Alex
Budzik brzęczy mi upierdliwie nad uchem, co może oznaczać tylko to, że nadszedł poniedziałek. Na oślep tłukę dłonią w ekran komórki, dzięki czemu dźwięk ustaje.
Zaczynam zastanawiać się, czy Alice specjalnie umówiła mnie z klientką na ósmą trzydzieści rano, żebym musiał wstać przed siódmą. Znając ją, może być to całkiem możliwe. Szczególnie po sobocie.
Co ja sobie myślałem, podając taksówkarzowi jej adres? Chyba byłem nieźle pijany, bo pamiętam to, jak przez mgłę, za to widok czystej nienawiści w jej oczach całkiem mnie otrzeźwił. Swoją drogą, nieźle mi wygarnęła. Chyba miała prawo, zachowywałem się jak dupek. Cóż, atak to najlepsza obrona, podobno.
Złażę z łóżka i kieruję się do rozległej garderoby. Moja mamusia wszystko robi z rozmachem, więc to pomieszczenie niemal dorównuje wielkością mojej sypialni. Wybieram na dziś szary garnitur i po dłuższym zastanowieniu błękitny krawat. Zawsze mam problem z tym cholerstwem.
Zanim się ubiorę, idę coś wrzucić na ruszt, nie chcę się uświnić, jak będę już w garniaku. W kuchni spotykam Hanę, naszą gosposię. Starsza pani pochodzi bodajże z Litwy i jest najlepszą kucharką, jaka kiedykolwiek tu pracowała.
– Dzień dobry – mówię uprzejmie. Kobieta obrzuca mnie krótkim spojrzeniem, po czym ponownie odwraca się do kuchenki.
– Co panicz dzisiaj zje na śniadanie? – pyta, a ja prycham z oburzenia.
– Mówiłem już, nie jestem żadnym paniczem, panem ani tym bardziej księciem. Mów mi Alex – warczę. Nie wiem, czego wymaga od nich matka, ale to zdecydowanie za dużo. – Moja mama już jadła? – pytam cicho, gdyby gdzieś w pobliżu czaiła się pani domu.
– Pani Carven pojechała na jogę. – Słysząc to, oddycham z ulgą. Teraz Hana odwraca się do mnie i dodaje. – Co zjesz na śniadanie?
– Jajecznicę, dziękuję – odpowiadam.
Zabieram się za przeglądnie dzisiejszej gazety, najpewniej przyniesionej przez Hanę. Zagłębiam się w dział biznesowy, ciekawe rzeczy dzieją się ostatnio na giełdzie. Czytanie przerywa mi telefon. Nieznany numer wyświetlający się na ekranie sprawia, że ogarniają mnie nieprzyjemne myśli.
– Tak słucham?
– No cześć Alex – mówi kobiecy głos w słuchawce.
– Kto mówi?
– Liv, a kogo się spodziewałeś? – warczy. – Długo jeszcze będziesz mnie unikał?
– Nie wiem, o co ci chodzi. – Strugam wariata, pakując do ust jajecznicę podaną mi przez gosposię i gestem pokazuje jej, że jest obłędna.
– Serio? Nie rób z siebie idioty. Nigdy nie ma cię w domu, nie odbierasz moich telefonów – prycha. – Nie myśl sobie, że się w tobie zabujałam albo coś. Stary chce z tobą pogadać.
– To niech do mnie zadzwoni – mówię zwięźle. – Od kiedy tak chętnie wykonujesz jego polecenia?
– Nie twoja sprawa – mówi. – Ale moglibyśmy kiedyś jeszcze wyskoczyć na drinka, prawda? Ostatnio było całkiem sympatycznie – dodaje, teraz już milszym głosem. Wywracam oczami, słysząc to i odpowiadam:
– Było całkiem OK. Coś jeszcze? – pytam znudzony. Jest pusta jak wydmuszka, nie mam zamiaru poświęcać jej więcej czasu, niż to potrzebne. Słysząc ciszę w słuchawce, dodaję. – W takim razie sorry, ale spieszę się do pracy, nara.
Kończę jajecznice i widzę, że kobieta ulotniła się z kuchni, nie zostawiając po sobie żadnego śladu obecności. Alice zawsze nazywała je duchami, co było strzałem w dziesiątkę.
CZYTASZ
Sekrety Alice
Romance"Ile jesteś w stanie poświęcić dla tych, których kochasz?" Alice Thompson to 25-letnia mieszkanka Londynu. Ma uroczą córeczkę i absolutnie poukładane życie. Co się stanie gdy na jej drodze pojawi się ktoś wyjątkowy, kto obroci jej życie o 180 sto...