•Rozdział 4•

3K 301 122
                                    

Uchyliłaś powieki, gdy zrobiło ci się strasznie duszno. Nieobecnym wzrokiem zlustrowałaś wszystko wokół, dostrzegając uwalonych na tobie dwóch siatkarzy. Spróbowałaś się poruszyć, ale byli na tyle ciężcy, że nie dałaś rady. Postanowiłaś ich obudzić.

- Chłopaki....Wstajemy. - Zaczęłaś łagodnie, ale oni nie reagowali.

Wręcz przeciwnie, zachowywali się tak, jakby twój ton głosu jeszcze bardziej ich usypiał. Westchnęłaś cicho i na dosłownie chwilę przymknęłaś oczy, mając nadzieję, że się do tego przyzwyczaisz i po prostu dalej pójdziesz spać. Przeliczyłaś się, w chwili gdy oboje zaczęli głośno chrapać. To było już dla ciebie za wiele, zważywszy na to, że ich usta były tuż przy twoich uszach.

- Oi! Wstawać! - Krzyknęłaś najgłośniej jak tylko dałaś radę.

Iwaizumi powoli otworzył oczy, szukając źródła głośnego dźwięku, który był jego pobudką. Natomiast Oikawa, który miał dosyć słaby sen, przekręcił się na drugą stronę, lecz nie przewidział jednego. Rozgrywający spał na sam krańcu łóżka, usłyszałaś głośny huk i jęk chłopaka.

Podniosłaś się do pozycji siedzącej i przetarłaś zaspane oczy, cicho ziewając. Zobaczyłaś dłoń Oikawy, który szukał na ślepo czegoś na łóżku. Kiedy w jego dłoń trafiła poduszka, ściągnął ją i jak się później zorientowałaś, poszedł dalej spać. Puknęłaś Iwaizumiego w czoło, który przecierając oczy, zastanawiał się nad dalszym pójściem spać.

- Spójrzcie, która godzina.... - Wskazałaś na zegarek wiszący w pokoju Iwa-Chana - Oi....A wy czasem nie powinniście być w szkole? - Spytałaś podejrzliwie.

- O cholera! - Iwaizumi zerwał się na równe nogi - Wstawaj kretynie! Bo spóźnimy się na zajęcia!

Kiedy Oikawa całkowicie zignorował krzyki Iwaizumiego, As złapał go za nogę i wyciągnął na środek pokoju. Złapał za poduszkę i zamachnął się, uderzając nią w twarz rozgrywającego.

- Daj spokój, Iwa-Chan. I tak już jesteśmy spóźnieni, nie ma sensu się spieszyć. Ty pójdziesz spać, ja pójdę spać, [Imię]-Chan pójdzie spać i wszyscy będą zadowoleni, w czym problem?

- Wstawaj do cholery! - Hajime siłą postawił chłopaka do pionu.

Obserwowałaś wszystko z niekrytym rozbawieniem, chwilę jeszcze popatrzyłaś jak chłopcy się kłócą i usiadłaś na brzegu łóżka. Złapałaś za kulę i podniosłaś się.

- Niedługo wrócę, trzymaj się.

- Pa Hajime-San, pa Tooru-San! - Pożegnałaś ich i powoli wyszłaś z pokoju Iwaizumiego.

Ci szybko wybiegli z domu, a ty zaczęłaś się zastanawiać, co możesz ze sobą zrobić. Postanowiłaś pójść do kuchni i przygotować coś do jedzenia, lecz znów napotkałaś ten sam problem. Schody. Westchnęłaś i odrzuciłaś jedną kulę na bok, by wolną dłonią trzymać się barierki. Po około pięciu minutach udało ci się zejść, tylko teraz pojawił się nowy problem.

- Szlag by to, zostawiłam kule. - Walnęłaś się w czoło za swoją głupotę, ale nie miałaś siły i nerwów by wchodzić z powrotem na schody i znowu schodzić.

Postanowiłaś pierdzielić tą kulę i jakoś dotarłaś do kuchni, zastając pustkę. Mama Iwaizumi'ego od rana do wieczora bywała w pracy, a sam Hajime był zmuszony cię zostawić by pójść do szkoły, więc byłaś sama.

W tym czasie chłopcy siedzieli znudzeni na lekcjach, bawiąc się długopisami. Nauczyciel tłumaczył kolejny temat lekcji, ale ta dwójka kompletnie ignorowała słowa mężczyzny.

- Jak myślisz, Iwa-Chan? Co robi [Imię]-Chan?

- Nie mam pojęcia. - Mruknął zmęczony Iwaizumi, kładąc głowę na ławce.

- Kuźwa....Zostawiliśmy ją bez niczego. - Oikawa gwałtownie się wyprostował - A co jak coś sobie zrobi?

- Nie rób z niej takiej niemoty. - Burknął mu w odpowiedzi Hajime, mierząc zirytowanym wzrokiem - Potrafi o siebie zadbać.

- Ja wiem, ale....

- Uspokój się. - Czarnowłosy oparł łokcie o ławkę, wzdychając cicho.

- Iwaizumi i Oikawa, czy macie z czymś problem?

Chłopcy spojrzeli na nauczyciela, który mierzył ich srogim wzrokiem.

- Nie, a skąd.

- Skoro czujecie się tak pewnie, to równie dobrze możecie zostać po lekcjach i posprzątać sale, prawda? - Spytał ze sztucznym uśmiechem.

- Ale...

- Godzinę po lekcjach.

- Ale my nie może.... - Oikawa podniósł jeden palec ku górze.

- Dwie godziny.

- Zamknij się głąbie. - Hajime z otwartej dłoni walnął przyjaciela w tył głowy.

- Jeżeli jeszcze raz zauważę, że rozmawiacie, będziecie zostawać po lekcjach przez cały tydzień. Czy to jasne?

- Tak, proszę pana. - Odrzekli zrezygnowani.

Hajime szybko wystukał krótką wiadomość do ciebie w taki sposób, by nauczyciel tego nie zauważył.

Robiąc herbatę, usłyszałaś dziwięk powiadomienia. Telefon miałaś nowy i na szczęście wszystkie dane z wcześniejszego telefonu, zachowały się na karcie pamięci. Odczytałaś wiadomość i szybko na nią odpowiedziałaś. W międzyczasie też wpuściłaś do domu szczeniaczka, którego przygarnął Hajime. Piesek był uroczy i bardzo energiczny, przez co nie mogłaś za nim nadążyć.

Wdrapałaś się za nim po schodach i weszłaś do pokoju Iwaizumiego, gdzie piesek szukał czegoś pod łóżkiem.

- Hej, mały....Zostaw. Nie ruszaj tam niczeg.... - Urwałaś, gdy szczenię wyciągnęło jakiś stosik cienkich czasopism spod łóżka.

Zmarszczyłaś brwi i usiadłaś na ziemi, by odebrać od psa znalezione rzeczy. Spojrzałaś z uniesionymi brwiami na pisemko i gdy bardziej się mu przyjrzałaś, zrobiłaś się czerwona. Zażenowanie jakie w tej chwili czułaś, było nie do opisania. Wsunęłaś wszystko co wyciągnął pies pod łóżko i wstałaś, wychodząc razem z nim z pokoju. To co tam zobaczyłaś, postanowiłaś zatrzymać dla siebie.

- Zapamiętać. Nie dotykać rzeczy Hajime. - Mruknęłaś do siebie, schodząc na dół - Choć nie miałam pojęcia, że taki z niego zbok. - Dodałaś, prychając pod nosem.

~•••~

Chłopcy po odbytej karze w szkole, weszli do domu i od razu do ich nozdrzy dotarł przyjemny zapach. Weszli do kuchni, gdzie stałaś do nich tyłem na jednej nodze, obracając naleśniki na drugą stronę. Kiedy obydwoje zajrzeli ci przez ramię, lekko się wzdrygnęłaś.

- Moglibyście mówić, kiedy wchodzicie do kuchni? - Spytałaś, nalewając ciasto na rozgrzaną patelnię.

- Przepraszamy.

- Usiądźcie, zaraz nałożę wam naleśniki.

Siatkarze posłusznie usiedli, Iwaizumi spojrzał na szczeniaczka, który leżał na podłodze z pełnym brzuchem i językiem na wierzchu.

- Wow....Mały dawno się tak nie najadł. - Zaśmiał się czarnowłosy, głaszcząc go po brzuszku.

- Ty się lepiej zastanów, czy nie trenować go w szukaniu różnych przedmiotów. - Mruknęłaś, szykując jedzenie.

- Skąd ten pomysł? - Spojrzał na ciebie pytająco.

- Mały potrafi znajdować różne, ciekawe rzeczy. - Podałaś im talerze z naleśnikami, owocami i sosem czekoladowym, oraz widelce - Smacznego.

- Dziękujemy!

*****************************************

Illusion || Oikawa Tooru x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz