraj. Zabieram je ze sobą i wkładam do wazonu. Jeżeli Georg nie przestanie marnować pieniędzy, zabraknie mi na nie miejsca.
Facet nie daje za wygraną, wydzwania, wypisuje. Szybko nauczyłam się ignorować jego wiadomości na dzień dobry i na dobranoc, telefony kilka razy dziennie, wyciszam w rekordowo szybkim tempie.
Patrząc na przepiękne kwiaty, czuję wstręt na myśl o mężczyźnie, który je przysłał. Skaził je swoją ręką do tego stopnia, że już chyba nigdy nie będę ich lubić. Nie mam zamiaru mu wybaczyć, nie chcę, by kiedykolwiek zbliżał się do mnie i do mojej rodziny. Ślady na nadgarstkach nie zniknęły do końca i za każdym razem, gdy na nie patrzę, treść żołądka przewraca mi się do góry nogami.
– Skończyłam – mówi mała, odsuwając od siebie miskę, z niemal nietkniętym posiłkiem. – Już nie mogę.
Zegar wiszący na ścianie pokazuje, że nie mam czasu na poranne śniadaniowe przepychanki. Przysiadam się do córki i uciekam się do najskuteczniejszego sposobu zapełnienia dziecięcego brzuszka.
– Myślę, że coś jeszcze zmieścisz – odpieram z uśmiechem i zaczynam ją karmić.
Podobno matczyne ręce działają cuda, tak jest też tym razem, prawie całe śniadanie zostaje zmiecione z naczynia.
Czas nam dziś nie sprzyja, więc szybciutko gonię małą do łazienki i parę minut później jesteśmy już w drodze do pracy. Poranne korki są bardziej irytujące niż zazwyczaj, zapewne za sprawą ostatnich kilku nocy, których nie przespałam zbyt dobrze.
Podczas zatrzymania na kolejnych światłach, coś dziwnego dzieje się z moim samochodem. Temperatura silnika oscyluje w okolicach czerwonej kreski, co jest już dość alarmujące, więc po ruszeniu zaczynam szukać parkingu, ale nie dojeżdżam na niego, ponieważ dym wydobywający się spod maski każe mi natychmiast zjechać na najbliższe pobocze. Gaszę zapłon i wyciągam małą z auta.
– Cholerny złom! – warczę z frustracją i kopię oponę z bezsilności.
– Mamo, nie mów tak brzydko – karci mnie Rose. Wzdycham i otwieram maskę, aby szybciej ostudzić silnik. Oczywiście nie znam się na autach tak dobrze, jakbym tego chciała.
Wybieram więc numer i z ogromną niechęcią dzwonię do blondyna.
– Jak trwoga to do Boga, co? – drwi ze mnie, kiedy w kilku słowach przedstawiam mu sytuację. – Gdzie jesteście?
Podaję mu przybliżoną lokalizację, a później wykonuję inne niezbędne telefony. Po paru minutach obok nas zatrzymuje się wiśniowy mustang Alexa. Doprawdy, to auto aż krzyczy, że jest przedłużeniem pewnej części jego ciała. Wyskakuje z niego uśmiechnięty i woła:
– Cześć dziewczyny! – Mierzwi małej włosy i pyta: – Jak tam? Już nie jesteś chodzącym zarazkiem?
Rose wyszczerza się w uśmiechu, a mnie natychmiast mięknie serce, gdy widzę, jak ucieszyła się na jego widok. Alex zagląda pod maskę, z której już przestało się kopcić.
– Alice, a czy ty wiesz, co się stało? – Słysząc to, wzdycham i wywracam oczami.
– Nie mam pojęcia bądź tak uprzejmy i mnie oświeć.
– Podejdź tutaj – mówi, a ja niechętnie wykonuję jego prośbę – Nie masz płynu chłodniczego i prawdopodobnie zatarłaś silnik. – Pokazuje na pusty zbiorniczek po prawej stronie, po czym odrywa wzrok od wnętrzności mojego auta i przenosi go na mnie. – Kiedy ostatnio sprawdzałaś płyn chłodniczy?
CZYTASZ
Sekrety Alice
Romance"Ile jesteś w stanie poświęcić dla tych, których kochasz?" Alice Thompson to 25-letnia mieszkanka Londynu. Ma uroczą córeczkę i absolutnie poukładane życie. Co się stanie gdy na jej drodze pojawi się ktoś wyjątkowy, kto obroci jej życie o 180 sto...