•Rozdział 12•

2.5K 256 18
                                    

                    *tydzień później*

Już tydzień po powrocie ze szpitala byłaś jak nowo narodzona, do tego zachowywałaś się znacznie energiczniej niż zwykle. Bardzo tym zszokowałaś nie tylko Iwaizumi'ego, ale i Oikawe, oraz resztę drużyny. Często żartowałaś i zdawałaś się zapomnieć o wcześniejszej, przykrej sytuacji.

Teraz właśnie biegałaś razem z Kyōtanim, który jak się okazało, tydzień temu nabawił się kontuzji. Teraz powoli wraca do ćwiczeń, a twoim zadaniem jako przykładna menagerka i przyjaciółka, było opiekowanie się nim.

- Hej, spokojnie. Nie możesz się przemęczać, tak?

Biegłaś na równi z nim, bardzo wolno. Oikawa natomiast siedział na ławce znudzony ciągłym siedzeniem, choć jego kolano było już w dobrym stanie, to lekarz zakazał mu ćwiczyć. W pewnym momencie Kyōtani się potknął, starał się asekurować, jednak bezskutecznie. Upadł prosto pod twoje nogi, a ty poleciałaś na ziemię za nim.

Pisnęłaś, blondyn upadł na podłogę, a ty na niego. Wylądowaliście w dosyć...Niekomfortowej pozycji. Leżałaś na jego torsie, pomiędzy jego nogami. Podniosłaś gwałtownie głowę i spojrzałaś na niego zdziwiona, jak i zażenowana zaistniałą sytuacją.

- Cholera...Przepraszam. - Mruknęłaś, podnosząc się szybko z niego i wyciągnęłaś w jego stronę dłoń.

Kentarō lekko czerwony na policzkach, wstał przy twojej pomocy. Siedzący obok Oikawy, Iwaizumi, szturchnął chłopaka łokciem w bok. Szatyn jakby wybudzony z transu, spojrzał pytająco na swojego przyjaciela.

- Zapatrzyłeś się. - Odparł rozbawiony czarnowłosy.

- Mówiłeś coś? - Spytał nieobecnie.

- Tak, ale najwidoczniej byłeś zajęty obserwowaniem [Imię] i Kyōtani'ego.

- Nie prawda. - Tooru obruszył się, krzyżując ramiona na torsie i prychając pod nosem.

- To dlaczego wydajesz się zły? - Spytał, podnosząc brew.

- Nie jestem zły, dobra? Po prostu mogło jej się coś stać. Robisz z igły widły, Iwa-Chan. - Warknął zły.

- Nie ja, a ty. - Iwaizumi wstał i spojrzał na rozgrywającego - Rozumiem, że jesteś zazdrosny, ale nie musisz się tak bulwersować. - Prychnął rozbawiony i pobiegł na boisko.

- Nie jestem zazdrosny! - Krzyknął za nim, zwracając tym samym na siebie uwagę reszty drużyny, w tym i twoją.

Kyōtani zaczął robić pompki, a ty usiadłaś na ławce obok Oikawy i wyciągnęłaś zeszyt ze swojego plecaka. Zaczęłaś szybko zapisywać poszczególne informacje na temat stanu i kondycji Kyōtani'ego, nim wszystko wyleci ci z głowy. Tooru patrzył jak szybko stawiasz litery na papierze i nawet nie zorientował się, gdy przesunął wzrokiem z twojej dłoni w górę, na twoją twarz i zaczął ci się bezczelnie przyglądać.

- Mam coś na twarzy, Tooru-San? - Spytałaś, nawet na niego nie patrząc.

Po prostu dalej pisałaś, Oikawa odchrząknął i podał ci cichą, przeczącą odpowiedź. Westchnąwszy, oparł głowę na dłoniach i zaczął patrzeć jak reszta drużyny gra. Siedzenie na ławce bardzo go męczyło, ale wiedział, że już niedługo znów będzie mógł grać.

- Kumi-Chan! - Wstałaś i podeszłaś do dziewczyny - Mogłabyś zwrócić uwagę na Kyōtani'ego? Wiesz jaki on jest, chodzi o to, żeby się nie przetrenował.

- Jasne. - Odpowiedziała ci.

- Kyōtani to...Kyōtani tamto... - Burczał pod nosem kapitan - Cholerny Kyouken-Chan.

Illusion || Oikawa Tooru x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz